𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟏𝟓

640 24 23
                                    

Pov Rosalie

Rano obudziłam się w dobrym humorze, co nie zdarzało się zbytnio często zważając na to, że budziłam się o godzinie szóstej rano.

Jednak wczorajszy wieczór, a tak naprawdę cały dzień, sprawił, że jestem teraz w dobrym humorze. Wzięłam do ręki telefon i pierwszym co zobaczyłam to zdjęcie przedstawiają Nicholasa robiącego dzióbek na tapecie.

Szczerze to było dla mnie dość urocze, że chłopak się tak wkręcił w naszą relację. Mimo, że jest ona kłamstwem. To jednak fajnie poczuć się docenioną i, że ktoś z poza rodziny i przyjaciół o mnie dba.

A może zaważył na tym również fakt, se brakowało mi takiej relacji z Nicholasem, czyli taką jaką mieliśmy w dzieciństwie.

Po chwilowych przemyśleniach, wstałam z łóżka i podeszłam do szafy aby wziąć ciuchy i udać się do łazienki. Wybrałam zwykłe, czarne, materiałowe spodnie, z lekko rozszerzonymi nogawkami. Do tego wzięłam czarną z nadrukiem bluzkę oversize. Wzięłam także ze sobą bieliznę i poszłam do łazienki.

Tam przebrałam się w czystą bieliznę oraz ciuchy. Następnie przemyłam twarz i umyłam zęby, po chwili wyszłam z łazienki. W pokoju, przy toaletce zrobiłam lekki makijaż, który składał się z pomalowanych rzęs, wyczesanych brwi na żel oraz rozświetlaczu w kącikach oczu oraz na czubku nosa.

Po skończonym makijażu, rozczesałam swoje włosy. Po chwili wyszłam z pokoju aby zjeść jakieś śniadanie.

Na dole nikogo nie było, w sukie jak zwykle. Z lodówki wyciągnęłam ser oraz masło. Z chlebaka wzięłam chleb, następnie przygotowałam gotowe do włożenia do tostera tosty. Czekałam aż toster się nagrzeje, gdy nagle zadzwonił mój telefon.

Dzwonił Nicholas. Co on ode mnie chce o  siódmej rano.

- Halo? - powiedziałam gdy odebrałam.

- Cześć rosie, słuchaj, jestem w sklepie bo moja mama wysłała mnie jeszcze przed szkołą po produkty na obiad. Co mam ci kupić na śniadanie w szkole? Chcesz jakąś bułkę słodką? A może na słono? Nie wiem, dlatego do ciebie dzwonię.

- Nicholas, nie musisz mi nic kupować, naprawdę. I tak często mi kupujesz różne rzeczy, jak przez cały wczorajszy dzień.

- Cariño, takie rzeczy a przynajmniej dla mnie w związku są normalnością. I w tym udawanym i w tym prawdziwym. Także dalej, mów co chcesz bo cię już znam i doskonale zdaje sobie sprawę, że coś chcesz. - powiedział chłopak.

Zgadzałam się z jego słowami, ale poprostu czułam się głupio, że chłopak co chwilę coś mi kupował a ja jemu nic.

- Hmm, a co powiesz jak zrobię nam obydwóm śniadanie? Nicholas naprawdę nie chce nic ze sklepu.

- No dobra przekonałaś mnie. Będę za jakieś trzydzieści minut, cześć - powiedział i się rozłączył.

Wsadziłam tosty do tostera i postanowiłam, że w międzyczasów przygotuje produkty na nasze śniadanie. Postawiłam na tortille z warzywami oraz jogurty z mussli i owocami. W końcu coś zdrowego. Pokroiła nie warzywa i położyłam tortillę na patelnię, a po chwili moje tosty były gotowe, więc wyciągnęłam je z opiekacza. Jedząc tosty wyciągałam produkty na jogury. Wyciągnęłam z lodówki dwa jogurty śmietankowe, do tego z szafki wyciągnęłam mussli owocowe. Owoce stały już na stole w misce więc nie musiałem ich wyciągać.

Gdy zjadłam swoje tosty włożyłam talerz do zmywarki, ściągnęłam jedna tortille z patelni i położyłam drugą. Położyłam na niej wszystkie warzywa i zawinęłam. To samo zrobiłam po chwili z drugą. Każda zapakowałam w osobą folię aluminiową.

To keep it as it always isOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz