Dziesiąty

280 22 27
                                    

Po trzech godzinach lotu miałam kompletnie dość i mojego upierdliwego brata, i jego kumpla, który był jeszcze gorszy. Przed nami jeszcze dobre cztery godziny, a ja już miałam zafundowane sińce na ramieniu, bo siedziałam w bardzo niekorzystnym dla mnie miejscu - między Corą, a Asherem. Chciałam dla bezpieczeństwa naszego i całego samolotu po prostu się przesiąść by mnie już więcej nie zaczepiał i nie wkurwiał bardziej, ale mama kazała mi się nie kręcić.

Jak ktoś umrze to będzie jej wina.

— Nawet mnie nie wkurwiaj! — Warknęłam w jego stronę nie wytrzymując, kiedy nachylił się do mnie i otworzył usta by coś powiedzieć.

— Jeszcze nawet nic nie powiedziałem — oburzył się i odsunął twarz ode mnie patrząc na mnie spod przymrużonych powiek.

— A już mnie wkurwiłeś.

— A wiesz, co ja my...

— Gówno mnie to interesuje. — Przerwałam mu gwałtownie i odwróciłam się na swoim miejscu tak by mieć lepszy widok na śpiącą przyjaciółkę. Też zamierzałam to zrobić już od samego początku, ale ten idiota nie pozwalał mi o sobie zapomnieć. — Upierdolę ci te łapy przy samej dupie jeśli w tej chwili mnie nie zostawisz. — Syknęłam przez zaciśnięte zęby, odwracając się do niego przez ramię. Na jego twarzy widziałam rozbawione spojrzenie.

— No weź.

— Mówię serio, Holt. Przy samej dupie. — Powtórzyłam się. Z miejsca za mną wyłoniła się ręka, która trzepnęła mnie po głowie. Serio mamo?

Odwróciłam się by pociągnąć ją za tą rękę, ale już jej nie było. Nie chciałam też robić niepotrzebnych szopek, ale zamierzam porozmawiać z nią na temat tej zdrady, bo była ona nie dopuszczalna.

— Idź spać, bo chyba się nie wyspałaś — mruknął Asher i nakrył mi twarz swoją bluzą dusząc mnie nią. Pieprzony dupek. By się ratować uszczypnęłam go mocno w udo, na co syknął i odsunął bluzę od mojej twarzy, ale zapach drzewa ambrowego połączonego z cytrusami, który po cichu wielbiłam pozostał i jeszcze przez długą chwilę lawirował gdzieś koło mojego nosa.

Przebudziłam się dopiero w momencie, kiedy stewardessa kazała nam wszystkim się zapiąć. Przetarłam twarz dłonią i wpół przytomna wykonałam zadanie. Kiedy to robiłam mignęło mi coś czarnego na mojej dłoni, zmrużyłam powieki i próbowałam wyostrzyć spojrzenie. Co jest?

Kocham Ashera Holta <3"

— Pojebało cię? — Szturchnęłam chłopaka rozmawiającego z moim bratem, a ten odwrócił się do mnie z kpiącym uśmiechem.

— Co tam?

— To — wskazałam na czarny tatuaż wykonany przez niego markerem na mojej dłoni. Posrało go totalnie.

— Nie wiem o czym mówisz — wzruszył ramionami i ponownie odwrócił się do przyjaciela. Jak Boga kocham on nie wróci do Avila Beach, a przynajmniej nie w całości.

🌸🌸🌸

— Dobra, czy wszyscy mają walizki i ogólnie wszystko? — Spytał tata po tym jak zaprowadził nas wszystkich w ustronny kąt byśmy mogli się ogarnąć w spokoju.

— Możemy zostawić Ashera na lotnisku i udawać, że to przypadek? — Mruknęłam do mamy, bo akurat koło niej w tej chwili stałam. Parsknęła i pokręciła głową.

— Nawet o tym nie myśl Malia — tatę szybciej by było urobić, ale stał za daleko.

— Zobacz mamo, co mi zrobił jak spałam — pokazałam jej swoją dłoń, a ona parsknęła głośnym śmiechem ściągając na nas pytające spojrzenia reszty.

Napiszmy nową przyszłość | Know #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz