Czternasty

283 16 27
                                    

Minął już ponad tydzień naszej wyprawy, co znaczyło, że za niecały tydzień w końcu wrócimy do domu.

Czy dogadałam się w końcu z Asherem tak, jak to było nam rozkazane? Nie.
Czy dalej był tak samo irytującym i zatruwającym moje powietrze dupkiem? Oczywiście, że tak.

To nie mogło ulec zmianie, było to nie możliwe, ale wymyśliłam pewien plan bym mogła wrócić do jazdy, a on do tej swojej gry i miałam nadzieję, że on także będzie na tak w tym planie. Tylko musiałam zmusić samą siebie do rozmowy z nim. To będzie najcięższa rzecz w tym planie. Rozmowa.

Po ciężkiej kolejnej nie przespanej nocy, przed wschodem słońca zeszłam po schodach w dół po czym wyszłam z domu i wyszłam na plażę. Z uwagi na brak snu chciałam skorzystać i obejrzeć piękny wschód słońca w samotności.

Usiadłam na plaży i podkuliłam nogi pod klatkę piersiową, układając policzek na kolanie.

Znajdowałam się niebezpiecznie blisko wody, jedna z silniejszych fali zmoczy moje ciało w całości, ale wcale się tym nie przejmuje.

Teraz najważniejsze jest to, co dzieje się w mojej głowie, a dużo się tam dzieje.

Patrzę wprost przed siebie, za oceanem nie ma nic. Właściwie, to gdzieś tam w cholerę daleko stąd napewno coś jest, coś się tam kryje, ale nie dane mi jest to zobaczyć, bo tak właściwie nikt nie jest w stanie tego dojrzeć. Widzę tylko pustkę, dokładnie taką samą, jaka wypełniła mój organizm i totalnie nie wiem z jakiego powodu.

Przecież nie miałam powodu do uczucia takiej pustki, nie miałam powodu by czuć się tak źle, a jednak tak się właśnie czułam. Tylko dlaczego?

Miałam kochających rodziców, najlepsze pod słońcem rodzeństwo, mimo, że często się sprzeczaliśmy i tak nie oddałabym ich za nikogo innego. Super dziadków od strony taty, ciocie, wujków, przyszywane kuzynostwo, które tak naprawdę jest tylko dziećmi przyjaciół rodziców i te prawdziwe kuzynostwo. W dodatku żyłam wymarzonym życiem połowy lasek z tego idiotycznego liceum, a ja i tak miałam czelność w ogóle zastanawiać się nad beznadziejnością mojego życia.

Co ze mną jest nie tak? Czemu taka jestem?

Nie usłyszałam nawet, kiedy za moimi plecami ktoś stanął.

— Pomoczyłaś buty — wzdrygnęłam się na zachrypnięty z rana głos chłopaka, który przystanął za mną — będziesz chora.

— Jest ciepło — wzruszyłam ramionami, nie siląc się na odwrócenie w jego stronę. Na szczęście nie musiałam tego robić, bo po cichym szuraniu piasku pod butami poczułam, że chłopak siada obok. Trzymał dystans od wody, ale wciąż był blisko. Podniosłam się na dłoniach i również cofnęłam się od zasięgu wody, zrównując z nim swoje ramiona — po co ty przyszedłeś?

— Przebudziłem się i wyjrzałem za okno, chcąc zapalić papierosa, no i zobaczyłem taką jedną psychopatkę więc stwierdziłem, że zamiast palić przyjdę cię po wkurzać — wzruszył ramionami najzwyczajniej w świecie.

Po jego słowach zapadła cisza, która okazała się wcale nie być aż tak krępująca jak mi się wydawało. Po prostu siedzieliśmy obok siebie wpatrując się w przepiękny wschód słońca.
Minęło sporo czasu odkąd milczeliśmy, dlatego postanowiłam zabrać głos i spróbować wciągnąć Ashera w układ, zapominając o swoich wcześniejszych myślach.

— Mam dla ciebie niezłą propozycję — zaczęłam zwracając twarz ku niemu. Przez chwilę jeszcze walczył by na mnie nie spojrzeć, a po chwili leniwie odwrócił głowę. Rozszerzył szeroko oczy i wzdrygnął się skanując moją twarz.

Napiszmy nową przyszłość | Know #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz