Rozdział 15

27 3 4
                                    

𝐗𝐢𝐧𝐠𝐪𝐢𝐮

***

Nastepnego dnia obudzilem sie, ale w łóżku poza mną nikogo nie było.. Chongyun musiał spać na kanapie. Podniosłem telefon, aby zobaczyć, że wyswietlacz wskazuje na godzinę 8 rano. Przetarłem oczy i koc zobaczyłem koc i poduszki na kanapie.. Ale Chongyuna tam nie było. Musiał już wyjść.

Szybko przebrałem się w codziennie ciuchy, był to zwykły szary dres i bluza. Otworzyłem drzwi, aby wyjść na korytarz dormu chłopaków.. szybko skierowałem swój krok na schody, schodząc w dół.

Kiedy przekroczyłem próg kuchni, zobaczyłem wszystkich 6 członków, siedzących przy stole. Razem z nimi był już Aether, a tamta flondra (aka Xiangling) chyba jeszcze nie wstała. Jedli śniadanie, ale miałem nadzieję, że nie przeszkodziłem im w niczym więcej.

- Xingqiu! - usmiechnal sie Venti na moj widok. - już wstałeś. Pewnie jesteś głodny, hm?

- ja.. właściwie to nie - uśmiechnąłem się tylko lekko.

- Xingqiu. - blondyn spojrzał na mnie z poważną miną. Wiedział co kombinuje, ale przepraszam, nie był moją matką czy coś.

- nie - odpowiedziałem tylko, ignorując jego ostrzeżenie w głosie.

Widziałem, jak Chongyun rzucił mi zdezorientowane spojrzenie. Patrzył to na mnie, to na Aethera, próbując zrozumieć sytuacje. Ja tylko odwróciłem wzrok, wycofując się z kuchni.

***

- Xingqiu, co to było... to w kuchni? - spytal Chongyun, kiedy byliśmy w jego sypialni, na osobności.

- nie wiem o co ci chodzi - starałem się uniknąć drażliwego dla siebie tematu.

- nie chciałeś jeść, a wtedy Aether wydawał się zły - powiedział. - jest coś, o czym powinienem wiedzieć?

- nie, nie ma - westchnąłem tylko.

- mhm. A o tym, ze znowu palisz tez nie powinienem wiedzieć? - uniosl jedna brew, zmieniając nieco swój ton głosu.

- Yunyun... - spojrzałem na niego, nieco zmartwiony zmiana w jego zachowaniu.

- nie, Xingqiu - przerwał mi. - po prostu chcę znać prawdę. O co chodziło Aetherowi?

- wpadłem w zaburzenia. Zadowolony? - spytałem z lekka ironią w głosie.

- zadowolony? Dlaczego miałbym być zadowolony? - spojrzał na mnie. Sam do końca nie wiedziałem, co wyrażała teraz jego twarz.

- ...po prostu daj już spokój. Wiesz? Koniec tematu - odwróciłem się od niego, kiedy nagle poczułem ciasny uścisk w pasie.

- nie odchodź... proszę - powiedział cichym tonem, chowając swoją twarz w moje ramię.

- ...przepraszam - westchnąłem tylko cicho, kładąc dłonie na te jego, owinięte wokół mojej talii.

- po prostu porozmawiajmy o tym. Nie znamy się od dzisiaj Xingqiu, dalej jesteś moim przyjacielem pomimo wszystko - mruknął, zacieśniając swój uścisk.

- pomimo tego, co czujesz? - spytałem, odwracając wzrok.

- to, co czuje, nie ma teraz znaczenia. Nie mam zamiaru nawet próbować wymuszać na tobie innej relacji niż mamy w tym momencie.

Przymknąłem oczy, wsłuchując się w krople deszczu, które zaczęły powoli oraz stopniowo coraz szybciej uderzać o szyby w pokoju.

- chce spróbować... zaufać ci na nowo. Tylko, że już nie jako przyjaciel - powiedziałem wkońcu cichym tonem, otwierając oczy. Mój wzrok skupił się na pogodzie za oknem.

- naprawdę? - odsunął się ode mnie momentalnie, patrząc mi w oczy.

- tak, naprawdę - zarumieniłem się lekko, łapiąc z nim kontakt wzrokowy.

Zawsze uwielbiałem jego oczy. Podkreślałem to wiele razy, zanim wyjechał. Teraz jak na nie patrzę, widzę, że nic się nie zmieniło.

- dziękuję! - przytulił mnie ciasno, prawie unosząc do góry. - Xingqiu... chcę ci pomóc.

- pomóc? W czym? - uniosłem jedna brew.

- w twoich problemach - odpowiedział mi, głaszcząc przy tym po plecach.

- Ale jak? - zdziwiłem się. Nie rozumiałem jak chce to zrobić.

- zaufaj mi, proszę - westchnal, odsuwając się lekko i łapiąc moje policzki w swoje dłonie.

- ...dobrze - zgodziłem się. Właściwie i tak nie miałem nic do stracenia, za to mogłem wiele zyskać. Prawda?

- dziś mam sporo do pracy. O 13 mam sesję do nowego albumu, na 16 mam obiad a o 18 wywiad do reportażu, więc wrócę dopiero wieczorem. Mam do ciebie tylko jedną prośbę - spojrzał mi w oczy. - zjedz coś zanim wrócę.

Zawahałem się przez chwilę, nie będąc do końca pewnym co odpowiedzieć. Jednak chciałem to zrobić dla niego. Dla mojego Chongyuna.. miałem ochotę w tym momencie coś zrobić, lecz nie wiedziałem jak mu to przekazać.

- wporzadku. Zjem - odpowiedziałem mu, lekko się rumieniąc na swoje własne myśli.

- rumienisz się - zauważył. - co ci chodzi po głowie, hm?

- m-mi? Nic, co ty - machnąłem ręką. Nie brzmiało to ani trochę przekonująco. Wręcz przeciwnie, brzmiało to wręcz śmieszne.

- Xingqiu - zasmial się cicho, tak jak się spodziewałem. - nie musisz nic mówić, chyba wiem o co ci chodzi.

- wiesz? Nie sądzę - cofnąłem się, jednak ten zdążył złapać mnie w talii, przyciągając spowrotem do siebie.

Zdziwiłem się nieco na ten gest, rumieniąc jeszcze bardziej. Naprawdę wiedział, co miałem w głowie?

- Xingqiu... znam cię lepiej, niż ktokolwiek inny - usmiechnal się lekko, zmuszając mnie do kontaktu wzrokowego. - wtedy... to był twój pierwszy pocałunek, prawda?

- Ale kied—... aa. Tak, właściwie to tak - przyznałem.

- więc to będzie twój drugi.

—————————————————————————

Mamy rozdział!!!!! Wybaczcie za wszelkie opóźnienia!
Jeśli wyłapiecie blad to piszcie 👌🏻🎀

Miłego i do następnego 🩷

22.07.2024

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 23 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ꔘThe whisper of the 𝐖𝐀𝐓𝐄𝐑ꔘ - Chongyun x XingqiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz