𝐗𝐢𝐧𝐠𝐪𝐢𝐮
***
Nastepnego dnia obudzilem sie, ale w łóżku poza mną nikogo nie było.. Chongyun musiał spać na kanapie. Podniosłem telefon, aby zobaczyć, że wyswietlacz wskazuje na godzinę 8 rano. Przetarłem oczy i koc zobaczyłem koc i poduszki na kanapie.. Ale Chongyuna tam nie było. Musiał już wyjść.
Szybko przebrałem się w codziennie ciuchy, był to zwykły szary dres i bluza. Otworzyłem drzwi, aby wyjść na korytarz dormu chłopaków.. szybko skierowałem swój krok na schody, schodząc w dół.
Kiedy przekroczyłem próg kuchni, zobaczyłem wszystkich 6 członków, siedzących przy stole. Razem z nimi był już Aether, a tamta flondra (aka Xiangling) chyba jeszcze nie wstała. Jedli śniadanie, ale miałem nadzieję, że nie przeszkodziłem im w niczym więcej.
- Xingqiu! - usmiechnal sie Venti na moj widok. - już wstałeś. Pewnie jesteś głodny, hm?
- ja.. właściwie to nie - uśmiechnąłem się tylko lekko.
- Xingqiu. - blondyn spojrzał na mnie z poważną miną. Wiedział co kombinuje, ale przepraszam, nie był moją matką czy coś.
- nie - odpowiedziałem tylko, ignorując jego ostrzeżenie w głosie.
Widziałem, jak Chongyun rzucił mi zdezorientowane spojrzenie. Patrzył to na mnie, to na Aethera, próbując zrozumieć sytuacje. Ja tylko odwróciłem wzrok, wycofując się z kuchni.
***
- Xingqiu, co to było... to w kuchni? - spytal Chongyun, kiedy byliśmy w jego sypialni, na osobności.
- nie wiem o co ci chodzi - starałem się uniknąć drażliwego dla siebie tematu.
- nie chciałeś jeść, a wtedy Aether wydawał się zły - powiedział. - jest coś, o czym powinienem wiedzieć?
- nie, nie ma - westchnąłem tylko.
- mhm. A o tym, ze znowu palisz tez nie powinienem wiedzieć? - uniosl jedna brew, zmieniając nieco swój ton głosu.
- Yunyun... - spojrzałem na niego, nieco zmartwiony zmiana w jego zachowaniu.
- nie, Xingqiu - przerwał mi. - po prostu chcę znać prawdę. O co chodziło Aetherowi?
- wpadłem w zaburzenia. Zadowolony? - spytałem z lekka ironią w głosie.
- zadowolony? Dlaczego miałbym być zadowolony? - spojrzał na mnie. Sam do końca nie wiedziałem, co wyrażała teraz jego twarz.
- ...po prostu daj już spokój. Wiesz? Koniec tematu - odwróciłem się od niego, kiedy nagle poczułem ciasny uścisk w pasie.
- nie odchodź... proszę - powiedział cichym tonem, chowając swoją twarz w moje ramię.
- ...przepraszam - westchnąłem tylko cicho, kładąc dłonie na te jego, owinięte wokół mojej talii.
- po prostu porozmawiajmy o tym. Nie znamy się od dzisiaj Xingqiu, dalej jesteś moim przyjacielem pomimo wszystko - mruknął, zacieśniając swój uścisk.
- pomimo tego, co czujesz? - spytałem, odwracając wzrok.
- to, co czuje, nie ma teraz znaczenia. Nie mam zamiaru nawet próbować wymuszać na tobie innej relacji niż mamy w tym momencie.
Przymknąłem oczy, wsłuchując się w krople deszczu, które zaczęły powoli oraz stopniowo coraz szybciej uderzać o szyby w pokoju.
- chce spróbować... zaufać ci na nowo. Tylko, że już nie jako przyjaciel - powiedziałem wkońcu cichym tonem, otwierając oczy. Mój wzrok skupił się na pogodzie za oknem.
- naprawdę? - odsunął się ode mnie momentalnie, patrząc mi w oczy.
- tak, naprawdę - zarumieniłem się lekko, łapiąc z nim kontakt wzrokowy.
Zawsze uwielbiałem jego oczy. Podkreślałem to wiele razy, zanim wyjechał. Teraz jak na nie patrzę, widzę, że nic się nie zmieniło.
- dziękuję! - przytulił mnie ciasno, prawie unosząc do góry. - Xingqiu... chcę ci pomóc.
- pomóc? W czym? - uniosłem jedna brew.
- w twoich problemach - odpowiedział mi, głaszcząc przy tym po plecach.
- Ale jak? - zdziwiłem się. Nie rozumiałem jak chce to zrobić.
- zaufaj mi, proszę - westchnal, odsuwając się lekko i łapiąc moje policzki w swoje dłonie.
- ...dobrze - zgodziłem się. Właściwie i tak nie miałem nic do stracenia, za to mogłem wiele zyskać. Prawda?
- dziś mam sporo do pracy. O 13 mam sesję do nowego albumu, na 16 mam obiad a o 18 wywiad do reportażu, więc wrócę dopiero wieczorem. Mam do ciebie tylko jedną prośbę - spojrzał mi w oczy. - zjedz coś zanim wrócę.
Zawahałem się przez chwilę, nie będąc do końca pewnym co odpowiedzieć. Jednak chciałem to zrobić dla niego. Dla mojego Chongyuna.. miałem ochotę w tym momencie coś zrobić, lecz nie wiedziałem jak mu to przekazać.
- wporzadku. Zjem - odpowiedziałem mu, lekko się rumieniąc na swoje własne myśli.
- rumienisz się - zauważył. - co ci chodzi po głowie, hm?
- m-mi? Nic, co ty - machnąłem ręką. Nie brzmiało to ani trochę przekonująco. Wręcz przeciwnie, brzmiało to wręcz śmieszne.
- Xingqiu - zasmial się cicho, tak jak się spodziewałem. - nie musisz nic mówić, chyba wiem o co ci chodzi.
- wiesz? Nie sądzę - cofnąłem się, jednak ten zdążył złapać mnie w talii, przyciągając spowrotem do siebie.
Zdziwiłem się nieco na ten gest, rumieniąc jeszcze bardziej. Naprawdę wiedział, co miałem w głowie?
- Xingqiu... znam cię lepiej, niż ktokolwiek inny - usmiechnal się lekko, zmuszając mnie do kontaktu wzrokowego. - wtedy... to był twój pierwszy pocałunek, prawda?
- Ale kied—... aa. Tak, właściwie to tak - przyznałem.
- więc to będzie twój drugi.
—————————————————————————
Mamy rozdział!!!!! Wybaczcie za wszelkie opóźnienia!
Jeśli wyłapiecie blad to piszcie 👌🏻🎀Miłego i do następnego 🩷
22.07.2024
![](https://img.wattpad.com/cover/366366161-288-k155990.jpg)
CZYTASZ
ꔘThe whisper of the 𝐖𝐀𝐓𝐄𝐑ꔘ - Chongyun x Xingqiu
Teen Fiction❄︎ ❄︎ ❄︎ Romantyczna oraz poruszająca powieść o tym, jak można różnić się od siebie jak ogień i woda, a jednocześnie tak bardzo do siebie pasować. Ta dwójka rozumiała się bez słów... ale później coś ich poróżniło. Nie były to słowa.. lecz odległość...