7.

16 3 0
                                    

𝐗𝐢𝐧𝐠𝐪𝐢𝐮

***

- Xingqiu, zejdź proszę na dół! - krzyknęła moja ciotka.

Westchnąłem cicho, podnosząc się z łóżka. Wolałem dzisiaj z tamtąd nie wstawać i po prostu odpocząć, jak iż dzisiejszy dzień był jednym z moich nie wielu dni wolnych poza weekendami. Wyjąłem słuchawki z uszu, na których teraz leciała piosenka pod tytułem „Love Story" od Indila.

Zszedłem na dół leniwym krokiem, po chwili rozglądając się po kuchni. Szukałem wzrokiem mojej cioci, a kiedy wkońcu zobaczyłem ją siedzącą w salonie na sofie, podszedłem w jej stronę.

- tak? - spytałem, stając przed nią.

- jest sprawa - odkaszlnęła. - może ci się to nie spodobać.. ale zależy mi na tym, abyś się zgodził.

- a więc słucham, co to za sprawa? - zaciekawiłem się samym wstępem.

- ...babcia zaprosiła nas na obiad rodzinny - zaczęła ostrożnie.

- o nie - prychnąłem. - nie ma szans, że się na to zgodzę.

- Xingqiu... proszę cię. Babcia bardzo chce, abyś był - powiedziała, patrząc na mnie z troską.

- a ja nie chce tam być i co teraz? - uniosłem jedną brew.

- dobrze... zrobisz tak, jak zadecydujesz - powiedziała, wzdychajac cicho. - ale przemyśl to jeszcze. Chociaż raz oszczędź mi tłumaczenia się za ciebie, dlaczego się nie pojawiłeś...

To miał być jakiś żart? Bo jeśli tak, to nie był śmieszny. Moja rodzina zawsze słynęła z wpływowych ludzi, oraz bogactwa. Oczywiście babcia było głową rodziny... całym mózgiem operacyjnym. Zawsze miała do mnie jakiś cholerny problem. Chciała, żebym wyjechał na studia do Bostonu, a później pracował jako prawnik. Kiedy powiedziałem jej, że nie ma nawet takiej opcji, stwierdziła że mnie wydziedziczy. Do tego odcięła moją ciotkę od kasy.

Nigdy nie byłem dla niej wystarczający... kiedy tylko mnie widziała rzucała tekstami „Xingqiu dziecko, jak ty marnie wyglądasz... Yelan, czy ty go w ogóle karmisz?" Albo „dalej pracujesz w tej kawiarni? Marnujesz się dziecko, mógłbyś być teraz prawnikiem. Zarabiałbyś przynajmniej kilka razy więcej niż twoja ciotka.". Bardzo szczerze miałem tego dość, a teraz nagle zapraszała mnie na obiad rodzinny. Podejrzane, co nie? Jeszcze pół roku temu miała mnie wydziedziczyć, a teraz przypomniało jej się, że ma wnuka? Napewno cos kombinuje, jak zwykle. Jeśli myśli, że uda jej się mnie przekonać, żebym poszedł na studia i został prawnikiem, to się myli.

- pójdę już na górę.. - mruknąłem tylko, po chwili wracając do swojego pokoju.

Stwierdzilem, że muszę zadzwonić do Aethera, aby do mnie przyszedł. Od kiedy wyjechał Chongyun, bardzo się z nim polubiłem i szybko zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. W tamtych chwilach był dla mnie nie małym wsparciem.

***

Po 20 minutach, wszedł do mojego pokoju bez pukania. Zresztą jak zwykle...

- nie ma opcji, że idziesz na ten śmieszny obiad - powiedział blondyn. - Ty... albo może jednak idź?  Będziesz mógł pomyszkowac.

- nie chce tam iść - westchnąłem, klepiąc miejsce obok siebie, aby ten usiadł.

- wiem... - wzruszył ramionami, siadając obok mnie. - ale nie sądzisz, że to może być dobra okazja do tego, aby sprawdzić, co tym razem kombinuje twoja babcia?

- napewno znów będzie próbowała mnie przekonać. Tego jestem bardziej niż pewien.

- fakt... - kiwnal glowa Aether, myslac nad czymś. - ale czy myślisz, że to jest jej najmocniejsza broń? Po prostu ponowna próba namówienia cię?

- właśnie obawiam się, że nie... ale nie wiem, co takiego mogłaby do mnie mieć - sam zacząłem się zastanawiać.

- wiesz... mam wrażenie, ze twoja babcia działa trochę na zasadzie „hmm, do czego by się tu dziś przywalić?", więc spodziewałbym się chyba wszystkiego - podrapał się lekko po głowie.

- od jej zdaniem „zbyt drobnej" jak na chłopaka sylwetki po mój kierunek życiowy i to, że w ogóle mam jakieś zdanie na temat tego, jak będę żył - prychnąłem.

- olej ją... w sensie, nie przejmuj się tym, co ona wygaduje. Nie ma racji - zapewnił mnie blondyn, lecz ja... nie do końca w to wierzyłem.

- po prostu chciałbym kiedyś usłyszeć z jej ust jakąś pochwałę, a nie same słowa krytyki - mruknąłem niechętnie. - ale to niemożliwe, bo ona zawsze widzi we mnie tylko błąd i wnuka, który jest skazą rodziny.

- ...aww, chodź tu - ten przytulił mnie, pomimo, że... zbytnio tego nie lubiłem.

Ale Aether potrafił wyczuć dobry moment, kiedy nie odsunę go od siebie. Kiedy mnie objął, ja mimowolnie oparłem głowę na jego ramieniu. Lubiłem bliskość fizyczna... ale jakoś trudno było mi ją przyjmować, dlatego zazwyczaj się odsuwałem. Z uczuciami miałem podobnie. Lubiłem słuchać innych, o tym, jakie mają problemy, bo lubiłem pomagać. Jednak gdy przychodziło do moich uczuć, nie potrafiłem się odezwać.

- ostatnio jak byłem u niej na obiedzie, to powiedziała, że moja matka też biegła ślepo za marzeniami...

- nie słuchaj w ogóle tej starej baby. Denerwuje mnie.. a twoja mama była super, jasne? - zapewnił mnie blondyn.

- jasne - zaśmiałeś się tylko cicho, wywracając oczami. - była niesamowita..

- wkońcu... po kimś to masz.

—————————————————————————

Hejka! Wybaczcie za jedno dniowe spóźnienie.. nie udało mi się wczoraj wrzucić rozdziału ale jest dzisiaj! Jest niesprawdzony więc możliwe błędy

Właśnie przyszły mi moje dwa albumy Enhypen z Dark Blood 😍🎀

Cóż, miłego czytania i narazie misie kolorowe!

06.05.2023.

ꔘThe whisper of the 𝐖𝐀𝐓𝐄𝐑ꔘ - Chongyun x XingqiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz