Rozdział 3

9.3K 341 223
                                    

AZRAEL

Głównym tematem tygodnia wśród uczniów była Meridia. Plotki obiegły mury placówki. Były one różne. Z początku słyszałem, że wyjechała i przepisała się do innej szkoły. Jeszcze inni mówili, że po prostu znikła na jakiś czas, ale jedna z wersji wydawała się najprawdziwsza, jak i najbardziej bolesna. Lory trafiła do psychiatryka...

Tak jak myślałem, to była prawda. Wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju. To ja byłem jednym z jej oprawców. Widziałem z jaką nienawiścią i obrzydzeniem ona na mnie patrzy. Może to był powód moich zachowań, albo byłem kolejnym potworem w jej życiu, który krytykuje ją bez powodu. Szukałem wytłumaczenia na moje zachowanie, by poczuć się lepiej, a tak naprawdę na to nie było żadnych usprawiedliwień. Byłem taki sam jak reszta, ale jednak czymś się różniliśmy. Nigdy nie oceniałem jej wyglądu. Czasem nie mogłem pojąć jak oni mogą to robić. Wygląd nie definiuje człowieka, a robi to charakter. Ciało kobiety jest poezją i każde z nich jest wyjątkowe i różne. Nie ważne czy jest grubsza, czy chudsza, i tak jest piękna.  Takie dzieła powinny być szanowane i dostrzegane, a nie obrzucane oblegami. Meridia Lory również była arcydziełem. Mogłem przyznać się, że była faktycznie śliczna, ale przez stan w jakim była ten blask, który miała w sobie zanikał. Nic dziwnego skoro cały czas była obrzucana tak obrzydliwymi słowami. Sam przy tym byłem, a jej głównym oprawcą był mój przyjaciel. Nie raz miałem ochotę strzelić mu w twarz za te słowa, ale gdy tylko mój wzrok padał na twarz dziewczyny, rezygnowałem. Stwierdziłem, że nie będę bronić kogoś, kto mnie nienawidzi i mną gardzi. To nie tak, że jej nienawidziłem. Czasem nawet unosiłem kącik ust, gdy odpowiadała Jasonowi na jego zaczepki. Szczerze? Gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy ponad rok temu, chciałem do niej zagadać, ale wystarczył jej pogardliwy wzrok, bym zrezygnował. Meridia również oceniała ludzi po okładce. W tym mnie. Miała mnie za bogatego ważniaka i dupka, ale nie byłem taki. Miałem dużo do zaoferowania, lecz każdy patrzał na mnie przez pryzmat szkolnego przystojniaka. Właśnie przez to staliśmy się dla siebie wrogami, a ona mnie nienawidziła. Ja nigdy nie byłem dla niej wrogiem..

❀❀❀
Miesiąc później

Nie wiem dlaczego, ale cicho liczyłem, że ona daje tam radę i niedługo wróci. Nie mogłem przyjąć do siebie myśli, że ja miałem wkład w tym, że ona skończyła w takim miejscu. Plotki o niej nieco ucichły, ale nie raz temat powracał. Tak jak właśnie teraz.

– Ciekawe czy ta psychopatka tam żyje. – rzucił Zane.

Starałem się tego nie słuchać. Zamiast tego przysiadłem na ławce i zacząłem się przebierać w ciuchy. Reszta drużyny również nie była zainteresowana tym tematem, oprócz Jasona i Davida.

– Ej, ale to zdjęcie nie było takie złe. Więcej ciała do kochania. – Kolejny głupi tekst wybrzmiał z ust Jasona.

Czułem, że moja noga nerwowo się porusza, a pięści zaciskają. W szatni po tym zdaniu była głucha cisza aż głos zabrał David.

– A ty Azrael? Przeleciałbyś ją? – Te pytanie było jego najgorszym błędem.

Już się nie hamowałem. Wstałem gwałtownie i szybkim ruchem docisnąłem chłopaka pod jedną z ścian. Złapałem go za szyję i przydusiłem. Złość parowało z mojego ciała. Zębami zagryzłem usta tak mocno, że poczułem metaliczny posmak krwi.

– Jeszcze jedno słowo. – ostrzegłem.

David starał się mnie odepchnąć. Nie poruszyłem się choć o krok. Stałem w zaparte i z każdym jego ruchem dociskałem go bardziej do ściany.

Fragile Shadow [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz