Rozdział 24

5.6K 262 136
                                    

Czułam jak moja głowa pulsuje, a wszystkie mięśnie odmówiły jakiegokolwiek posłuszeństwa. Ledwo otworzyłam oczy i lekko się podniosłam. Poczułam okropną suchość w gardle. Chyba przesadziłam z alkoholem... Odgarnęłam włosy za ucho, po czym rozejrzałam się po pokoju. Liczyłam, że zobaczę pewną twarz, ale niestety go nie było. Materac po drugiej stronie był nadal ciepły, tak jakby dopiero niedawno Azrael z niego zszedł. Nie za wiele pamiętałam, ale pewny moment utkwił mi w pamięci. Azrael mnie kochał. Powiedział to. Mimo, że nie mogłam odpowiedzieć na jego słowa, to i tak czułam niesamowitą ulgę. Miałam pewność, że to nie było udawane. Na samą myśl o tym, na moją twarz wkradł się mały uśmiech, a powiększył się jeszcze bardziej, gdy spojrzałam na szafkę nocną.
Pomimo bólu podniosłam się z łóżka i wzięłam do ręki karteczkę, która leżała na szafce.

Mam nadzieję, że dobrze się czujesz. Wyszliśmy szybciej, bo dostałaś sms, że twoi rodzice wracają. Jeśli jesteś na siłach i będziesz chciała, to pozwól, że po szkole zabiorę cię w jedno miejsce. Miłego dnia, déesse"

Obok listu stał również truskawkowy shake. On był niemożliwy. Cieszyłam się, że miałam w swoim życiu taką osobę. Mimo nienawiści, którą do niego czułam, on się nadal starał. Z dnia na dzień pokazywał mi coraz więcej i udowadniał, że to wszystkie było naprawdę. Kiedyś myślałam, że to on był potworem, lecz w tamtym momencie coś zrozumiałam. Wśród potworów i demonów znalazłam swojego anioła. Azrael był moim aniołem.

Dzięki niemu miałam siłę. Dzięki niemu walczyłam. Nie wiedziałam, co byłoby ze mną, gdybym nie odważyła się zgodzić na tą jedną głupią propozycję. Dodawał mi siły i pokazał, że jestem piękna. Chronił jak skarb i starał się poprawić dzień za każdym razem, gdy nie miałam humoru. To było lepsze niż jakakolwiek terapia. Po wyjściu z ośrodka myślałam, że nie dam rady, lecz on stał się moją podporą. On był moim ratunkiem. Zane miał rację. Musiałam zburzyć przed nim swoje mury i dopuścić do siebie myśl, że się zakochiwałam.

Położyłam się z powrotem na łóżku, a twarz schowałam w poduszki. Faktycznie, już mogłam przyznać. Czułam coś do Azraela.

Nagle rozniosło się pukania do drzwi. Jak z automatu się podniosłam i starałam się zakryć moje rumieńce. Po chwili do pokoju weszła moja mama.

– Hej, jak minęło Halloween? – spytała łagodnie.

– Dobrze – odparłam obojętnie.

Wyglądała na speszoną. Wzrok utkwiła w swoich butach, a między nami nastała głucha cisza.

– Coś się stało? – spytałam, nie rozumiejąc jej wizyty.

Przez ostatnie tygodnie miałyśmy bardzo słaby kontakt, a o ojcu już nie wspominałam. Rozmowa nie była ich zaletą. Odkąd wróciłam było tylko gorzej. Aurelia starała się nie raz do mnie zgadać, lecz zawsze kończyło się tym samym. Terapia, leki, jedzenie. Miałam wrażenie, że to nas oddaliło. Do tej pory trzymałam urazę, za to, że nie wyciągnęła mnie stamtąd. Porzuciła mnie i zostawiła na pastwę losu w tym więzieniu.

– Nic. Zauważyłam, że ostatnio chodzisz szczęśliwsza. Cieszę się – wyznała.

– To fakt, jest lepiej – słabo się uśmiechnęłam.

Kobieta podeszła i przysiadła obok mnie.

– Przepraszam – szepnęła.

Coś zakłuło mnie w sercu. Przepraszam... Nigdy tego od niej nie usłyszałam. Spojrzałam na nią, nie wierząc w to, co powiedziała. Mój puls przyspieszył. Oczy matki stały się szkliste, a po chwili po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.

Fragile Shadow [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz