Rozdzial 19

6.6K 304 26
                                    

– Meri, wiem, że nie chcesz, ale musimy porozmawiać. Uwierz, że mi też nie jest z tym fajnie, więc jesteśmy w tym razem. – Od kilkunastu minut Xandra próbowała mnie namówić na przeprowadzanie pieprzonego wywiadu terapeutycznego.

Nie miałam już siły się wzbraniać. Chciałam mieć to za sobą i nie wracać do mej szarej rzeczywistości, która zniszczyła mnie doszczętnie. Westchnęłam ciężko, a następnie pokiwałam głową w akcie zgody.

– Okej, zadaj te pytanie, które potrzebujesz do notatki – odparłam zniechęcona.

Xandra otworzyła swój notes i uważnie analizowała jedną z stron. Po chwili wlepiła we mnie spojrzenie. Zaczyna się... piekło...

– Pierwsze standardowe. Jak się dzisiaj czujesz? – zapytała.

Przez chwilę się zastanawiałam, ale znałam odpowiedź.

– Jestem szczęśliwa – przyznałam śmiało, a na twarz Xandry wkradł się mały uśmieszek.

– Jak od wyjścia zmieniło się twoje życie? – zadała kolejne pytanie.

Trafiła w punkt. Zmieniło się bardzo. Poznałam słowo przepraszam, spotykałam osobę, która chciała poznać moją historię i każdego dnia starała się o mnie mimo przeszłości. Zerknęłam na dziewczynę. Miałam wspaniałą przyjaciółką. Plotki ucichły i mogłam szczerze powiedzieć, że ostatnio żyło mi się dobrze, ale była druga strona medalu. Rodzice, listy i mój mętlik.

– Bardzo się zmieniło – powiedziałam, patrząc w jeden punkt.

Xandra pokiwała głową, po czym zerknęła w zeszyt.

– Czy pamiętasz może ile miałaś mniejwięcej ataków po wyjściu z ośrodka i kiedy był ostatni? – spytała uważnie.

W głowie wspominałam te okropne chwile, licząc każdy raz, gdy byłam w najgorszym stadium ataku.

– Od wyjścia maksymalnie pięć razy. Ostatni raz był pod psychiatrykiem – poinformowałam przyjaciółkę, a ona zanotowała moją odpowiedź.

– W twoim przypadku to dobra zmiana. Kiedyś miałaś ataki... – zamilkła na chwilę. – Codziennie.

Wymieniłyśmy między sobą spojrzenie. Widziałam w jej oczach ogromny ból schowany za maską troskliwości. Przypomniało mi się codzienne cierpienie, walka z samą sobą, by się nie skrzywdzić. W moich myślach pojawiło się jedno z gorszych wspomnień. Czułam w krwi i kościach, że Xandra też o tym myślała.

Piąty dzień w izolatce. Czułam się jakbym była w innej krainie. Leki chyba za mocno działały... Białe ściany, pojedyncze łóżko, a na nim ja spięta pasami. Miałam wrażenie, że są one poluzowane, albo w ogóle ich nie mam, ale to mogło być tylko złudzenie. Ja cały czas je czułam... Było tutaj okropne echo, przez co słyszałam własne picie serca. Jedyna melodia którą mogłam słuchać przez prawie rok... Chyba, że liczyłam krzyki, płacz i rozpacz, ale tego nie zaliczyłabym do melodii. Moje własne bicie serca nią było przez to, że tyle razy pragnęłam, by przestało bić, a ten dźwięk udowadniał mi, że cały czas żyje i daje radę. Udowadniał mi, że byłam silna.

– Obiad! – krzyknęła jedna z pielęgniarek, podając mi jedzenie przez mały otwór w drzwiach.

Odruchowo spróbowałam się podnieść. Wstałam z łóżka, ale coś mi nie pasowało. Pasy... Spojrzałam na swoje nadgarstki. Nie było ich. W końcu byłam wolna. Ale w środku i tak czułam się uwięziona. Związana cierniami, które przy każdym ruchu raniły moje serce. Chciałam uciec. Zobaczyć znów świat. Swój pokój i poczuć miękkość mojego łóżka. Wtulić się w mojego puchatego kocura i zatracić się w fikcyjnych historiach. Pragnęłam normalnego życia. Nawet chciałam wrócić do tej pieprzonej szkoły. Wszystko, by stąd uciec...

Fragile Shadow [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz