Rozdział 8

8.6K 366 198
                                    

Czy ten kretyn kazał mi iść na jego trening? Tak, w dodatku siedziałam od godziny wśród dziewczyn wzdychających do niego i jego kolegów. Lepiej być nie mogło. Czułam się jakbym była kawałkiem mięsa wrzuconym do klatki lwów.

– Jakim cudem on związał się z tą grubaską? – szepnęła jedna z nich.

– Pewnie chce ją tylko przelecieć. – dodała od siebie jej koleżanka.

Nie mogłam tego słuchać. Głupie docinki rozwalały mi głowę, a słuchanie ich przez dłuższy czas nie pomagało. Gwałtownie podniosłam się z siedzenia i zeszłam z trybun. Szłam wzdłuż basenu i wzrokiem szukałam Azraela. Nigdzie go nie było, a to było na moją korzyść, ponieważ nie chciałam słuchać jego wykładu o tym, że jako jego „dziewczyna" powinnam być na treningach. Gdy już chciałam wyjść, wpadłam na czyjeś mokre ciało. Nie musiałam się nawet zastawiać kim ta osoba jest. Czy on zawsze musi wyrastać przede mną jak drzewo?!

– A ty dokąd? – spytał.

– Nie będę siedziała tutaj i patrzała na wasze prawie nagie tyłki. W porównaniu do nich, nie kręci mnie to. – Odruchowo spojrzałam na dziewczyny siedzące na trybunach.

Azrael lekko wypuścił powietrze z ust. Musiał zrozumieć, co mogło się stać, bo jego uwaga przeszła na jego fanki.

– Co ci powiedziały? – spytał podenerwowany.

Usta zacisnął w wąską linię, a jego szczęka przybrała ostrzejszy kształt. Nie zamierzałam odpowiadać. Nie powinno go to w ogóle interesować. Nie chciało mi się tu siedzieć nawet jeśli głosy tych dziewczyn miały się uciszyć.

– Powiesz mi, czy mam zrobić coś czego obydwoje będziemy żałować?

Parsknęłam na jego pytanie.

– Ty chyba serio traktujesz to jak jakąś zabawę. Jedyne czego żałuję to tego, że na to się zgodziłam  i przebywam tutaj z tobą. – wyrzuciłam.

Azrael przewrócił oczami, przybierając przy tym znudzony wyraz twarzy.

– Nie panikuj i się nie ruszaj. – poradził nagle.

Zaskoczona wlepiłam w niego wzrok. Jego ręka objęła mnie w talii, a druga powędrowała na mój policzek. Przybliżył się do mnie gwałtownie, a moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Całe szczęście, że mnie trzymał, bo inaczej upadłabym przed nim na podłogę. Tak jak rok temu.. Nachylił się, a nasze usta dzieliły zaledwie centymetry. Poczułam jak kciukiem zakrywa przestrzeń między nami. Po chwili zrozumiałam czemu to zrobił. Chciał by inni pomyśleli, że się pocałowaliśmy. Udało mu się. Chłopacy z drużyny wiwatowali i gwizdali, a na trybunach było słuchać spore oburzenie. My nadal staliśmy, wpatrując się w siebie. Poczułam dziwną rzecz, a może emocję? Nie zaznałam do tej pory nic takiego. Niezwykłe ciepło, mięknące się kolana i żołądek robiący kilkaset fikołków. Przełknęłam ślinę i oddaliłam się o krok od chłopaka. Dopiero teraz zauważyłam, że on jest prawie nagi. Na sobie miał krótkie bokserki pływackie w kolorze khaki, który idealnie pasował mu do oczu. Na nich widniał symbol rekina. Rekiny z Myrtle Beach. Jego ręce były ozdobione tatuażami, tak jak fragment szyi i bok jego wyrzeźbionego torsu. Gdybym chciała, mogłabym policzyć każdy mięsień na jego ciele. Sylwetką przypominał wszystkie greckie rzeźby. Wszystko idealne i na swoim miejscu. Mój wzrok powędrował na jego twarz. Ostre niczym miecz rysy twarzy. Blada jak porcelana skóra, a jednocześnie gładka. Mokre kosmyki czarnych włosów opadały mu na czoło, przez co jego twarz lśniła w odbiciu światła. To nie było wszystko.. Te oczy. Nie raz były tak ciemne, że myślałam, że wciągną mnie w nicości piekła, a nie raz tak jasne, że nie dało się oderwać od nich wzroku.

Fragile Shadow [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz