#1

931 24 4
                                    

Zerwałam się z łóżka jak szalona,miałam łzy w oczach. Miałam sen, straszny sen.
-Kochanie, wstawaj! - krzyknęła mama.
Boże moja mama żyje, co za szczęście! Natychmiast wbiegłam do kuchni i zaczęłam ją przytulać.
-O Zuzia a co to się stało, że mam takie powitanie? - zapytała zdziwiona.
-Kocham Cię mamo - cmoknęłam ją w policzek i z ulgą poszłam do łazienki.
Dzisiaj pierwszy września. Ehh, nowa szkoła. No trzeba się jakoś ogarnąć. Umyłam twarz,zęby i popsiukałam się perfumami. Założyłam czarne rajstopy, spódniczkę z koronki, biało-czarną koszulę i czarny żakiet. Twarz lekko podmalowałam fluidem,a rzęsy tuszem. Wróciłam do kuchni. Na stole czekało na mnie śniadanie.
-Bardzo się stresujesz? - zapytała mama.
-Noo... - odpowiedziałam zamyślona.
Moja mama to osoba, na którą zawsze mogę liczyć. Opowiadam jej o wszystkim...no dobra, o prawie wszystkim. Kocham ją ponad wszystko i nie wyobrażam sobie życia bez niej.
-Mamuś ja już się chyba będę zbierała - oznajmiłam.
-Już? Przecież dopiero 7:30, a rozpoczęcie macie o 9. - powiedziała z dziwną miną.
-Tak, ale idziemy jeszcze z Kamilą na lody. - uśmiechnęłam się.
-Ile Ci potrzeba kasy skarbuś? - zapytała i zaśmiała się.
-Nic, dostałam od taty wczoraj. - cmoknęłam ją w policzek i poszłam do korytarza.
O, Kama już puka. Zakładam szybko buty na małej koturnie i wychodzę.
-Sieeema mordko - krzyknęła, gdy mnie zobaczyła.
-No siema kochanie! - odkrzyknęłam równie radośnie i zaczęłyśmy się przytulać.
Nie widziałam jej całe wakacje, była w Anglii, bo jej rodzice chcieli dorobić. Bardzo za nią tęskniłam, serio.
-To lecimy misiak. Nie martw się, będzie dobrze. Musi być. - krzyknęła gotowa do działania.
-Musi być. Także jak to na nas przystaje - głowa do góry, cycki do przodu i przed siebie - zaśmiałam się.
Poszłyśmy na lody, obgadałyśmy co to się działo w wakacje, czas szybko nam minął.
-Ej, już 08:30 - powiedziała zmartwiona, uśmiech jakby nagle zniknął jej z twarzy.
-Ej! Przecież miałyśmy się nie martwić! - krzyknęłam na nią.
-Wiem...ale boję się, że będzie tak jak w pierwszej klasie gimnazjum... - powiedziała już ze łzami w oczach.
-Ej laska! Bo się rozmażesz! Przestań! To technikum, nie ma tu gimbusów. To co było, to już minęło, nie wróci, przestań - mocno ją przytuliłam, a ona lekko się uśmiechnęła.
Na początku gimnazjum w Kamili zakochał się pewien chłopak. Nie dawał jej spokoju, ale ona nie chciała z nim być. Sukinsyn zaczął ją molestować. Dziewczyna popadła w depresje, cięła się i ciągle płakała. Każdy się od niej odwrócił. Ja nie chciałam jej zostawić samej, ale kiedy wyzwała mnie od dziwiek i dała mi z liścia przy całej szkole, kiedy prosiłam ją, żeby się przestała ciąć...przesadziła. Ja już nie dawałam sobie z nią rady. Później trafiła do psychiatryka, wszyscy się z niej wyśmiewali. Odwiedziłam ją tam i wtedy dowiedziałam się jaki jest powód jej cięcia się. Prawie go zabiłam. Rzuciłam się na niego wraz z moim chłopakiem...a wcześniej się przyjaźnili. Biedna Kamila. Na szczęście jakoś z tego wyszła.
****
Doszłyśmy już na miejsce. Usiadłyśmy na obojętnie jakich krzesłach, ale podeszły do nas jakieś laski i pokazały nam, że jest podpisane na każdym dla kogo jest przeznaczone. Siedziałyśmy z dala od siebie. A jeżeli nie trafimy do jednej klasy? Niee, nie może tak być. Dyrektor zaczął wyczytywać osoby z pierwszych klas. Na razie do klasy 'a' i 'b' nie wyczytano Kamy ani mnie. Po chwili Kama już wyszła na środek. Dyrek wyczytał też moje nazwisko. Uff, ulga. Gdy podeszłam do Kamy, ona już rozmawiała z jakąś dziewczyną.
-Hej, Zuzia jestem. - przedstawiłam się.
Dziewczyna wyglądała na niezbyt miłą.
-Siema, Marta - powiedziała z niechęcią.
-Dobra Kama idziemy? Bo już chyba czas iść do klas. - oznajmiłam.
-Zuźka to idź sama, mam do pogadania z Martą - powiedziała i zaśmiały się.
Wiecie jakie to uczucie? Niby Twoja najlepsza przyjaciółka, a spotyka jakąś znajomą i ma na Ciebie wywalone. Może robię z igły widły, ale ja nigdy bym jej tak nie potraktowała. Miałam już łzy w oczach. Niestety, ale jestem bardzo wrażliwa. Zgubiłam się. Ta szkoła jest taka wielka. Jeny, gdzie ja mam iść? Przygnębiona poszłam za tłumem i doszłam jakoś do swojej klasy. Wychowawca wydawał się nawet spoko. Co chwilę zwracał uwagę Kamili i tej Marcie, bo gadały. Podał plan do piątku i puścił nas. Nie wiedziałam czy czekać na Kamę czy nie. Nie chciałam jej stracić...ni nic w tym stylu, więc podeszłam do niej.
-Kama wracasz ze mną? - zapytałam.
Ona dziwinie spojrzała na Martę.
-Kurde dziewczyno! Odwal się od niej! Gdyby chciała z Tobą wrócić to już dawno by do Ciebie podeszła! Spadaj stąd! - krzyknęła Marta.
Ja tylko spojrzałam na Kamę i odeszłam ze łzami w oczach. Napisałam do mamy, żeby przyjechała później, bo muszę coś załatwić. Poszłam do parku, chciałam się tam wypłakać...
_____________________________________
Hej o to moje nowe opowiadanie mam nadzieje ze te bardziej sie spodoba niż tamte i mam prośbę udostępniajcie moje książki
Ps. Rodzialy nie bedą regularnie a dzisiaj dodam tylko jeden
Buziaki 💋

👅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz