#4

270 9 1
                                    

Zajechaliśmy pod szkołę. Wokół było dużo ławek. Mieliśmy jeszcze trochę czasu, więc postanowiliśmy usiąść.
-Dobrze się czujesz? - zapytał Alan.
-No...no tak średnio bym powiedziała, - oznajmiłam.
Podniosłam wzork i zauważyłam, że Kamila i Marta idą w naszą stronę.
-No hej, skrabie - krzykneła Kama i cmokneła mnie w policzek.
Usiadła obok mnie, a Marta obok Alana. Z jednej strony poczułam taką jakby ulgę, ale z drugiej coś mi podpowiadoało, że to jakiś spisek. Alan się podnióśł. Ej no! Chyba nie zostawi mnie tu samej.
-Ja będę powoli szedł, idziesz? - spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
-No idę, idę. - wstałam.
-To my pójdziemy z wami. - oznajmiły chórem.
Już wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyjdzie.
-Sory, ale mamy coś ważnego do obgadania. - powiedział i złapał mnie za rękę.
One usiadły na ławkę i Kama zaczęła przytulać Martę, tak jakby ją pocieszała.
-Alan a może ona nadal jest w Tobie zakochana? - zapytałam.
-Marta? Nie, raczej nie. - uśmiech trochę zszedł mu z twarzy.
-Ehh, do której Ty tak w ogóle chodzisz klasy? - zapytałam, chcąc zmienić temat.
-Do drugiej. - odpowiedział.
-A masz 19 lat? - zdziwiłam się.
-Kiblowałem rok. - nagle posmutniał.
Zrobiło mi się głupio, po co ja o to pytałam.
-Ej no! Toż nie smuć się! Teraz chodzisz do najlepszego technikum w mieście! - krzyknęłam, chciałam go pocieszyć.
-Tak wiem, ale mam z tamtym czasem niemiłe wspomnienia. A tak zmieniając temat to w tej klasie masz teraz lekcje, ja już będę leciał. Pa. - machnął ręką i odszedł.
-Pa. - odmachnęłam.
Przez wszystkie lekcje siedziałam sama. W klasie byłam tylko ciałem. Duszą byłam gdzie indziej, a mianowicie przy nim...przy Alanie. Jakie miał wspomnienia? Co takiego się stało? Mam nadzieję, że po lekcjach będzie na mnie czekał... O nareszcie dzwonek. Już koniec. Zwlekam się, idę najwolniej jak tylko mogę. Czekam, aż on podejdzie. Ale nie, jego już nie ma. Jego motoru też nie. Odjechał beze mnie. Zraniłam go tym pytaniem?

Szłam ze słuchawkami w uszach, kiedy nagle ktoś zaczął mnie pukać w ramię. Jak się okazało były to dziewczyny...M i K...
-Co chcecie? - zapytałam wyjmując słuchawki.
-Chodź pogadać. - krzyknęła Marta, ma taki straszny, donośny głos.
Myślałam, że pójdziemy do jakiejś kawiarni, na przykład tam gdzie byłam dzisiaj z Alanem, ale one zaprowadziły mnie do jakiegoś dziwnego dołu.
-Streszczajcie się, bo nie mam czasu. - oznajmiłam.
-Spokojnie, Alan na Ciebie nie czeka. - zaczęły się śmiać.
-Trudno. - odpowiedziałam udając, że jest mi to obojętne, ale na prawdę tak nie było.
-Słuchaj szmato! Masz się trzymać od niego z daleka! Rozumiesz?! - Marta popchnęła mnie na ścianę i zaczęła przyduszać.
-Jeżeli jeszcze raz zobaczymy Cię w jego towarzystwie to skończy się to źle dla was obydwojga! - krzyknęła Kamila.
Marta mnie puściła. Ja ledwo oddychając upadałam na ziemię, a ona mnie podniosła i z całej siły dała mi z plaskacza, to samo zrobiła Kamila - śmiejąc mi się prosto w twarz. Gdy tylko wyszły zaczęłam wyć. Co za suka! Jak Kamila mogła się tak zachować?! Jak MOJA Kamila mogła się tak zachować? Znów postanowiłam wytopić smutki w alkoholu...
_____________________________________
Hej 😆i jak podoba sie ? Oczywiście wiecie co robić
Buziaki 💋

👅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz