Mama nie była zadowolona, że po raz kolejny wracam do domu w takim stanie. Widziałam, że była pełna złości i miała ochotę na mnie nakrzyczeć. Ale coś ją powstrzymywało, zadała mi tylko dziwne spojrzenie i poszła do salonu.
-Ale mamo! - krzyknęłam.
-Dziecko, co Ty ze sobą robisz?! - krzyczała ze łzami w oczach.
-Prze...prze...przepraszam. - mówiłam łkając.
-Alkohol pomoże Ci tylko na chwilę. - powiedziała ocierając moje i swoje łzy.
-Wiem, ale mamuś z dnia na dzień jest co raz gorzej. - powiedziałam i zaczęłam jej opowiadać to co się wydarzyło.
-Co?! Ona była z pistoletem?! Boze! - krzyczała.
-Tak, jej tata jest policjantem i ona chyba mu go podkradła... - oznajmiłam.
-Widzisz dziecko tym razem to się tak skończyło jak się skończyło, ale co będzie później? - zapytała, nie oczekując odpowiedzi.
Wtuliłam się w kolana mamy jak bezbronny pięciolatek. Najlepiej w ogóle bym stamtąd nie wychodziła. Ehh może nie powinnam zadzierać z Martą? Ale Alan...ja nie mogę go teraz zostawić...no dobra, nie chcę go zostawić.
-A ten chłopak? - zapytała.
-Ja go...bardzo lubię. - oznajmiłam.
-Warto dla niego tak ryzykować? - zapytała.
-Tak. - odpowiedziałam stanowczo, bez żadnego namyślenia.
-Ehh..idź weź przysznic i kładź się spać. - powiedziała mama.
Spojrzałam na zegarek. No faktycznie, już późno. W łazience zauważyłam, że mam ślady po tym, jak dziewczyny związywały mnie sznurkiem i szarpały. Już się umyłam. Poszłam do mamy do sypialni, żeby dać jej buziaka na dobranoc. Kocham ją, naprawdę ją kocham.
-Połóż się dzisiaj tutaj. - powiedziała zmartwiona.
-Muszę? - zapytałam trochę z niechęcią, bo co jak co, ale spać to ja lubię sama.
-Tak, będę się wtedy lepiej czuła. - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
Skoro tak to dobra. Położyłam się na jej miękkie łóżko, wtuliłam się w nią i zasnęłam.Obudziłam się i na dekoderze od Cyfrowego Polsatu zobaczyłam, że dopiero 04:05. Ale mamy już obok mnie nie było. Gdzie ona jest? Szybko wybiegłam do kuchni, potem do łazienki, a później przeszukałam cały dom. W domu nigdzie jej nie ma! Gdzie jest moja mama? Szybko założyłam obojętnie jakie buty na nogi i wybiegłam na podwórko.
-Mamo, mamo!!! - krzyczałam w niebogłosy.
Nikt się nie odzywał. Totalna cisza. Na dworze jeszcze ciemno. Zawsze bałam się wychodzić o tej godzinie, a tymbardziej sama. Ale za tak ważną osobę, każdy z nas wskoczyłby w ogień. Nieważne czy to nasza mama, tata, siostra, brat, przyjaciółka czy też chłopak. Wtedy nie liczy się nic, oprócz odzyskania tej osoby... GDZIE JEST MOJA MAMA?!
_____________________________________
Krótkie ogłoszenie do moich czytelników :) Pierwsza sprawa to przepraszam Was, że rozdział jest taki krótki, ale pisałam go 'na szybkiego'.
Buziaki 💋