Dzisiaj nikt nie chciał mi sprzedać alkoholu. Sklep moich znajomych był nieczynny. Poprosiłam jakiegoś żula, żeby mi kupił kilka piw i wódkę. Bez problemu to zrobił. Dałam mu dwa zika i zmierzałam w stronę parku. Zobaczyłam, że na tej ławce, na której wczoraj siedziałam już ktoś jest. Ktoś, kto chyba robi to samo co ja... Wyjęłam jeszcze telefon i napisałałam do mamy, żeby się nie martwiła, bo wrócę dzisiaj później. Przechodząc obok ławki zorientowałam się, że to Alan siedzi, pije właśnie Kasztelana i płacze. Boże jak się wystraszyłam.
-Jezu, Alan co się stało? - zapytałam pośpiesznie.
-Nic! - krzyknął.
Trochę mnie tym zniechęcił, ale w sumie ja wczoraj nie byłam dla niego milsza, a on mimo wszystko ze mną został. Narazie postanowiłam go nie dręczyć. Sama otworzyłam sobie owocowe piwo i usiadłam obok niego. Skończyłam pierwszą butelkę i otworzyłam drugą. On zrobił to samo.
-Czemu pijesz? - zapytał.
Nie wiedziałam, czy mam mu wszystko opowiadać czy po prostu powiedzieć, że nieważne. W sumie i mi będzie lżej jak mu opowiem i może jemu będzie łatwiej się otworzyć. Tak też opowiedziałam mu wszystko, co się dzisiaj stało.
-Zabije je. - krzyknął.
-Wiesz, trochę się boję...Jeżeli dalej będziemy się spotykać, źle się to dla nas skończy, tak powiedziała. - odpowiedziałam zmartwiona.
-Skoro Ty panikujesz już to wcale nie musimy się spotykać, mi tam nie zależy na tym. Nara. - powiedział i przesiadł się na drugą ławkę.
Ja znów zaczęłam płakać, bo tracę kolejną osobę, na której zaczęło mi zależeć. Czy ja coś robię nie tak? Czemu on w ogóle płacze? Nie dam mu za wygraną, idę za nim.
-Alan, przepraszam, nie chciałam Cię w żaden sposób urazić. - powiedziałam, a po policzku spływała mi łza.
-Nie masz za co przeprszać, to ja przesadzam. - powiedział wycierając moją łze.
-Czemu płaczesz? - zapytałam.
-Powód, przez który płakałem wcześniej...nie, nie będę Ci mówił. Przepraszam. Może jak lepiej Cię poznam. - powiedział.
-No dobrze, a teraz? - zapytałam.
-Wiesz, nie wiem dlaczego, ale przez chwilę miałem takie głupie odczucie jakbyś zabawiła się moimi uczuciami...Oczywiście wiem, że tak nie jest! Ale chodzi o to, że ja zrozumiałem, że od gimnazjum to ja cały czas ranię dziewczyny... - powiedział, a na jego twarzy widać było mega przejęcie.
-Przecież mówiłeś, że z Martą nie chciałeś być, bo myślałeś, że ją zranisz. - odpowiedziałam zdziwiona.
-Marta to co innego. Wiedziałem, że ona może sobie coś zrobić, a z resztą ona mnie nie jarała... A wiesz ile ja miałem dziewczyn na tydzień? Wiesz ile one przeze mnie potem płakały? A ja? Ja miałem wywalone. - opowiadał ze łzami w oczach.
-Ehhh, no wiesz pewnie długo cierpiały, ale teraz...teraz pewnie połowa Cię nie pamięta. - powiedziałam.
-Połowa...Ich było naprawdę dużo... - mówił, nadal płacząc.
-Czemu to robiłeś? - zapytałam.
-Robiłem wszystko, żeby zapomnieć. - odpowiedział.
-Zapomnieć? O czym zapomnieć? - zapytałam.
-Jejku, jakie ciekawskie jajo z Ciebie. - zaśmiał się.
-Dobra, dobra nie zmieniaj tematu. - również się roześmiałam.
-Zuźka, o tym pogadamy kiedy indziej. Muszę być w normalnym stanie. - zachichotał.
-No okej. - nie chciałam psuć mu humoru, bo chyba trochę się polepszył.
-Zbieramy się powoli? - zapytał.
-Daleko masz od mojego domu do swojego? - martwiłam się o to jak dotrze do domu.
-Kilka kilometrów, ale spokojnie zaraz zadzwonię po Daniela i przyjedzie po nas. - oznaimił.
-Okej, ale co ja zrobię z resztą alkoholu? - zapytałam.
-Daj reklamówkę i chodź. - wziął moją i swoją reklamówkę i złapał mnie za rękę.
-Gdzie idziemy? - zapytałam.
-Mam skrytkę. - zaśmiał się.
Przeczuwałam, że to zły pomysł...I miałam rację. Zza krzaków wyskoczyła Marta i Kamila...
_____________________________________
Hej 😘 i jak ? Pisać dalej czy nie ? Oczywiście wypowiedzcie sie w komentarzach
Buziaki 💋