-Zuzia może lepiej nie idź dzisiaj do szkoły. - powiedziała zatroskna mama.
W sumie to słabo się czuję. Boli mnie głowa, ale kaca nie mam. Weźmy pod uwagę to, że dziś pierwszy dzień. A z resztą nie pokaże Kamie, że jestem aż taka słaba.
-Pójdę, jak będę się źle czuła to wrócę. - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
Poszłam do pokoju założyłam czarne rurki, czarną koszulkę ze znaczkiem batmana i tego samego koloru bluzę. Taaa, kobieta w czerni. Póniej poszłam do łazienki i zrobiłam to, co zawsze. Ciągle myślałam o wczorajszym śnie. Może on oznaczał, że przestanę się przyjaźnić z Kamilą? No bo w końcu to była strata bardzo bliskiej mi osoby. Spojrzałam na zegarek, już 7. Szybko pobiegłam na górę, chciałam się spakować, ale mój plan chyba został w parku. Normalnie napisałabym do Kamy, ale teraz... Co ja mam zrobić? Hmm...wzięłam wszytkie zeszyty, a książek żadnych nie brałam. W sumie to będą lekcje organizacyjne.
-Niunia weź pieniądze i tabletki wrazie co. - oznajmiła mama, nadal z troską na twarzy.
-Dziękuję mamuś, pa - cmoknęłam ją w policzek.
Założyłam adidasy i wyszłam z domu. Kilka kroków za mną szła Kama. Czekałam na to, aż mnie zawoła. Ale nic z tego. Kilkaset metrów dalej czekała na nią Martusia. Zaczęły piszczeć i się przytulać.
-To tamte? - podjechał do mnie ten wyjątkowy chłopak.
-Tak. - spojrzałam na niego.
-Wsiadaj. - podał mi kask.
Zastanawiałam się czy wsiąść. Nagle usłyszałam jak Marta mnie wyzywa, bo były co raz bliżej. Założyłam kask.
-Ej, ale do szkoły jeszcze kawałek. - powiedziałam, gdy chłopak zatrzymał się obok kawiarni.
-Masz dzisiaj na 9, ja też. - zaśmiał się i podał mi mój plan.
-Osz Ty. - zaśmiałam się.
-Chodź zamówimy sobie coś i porozmawiamy, ja stawiam - zaproponował.
-Okej. To ja poproszę kawę. - powiedziałam i usiadłam przy wolnyn stoliku.
Dopiero 7:30, co ja będę z nim robiła do 9? Eghh.
-Zamówione, zaraz przyniosą. A Ty lepiej mi opowiedz jakim cudem Ty masz dzisiaj na coś siłę? - zachichotał.
-W sumie to nie wiem, nie spałam całą noc, ale jakoś chyba sobie poradzę, tymbardziej, że dzisiaj aby 5 lekcji, teraz już wiem. - odpowiedziałam.
-Tak w ogóle to Alan jestem - uff, nareszcie się przedstawił.
-Ooo, Alan ładne imię, serio, zawsze chciałam, żeby moje dziecko się tak nazywało, moje lalki itp. - zaśmiałam się.
-Zuzia też niczego sobie - zachichotał po raz kolejny.
Już wiem skąd zna moje imię, z notesu, w którym miałam zapisany plan. Alan zaczął mi opowiadać o tej nowej psiapsi Kamy. Okazało się, że on ją dobrze zna. Była w paychiatryku w tym samym czasie, co Kamila. Ja wiedziałam, że skądś to twarz znam! W gimnazjum była na zabój zakochana w Alanie. Ale on nie chciał z nią być, bo bał się, że ją zrani. To wszystko nabiera sensu...
-Już 8:35 - powiedział, przerywając mi rozkminy.
-Kurde, ale ja nie za bardzo teraz wiem, gdzie moja szkoła - powiedziałam trochę zakłopotana.
-Guupku, chodzimy do tej samej szkoły. - zaśmiał się.
Skąd on wiedział, do jakiej szkoły chodzę? No dobra nieważne, wsiedliśmy na motor i odjechaliśmy.
_____________________________________
Hej podobał sie wam kolejny rozdział jak tak to zostawcie po sobie ślad
Buziaki 💋