,,Zachowaj spokój"

47 8 13
                                    

***Julia***


Jak ogarnąć sobie życie, mając porażenie mózgowe? Cóż, nie jest to łatwe. Wszystkiego uczyłam się dwa razy dłużej. Większość życiowych progresów robiłam z gigantycznym opóźnieniem. Jako przykład powiem, że chodzić zaczęłam dopiero mając niecałe trzy lata. Jestem gotowa zaryzykować stwierdzenie, że gdyby moi rodzice nie dbali o mnie tak, jak to w okresie dzieciństwa robili, czyli nie załatwili mi dwóch cudownych fizjoterapeutów, logopedów(kiedyś mówiłam strasznie niewyraźnie), operacji, dzięki której nie wylądowałam na wózku, nie wiem, co dziś by ze mną było.


Przez lata wpakowali we mnie tyle pieniędzy, że pewnie nigdy bym im się z tego nie wypłaciła. Nawet teraz, kiedy co miesiąc na moje konto  wpływa prawie siedemnaście tysięcy. 


Myślę, że gdybyśmy to wszystko podliczyli, moglibyśmy mówić o setkach tysięcy. 


Ale przecież w wychowaniu dziecka nie chodzi wyłącznie o pieniądze. Rodzice nie stosowali wobec mnie taryfy ulgowej. Potrafili wprost odmówić mi pomocy. 


Tak, wiem, pewnie wydaje ci się to straszne i myślisz  o moich rodzicach jako o potworach, które ignorowały swoje niepełnosprawne dziecko.


Ja też tak o nich wtedy myślałam. Ale byłam wtedy nastolatką i nie rozumiałam, że to tak naprawdę ma mi pomóc.  Bo nikt całe życie nie będzie mi we wszystkim pomagać. 


I tak później przeprosiłam mojego brata. Całe życie żył w moim cieniu. To ja byłam centrum życia mojej rodziny. Trzeba było gdzieś ze mną jechać, kupić ortezy, wymienić okulary, coś ze mną ćwiczyć ,,jak fizjo przykazali". Do tej pory nie wiem, jakim cudem Aleks nie ma przeze mnie depresji czy  innego syndromu dziecka odrzuconego. 


Wstyd się przyznać, ale kiedyś go...po prostu nie znosiłam. Wydawało mi się, że to on powinien być niepełnosprawny. Że to on, jako chłopak, powinien to wszystko dźwigać. 


Dzieli nas od siebie pięć lat. On ma żonę i szesnastoletniego syna.  Lubię na nich patrzeć. Olek czasami zabiera Izę na jakiś romantyczny wypad, na przykład do Wenecji, a młodego podrzucają naszym rodzicom.  Oboje z moją bratową wykładają na uczelni, więc stać ich na takie wycieczki.


Ale możliwe, że gdybym to ja urodziła się pierwsza, jego mogłoby nie być. 


Prawda jest taka, że sama nie wiem, jak zachowałabym się, jeżeli to z Wiktorią byłyby jakieś problemy.


***


Dzień przed wyjazdem do Krakowa, towarzyszy mi ogromny stres. O ile po Toruniu i okolicach zupełnie nie boję się jeździć, tak ta perspektywa wydaje mi się przerażająca, mimo że nie będzie to mój pierwszy samodzielny wyjazd. Zdarzało mi się samej wyjeżdżać nawet poza granice Polski i nigdy nie miałam z tym większego problemu, a prawo jazdy mam od ponad dekady, a dokładnie dwanaście lat.


Ale nigdy nie umawiałam się z kimś, że przyjadę na konkretną godzinę, a z tym prokuratorem właśnie tak zrobiliśmy. 

Immunitet przyjacielskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz