***Krystian***
Wiele mechanizmów u osób z porażeniem jest mocno zaburzonych. Na przykład czucie głębokie, polegające na odbieraniu informacji o położeniu, ruchu i działaniu poszczególnych części ciała. Fachowo nazywa się to ,,propriocepsją ", ,,kinestezją" albo ,,zmysłem kinestetycznym". Tak, dla mnie też połowa tych nazw brzmi jak jakieś zaklęcie wyjęte z książek J. K. Rowling. Z tłumaczenia Julii dowiedziałem się, że za ów zmysł odpowiada móżdżek, i że łączy się to z percepcją wzrokowo- ruchową. A więc z tym, z czym ona ma chyba największy problem. To właśnie przez zaburzone funkcjonowanie tych obszarów, a także coś, co w jej orzeczeniu wpisane jest jako ,,elementy zespołu móżdżkowego"(nie mam pojęcia, cóż to takiego), Julia nie czuje pewnych rzeczy. Na przykład momentu, w którym dostaje okres, zdarza jej się na coś wpaść czy o coś potknąć i się przewrócić.
Sama zainteresowana o pochodzeniu tego zjawiska dowiedziała się jakiś... tydzień temu. Oczywiście, wiedziała, że niektórych sygnałów jej ciało zdaje się nie odbierać, ale przez całe życie nie przeszło jej przez myśl, skąd tak konkretnie się to u niej wzięło. Po prostu przyjęła, że tak jest i tyle. Nie ma co się nad tym rozwodzić.
Cóż, jeżeli mam być szczery, zdaje mi się czasem, że odczuwaniem stanów emocjonalnych też ma jakiś problem. Bo to, że ze sobą sypiamy też chyba nie robi na niej jakiegoś wielkiego wrażenia.
Chociaż... ona taka chyba zawsze była. Zawsze ciężko było wzbudzić u niej podziw. I bezpośrednim winowajcą nie jest tu jej sędziowski obiektywizm. Już jako dziecko do wszystkiego podchodziła z dystansem i rezerwą.
Bo bała się odtrącenia. Wiedziała, że inne dzieciaki mogą różnie reagować na jej niepełnosprawność, więc starała się nie przywiązywać zanadto do pierwszej lepszej osoby okazującej jej ciepło i zainteresowanie. Najpierw przeprowadzała coś, co do tej pory w żartach nazywamy ,,śledztwem". Obserwowała zachowanie danej osoby, oceniając, czy jest w ogóle sens poświęcać jej czas. Tak sobie myślę, że z takim zacięciem nadawałaby się na prokuratora.
Ale...może ona teraz podobnie postępuje ze mną? W zaciszu własnego umysłu analizując, czy warto wchodzić ze mną w związek? To możliwe.
***
Mimo że Julka nie jest jedną z tych, którą łatwo zaskoczyć, ona sama aż nadto lubi w innych takie uczucie wywoływać. Lubi być podziwiana i wnoszona na piedestał we wszystkim, czego się dotyka. Nie wzięło się to znikąd. Kiedy okazało się, że będzie powtarzała klasę (przed czym bardzo się broniła, bo i tak rodzice posłali ją do szkoły rok później), poprzysięgła sobie, że- wiernie cytując- ,,pinda od matmy będzie jej kiedyś buty lizać". To chyba między innymi dlatego tak bardzo jej zależało na aplikacji sędziowskiej. Miało to być niezwerbalizowanie: Przypatrz się, babo, gdzie ja teraz jestem, a gdzie ty myślałaś, że będę.
Julia lubi, kiedy ostatnie słowo należy do niej. Upaja się wtedy swoim sukcesem. Jest jedną z tych niewielu osób, które z prawem karnym związały się z czystej przyjemności.
I oby z tego samego powodu związała się kiedyś ze mną...
***
- Niezły masz tu kocioł- oceniam, stając obok stołu w jej jadalni, na którym ustawiła Kodeks karny, postępowania karnego i chyba z dziesięć teczek z aktami sprawy.
- Niezły syf, co?- nie unosi głowy znad otwartego laptopa. Niebieskie światło odbija się w szkłach jej okularów.- Spokojnie, w Krakowie mają większy.
- W to akurat nie wątpię. Powiedz, ja dobrze rozumiem, że ten prokurator działa w jednej sprawie z własną żoną?
- Mhm. Ponoć zdążyli się rozwieść już dziesięć razy w ciągu tego tygodnia.
- Jest wtorek.
- No właśnie. Czekam, aż dostanę informację, że któreś z nich wymiksowało się z tej sprawy. A jeżeli mam być szczera, stawiałabym na niego. Jej za bardzo zależy na głośnym procesie. Nie puści tego.
- Myślisz?
- Jestem pewna. Ta jego Zuza jest młodym adwokatem. A dla takich jak ona medialne sprawy są jak woda na młyn. Im głośniej, tym lepiej. Można zrobić szum i najeżdżać na oskarżenie, ile wlezie.
- Pozwoliłby jej? Kosztem swoich ustaleń?
-Ja wiem, ty jesteś szują mściwą i okropną, ale on może nie. Dla mnie był bardzo miły.
- Ja z kolei słyszałem o nim coś innego.
- Co?
- Że się go tam boją. Jak wchodzi na rozprawy, to się ławnicy przyznają do winy. Gość ma jakieś trzydzieści parę lat, a ponoć trzęsie całą prokuraturą.
- Bo był aplikantem obecnej krakowskiej okręgowej. Chodzą słuchy, że zajmie jej stołek, kiedy będzie przechodziła w spoczynek.
- Skąd wiesz?
- Kalina z nim studiowała. Mówi, że cokolwiek się nie działo, ona wszystkim powtarzała: ,,Wy się nie mieszajcie, Sebastian to załatwi". Kalinie się ponoć podobał, ale poznał tę swoją Zuzię i już było po nim.
- A jak jest z nami?
- Co?
- Proszę cię, daj mi pokazać, że cię kocham. Musisz mi tylko pozwolić, a ja...
- Nie, Krystian. Nic nie muszę - oznajmia wypranym z emocji tonem.- Ja tylko sporo mogę.
CZYTASZ
Immunitet przyjacielski
Fiksi RemajaJulia i Krystian- z zawodu kolejno: sędzia i radca prawny, para cieszących się uznaniem wśród toruńskiej palestry jurystów. Prywatnie- przyjaciele od zawsze i na zawsze i niepełnosprawność Julii nie ma wpływu na ich relację. A co jeśli...któreś z n...