Alergia na miłość

35 5 10
                                    

***Krystian***


Miłość jest tematem tak powszechnym w kulturze, że dziwię się, że pisarzom, scenarzystom i autorom piosenek nie brakuje pomysłów na to, jak ją przedstawiać. Tym bardziej, że z reguły podejmują się pisania jedynie o tym romantycznym wymiarze tegoż uczucia, ale nikt nie oparł swojego dzieła o ten platoniczny.  I nie mam tu na myśli młodzieżówek o parze przyjaciół w impasie, bo jedno smali cholewki do drugiego, o czym ta osoba nie wie. (niczego absolutnie nie ujmując autorom tego typu powieści). Ale może przydałoby się w literaturze coś o parze, która mimo że kocha się nawzajem, niczego od siebie nie chce? 


Mogę Julię przytulić i pocałować, ale jest to ten typ uprzejmości, który chyba każdy z nas wymienia na weselach czy innych tego typu okazjach, witając się z jakąś od dawna niewidzianą ciotką. 


Wydaje mi się, że nawet, gdybym na coś liczył, pewnie nie miałbym szans. Julia ma tak wielki uraz po byłym, że nie pomogłoby nawet podstawienie jej ukochanego aktora . Chociaż...Leszek Lichota ma żonę. A największą alergię Juliett ma właśnie na żonatych. 


Odnoszę wrażenie, że ona wręcz boi się miłości. Że paraliżuje ją możliwość ponownego ewentualnego zakochania się w kimś. 


Ale ciężko jej się dziwić. Ojciec Wiki potraktował ją jak zabawkę, którą wyrzucił, gdy mu się znudziła, pisząc lakoniczne ,,Sorry, to jednak nie to".


Ma traumę, przez którą nie widzi ( albo nie chce widzieć), że wzdycha do niej pół sądu i prokuratury. Już jakiś czas temu zauważyłem, że od czasu rozstania z byłym o wiele bardziej woli być podziwiana niż kochana. O ile w ogóle chce tego drugiego. 


Nie chce się z nikim wiązać, więc kiedy ma czas, ucieka w książki (uwielbia Stiega Larssona, Stephena Kinga i Alka Rogozińskiego) lub muzykę. Wsiadając do jej samochodu, wiem, że opcje są dwie i będę słuchał albo Krawczyka, albo Chylińskiej, a konkretnie jej płyty Forever child sprzed prawie ośmiu lat.


Ale  ludzi dziwi to, że ma ,,jakiś" gust, bo biorą ją za niepełnosprawną umysłowo, mimo że intelektualnie radzi sobie przecież świetnie. Zresztą, nie tylko w tym obszarze. Wszyscy, to znaczy ja i nasi wspólni znajomi, łapiemy się często na tym, że rzucamy się jej na pomoc, kiedy de facto nie jest ona Julce potrzebna. 


 ***


To wcale nie jest tak, że obrońcy nienawidzą prokuratorów i odwrotnie. Ale mam z niektórymi problem. Tak, dobrze myślisz do ,,niektórych" zaliczam między innymi Kalinę, którą czasem w żartach- oczywiście nie ad personam- nazywam Haliną.  Ale przyznaję, lubię się z nią czasem podroczyć.


- Pani prokuratorko, pytanko mam- wchodzę do jej gabinetu z uśmiechem w kontrze do jej miny pokerzystki. Prostuje się na czarnym fotelu, opierając ręce na biurku.


- Wyjazd - rzuca, zakładając nogę na nogę.


- Ale...


Immunitet przyjacielskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz