5

126 4 1
                                    

Wróciliśmy do domu po drugiej w nocy i czułam się fatalnie. Cały czas wymiotowałam i nie mogłam zmrużyć oka. Ciągle myślałam o słowach Anglika i młodego Hiszpana.

O jedenastej usłyszałam ciche pukanie do drzwi, i gdy tylko powiedziałam „proszę” , w moim pokoju pojawiła się Aria z lekko zakłopotaną twarzą.

— hej, wyspałaś się? — zapytała mnie dziewczyna i usiadła obok mnie na materacu.

— zdecydowanie nie, nie mogłam zasnąć. — powiedziałam zgodnie z prawdą. — coś się stało? Wyglądasz na zmartwioną.

— wiesz... Stresuję się, bo dzisiaj przyjeżdżają moi rodzice z moim bratem, żeby poznać Fera. — odchyliła głowę do tyłu. — stresuję się, że Fer coś odjebie.

Wydawało mi się to dziwne, że są ze sobą dwa lata, a rodzice Arii nie mieli jeszcze okazji poznać Fermina, ale nie wnikałam w to.

— myślę, że Fermin nic nie zrobi, matka wychowała nas na dobre dzieci, i myślę, że Fer będzie miły i uprzejmy. Nie musisz się tak stresować. — powiedziałam i posłałam dziewczynie zapewniający uśmiech, dopiero po chwili skinęła głową.

— skoro tak myślisz... — spojrzała na mnie. — i jeszcze jedno pytanie, pojechałabyś ze mną na zakupy?

— no jasne, daj mi dziesięć minut. — odpowiedziałam jej i powolnymi ruchami wstałam z łóżka.

— będę czekać na dole. — powiedziała dziewczyna i wyszła z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.

Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej białą, dopasowaną, krótką sukienkę w kwiatki. Zrobiłam jeszcze szybki makijaż i zeszłam na dół.

W salonie siedział Fermin, Balde, Pedri, Gavira i ciemnoskóry chłopak, którego nie znałam. Od razu ich wzrok powędrował na moją osobę, w tym wzrok tego cholernego bruneta przez, którego przeszyły mnie nieprzyjemne dreszcze.

— cześć, my się chyba nie znamy, mam rację? — odezwałam się do czarnoskórego chłopaka.

— a, tak. — wstał z swojego miejsca i podszedł do mnie. — Ansu Fati. — uśmiechął się przyjaźnie i wystawił swoją dłoń w moim kierunku.

— Madison. — odpowiedziałam uściskając rękę chłopaka.

Wzrok, który czułam na sobie był coraz bardziej nieprzyjemny i coraz bardziej go odczuwałam.

Na moje szczęście w salonie pojawiła się Aria, która nie wiedziała, że uratowała mnie od padnięcia.

— idziemy? — odezwała się do mnie brunetka.

— już idę. — odpowiedziałam i szybkim ruchem poprawiłam torebkę.

— gdzie idziecie? — zapytał Fermin spoglądając na mnie, bo Aria już zdążyła się ulotnić.

— na zakupy, za niedługo wrócimy. — odpowiedziałam i podążyłam śladem dziewczyny.

***

Zakupy z Arią minęły bardzo szybko. Przez to, że nie potrzebowałyśmy wielu rzeczy, a jej rodzice i tak za niecałą godzinę mieli przyjechać.

Wracaliśmy właśnie samochodem i przyszła mi jakaś wiadomość.

Od razu włączyłam komórkę, a moim oczom ukazały się...

judebellingham zaczął/zaczęła Cię obserwować.

judebellingham lubi Twoje zdjęcie.

Polubił to samo zdjęcie co Gavira.

2 nowe wiadomości od judebellingham.

Nie zastanawiając się, kliknęłam w czat z nim.

Jude:
Dzień dobry, López.
Masz jakieś plany na ten wieczór?

Madison;
Witaj, Bellingham. Nie, nie mam żadnych planów.

Spodziewałam się tego, że odpisze mi dopiero po jakimś czasie, a ku mojemu zaskoczeniu wiadomość pojawiła się prawie natychmiastowo.

Jude:
Czyli mógłbym zaprosić piękną damę na spotkanie?

Popatrzyłam na szybę przygryzając dolną wargę i miałam mętlik w głowie. Postanowiłam spytać się Arii co by zrobiła na moim miejscu.

— Aria? — spytałam niepewnie dziewczynę i odwróciłam głowę w jej stronę.

— co tam? — brunetka dalej nieodrywała wzroku od jezdni.

— co byś zrobiła gdyby jeden z najpopularniejszych piłkarzy zaprosił cię  na spotkanie wieczorem? — zapytałam ponownie.

— zależy też jaki, co nie? Na przykład taki Haaland to nie ma opcji. — dziewczyna tylko na sekundę zerknęła na mnie i lekko się skrzywiła.

— a gdybym ci powiedziała, że tym piłkarzem jest Jude Bellingham..? — ponownie przygryzłam dolną wargę.

- o kurwa! To ja bym się nawet nie zastanawiała i od razu zgodziła! - zielonooka minimalnie zwolniła i popatrzyła na mnie.

Włączyłam telefon i odpisałam Bellinghamowi.

Madison:
Oczywiście, dzisiaj o dziewiętnastej?

Jude:
Jasne, będę po ciebie pod twoim domem tylko wyślij mi adres.

Tak jak prosił tak zrobiłam i wysłałam mu adres domu Fermina i Arii.

Jude:
Do zobaczenia, piękna López.

Madison.
Do zobaczenia, Jude.

The best plaster is him. ||  𝐏𝐚𝐛𝐥𝐨 𝐆𝐚𝐯𝐢𝐫𝐚.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz