16

97 7 3
                                    

Po kilku minutach myślenia poczułam jak ktoś siada obok mnie. Dalej nie odwracałam wzroku od nieba.

— po co tu przyszedłeś? — szepnęłam.

— musi być jakiś powód przyjścia?

Cała się spięłam i spojrzałam niepewnie na chłopaka. Byłam przekonana, że przyszedł za mną Pedri, ale jak widać się zawiodłam.

— w sumie to tak. — wzruszyłam ramionami.

— poszłaś bez słowa. — wyjaśnił.

Siedzieliśmy w kompletnej ciszy i oboje nie chcieliśmy jej przerywać. Przesunęłam się aby być bliżej Gaviego i oparłam głowę na jego ramieniu. Poczułam jak chłopak się uśmiecha i wyjął z kieszeni spodenek papierosa, którego od razu zapalił. Nie powiem, że mnie to nie zdziwiło.

— dlaczego wtedy wyszedłeś? — spytałam niby znikąd i odważyłam się spojrzeć mu w oczy.

— czułem, że popełniam duży błąd w momencie gdy... Sama wiesz. — zaciągnął się i wypuścił dym. — wiedziałem, że cię w jakiś sposób ranię, ale nie mogłem już na ciebie spojrzeć. — odwrócił się do mnie. — nawet na siebie nie mogłem i ciągle unikałem luster.

Oboje wiedzieliśmy, że ta rozmowa jest nam potrzebna.

— to wszystko jest jakieś popierdolone, nie uważasz? — znowu zaczęłam rozmowę.

— że Layla? Tak. — zaśmiał się i zakopał wypalonego papierosa w piasku.

Posłałam mu pytające spojrzenie, ale po chwili parsknęłam głośnym śmiechem.

— nie o to mi chodziło! — postukałam się placem wskazującym w czoło. — ale ona też. — starałam się opanować śmiech, ale nie umiałam. — zauważyłeś jak ona się do ciebie klei? — uniosłam jedną brew.

— nawet ślepy by to zauważył. — również się zaśmiał i zaczął bawić się zapalniczką. — i ty również się kleisz.

— chciałbyś! — prychnęłam i pokręciłam głową niedowierzając. — nie jestem twoją psychiczną fanką.

— a szkoda, fajnie by było. — wzruszył ramionami uśmiechając się.

— masz zbyt duże ego. — ponownie się roześmiałam.

— nie tylko ego. — zaczął ruszać brwiami, a ja wywróciłam oczami. — chcesz się przekonać?

— porzygam się. — pokazałam odruch wymiotny pokazując jak rzekomo wypowiedź Pabla była obrzydliwa.

Piłkarz parsknął głośnym śmiechem i się podniósł. Chłopak zdjął z sobie koszulkę, a ja zagapiłam się na jego umięśniony tors.

Zrobiło się trochę gorąco.

— mówiłem, że też na mnie lecisz. — zaśmiał się i wywrócił oczami.

— co, twoje nowe marzenie? — uniosłam brwi i się uśmiechnęłam.

— masz na sobie strój kąpielowy? — zapytał odrzucając koszulkę na deski.

— mam, ale chyba nie chcesz chyba teraz wchodzić do morza. — spojrzałam na wodę, która była wyjątkowo spokojna.

— a czemu nie? W nocy woda jest cieplejsza niż w dzień.

Przygryzłam dolną wargę i powolnymi ruchami podniosłam się i zdjęłam bluzę. Od razu poczułam trochę chłodny wiatr i się wzdrygnęłam.

Nawet nie wiem, w którym momencie Pablo złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do wody.

Ku mojemu zaskoczeniu, woda była na prawdę ciepła. Pablo dalej mnie trzymał i teraz szedł nieco wolniej i coraz dalej. W którymś momencie się zatrzymałam gdy poczułam, że zaraz nie będę dotykać piasku na dole, Gavira posłał mi tylko pytające spojrzenie.

— nie wejdę dalej. — pokręciłam głową i spuściłam wzrok. — nie umiem pływać. — wyjaśniłam.

Chłopak tylko westchnął i podszedł do mnie bliżej i prawie się dotykaliśmy klatkami piersiowymi.

— czy mogę cię dotknąć, Madison López? — szepnął chłopak patrząc na mnie tymi czekoladowymi oczami.

— tak. — mruknęłam lekko kiwając głową. Chłopak nie wydawał się dalej przekonany i tylko wywróciłam oczami. — tak, możesz mnie dotknąć, Pablo Gavira.

Chłopak się uśmiechnął i mnie podniósł. Zarzuciłam ręce na jego szyję a nogi zacisnęłam na jego biodrach, bo byłam przekonana, że może mnie puścić.

— Gavira, zaraz się wyjebiesz! — zarechotałam uderzając go lekko po szyi.

— cicho bądź! Nie wyjebie. — przystanął i ponownie na mnie spojrzał.

Było prawie tak samo jak w moim pokoju. Wzrokiem skakałam raz po jego ustach raz po oczach nie próbując nawet przestać. Teraz na prawdę tego chciałam.

Nie zastanawiałam się ani chwili dłużej i złączyłam nasze usta w pocałunku. Rozchyliłam je lekko, dając okazję Gaviemu, żeby go pogłębił i mnie nie zawiódł.

— to jest tak cholernie przyjemne... — mruknął chłopak zaciskając ręce na moich pośladkach.

— i tak cholernie nieodpowiednie. — dopowiedziałam.

Teraz jedyne czego żałowałam to tego, że nie ma tutaj rodowłosej i nas nie widzi.

The best plaster is him. ||  𝐏𝐚𝐛𝐥𝐨 𝐆𝐚𝐯𝐢𝐫𝐚.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz