13

113 5 4
                                    

Minęły dokładnie dwa tygodnie odkąd Pablo wyszedł z mojego pokoju. Od cholernych czternastu dni nie mieliśmy ze sobą kontaktu w jakikolwiek sposób. Nawet się nie widzieliśmy.

— musisz iść z nami! — wypiszczała podekscytowana Aria, kiedy siedziałyśmy same w domu bo Fermin poszedł na trening.

— czy ja muszę iść na tą całą imprezę? — spytałam z nadzieją.

— nie impreza, tylko spotkanie. — dziewczyna postukała się palcem wskazującym w czoło. — będzie tylko kilka osób, których nie znasz, ale to nic. Poznacie się i będzie zajebiście.

— o której to spotkanie? — spytałam po chwili i wzięłam telefon, aby sprawdzić, która godzina.

— osiemnasta. — powiedziała z ekscytacją. — za niecałe cztery godziny.

***

Zaczęłam pakować wszystkie potrzebne rzeczy do mojej materiałowej torby. Nie miałam pojęcia po co ja się na to zgodziłam, ale i tak zostałabym zmuszona aby tam pójść.

Najprawdopodniej przez cały czas będę leżała na leżaku.

Ubrana w czarną spódniczkę i czarną oversize'ową koszulkę siedziałam jeszcze  chwilę na łóżku i przeglądałam Instagrama. Ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju i po chwili do środka weszła Aria ubrana w błękitną sukienkę.

— idziemy? — zapytała, a ja skinęłam głową.

Obie zeszłyśmy na dół i zauważyłyśmy Fermina, który opierał się o drzwi wejściowe ze wzrokiem wlepionym w komórkę. Aria podeszła do niego i szturchnęła go w ramię na co chłopak gwałtownie na nią spojrzał.

— nie strasz... — powiedział łapiąc się za serce.

— to ty nie bądź cały czas w telefonie. — mruknęła i ominęła go wychodząc na zewnątrz.

Zrobiłam to samo co dziewczyna, a za nami poszedł Fermin. Wsiedliśmy do Mercedesa i odjechaliśmy.

Droga minęła przyjemne i praktycznie bez żadnych rozmów, tylko w tle leciała cicha muzyka.

Kiedy Fermin zaparkował auto na parkingu, wyszliśmy z niego i skierowaliśmy się w stronę bardzo dużej altany.

Po tym jak weszliśmy zauważyłam śmiesznie biegnącą w moją stronę Mikky, a za nią Ferrana. Kiedy byli wystarczająco blisko rzucili sie na mnie a ja prawie się przewaliłam.

— zdusicie mnie! — wykrzyczałam, na co Mikky cicho się zaśmiała.

Mikky jest narzeczoną Frankiego, poznałam tą dwójkę niedawno i od razu polubiłam się z blondynką. Była podobna do Arii, tylko że Mikky była bardziej złośliwa i nawet nie zastanawiała się co do kogo mówi.

— myśleliśmy, że nie przyjdziesz. — odezwał się brunet i odsunął się ode mnie na wyciągnięcie ramion. — jak ja cię dawno nie widziałem!

— nie widzieliśmy się trzy dni, Ferran. — przypomniałam mu i wywróciłam oczami.

— halo, ja też tu jestem! — wykrzyczała Mikky, która stała między nami.

— mam dość jak cały czas krzyczysz. — Ferran zatkał uszy rękami. — kiedyś przez ciebie oguchnę. — mruknął chłopak i poszedł do reszty znajomych.

Po chwili podeszliśmy do Ferrana, Ansu, Alejandro, Frankiego i jeszcze kilku osób, których nie znałam.

Zaczęłam się rozglądać po otoczeniu i zauważyłam trójkę znajomych stojących w rogu, był to Pedri z Gavim i jakaś rudowłosa dziewczyna. Byli tak pochłonięci rozmową, że nawet nie zauważyli, że ktoś przyszedł.

Aria chrząknęła na co trójka znajomych spojrzała na nas, a Pedri gdy napotkał mnie wzrokiem szeroko się uśmiechął i do mnie podszedł.

— hej, Maddy. — przytulił mnie co odwzajemniłam.

— cześć, Pedro. — uśmiechnęłam się lekko. — w końcu się widzimy.

— już wszystko jest w porządku? — spytał trochę zawahany i na jego słowa cała się spięłam.

— tak, tylko... — przerwałam na chwilę. — nie lubię o tym wspominać.

— rozumiem. — odsunął się ode mnie.

Jeszcze przez chwilę patrzyłam na Gonzaleza i przeniosłam wzrok na Pabla i nieznajomą mi rudowłosą dziewczynę. Ręka Pabla oplotła bok dziewczyny, na co zacisnęłam szczękę, a moje serce coś ukuło.

Czemu mi to robisz, Gavira?

Tajemnicza dziewczyna omiotła mnie wzrokiem od góry do dołu krzywym spojrzeniem, jakbym przeszkodziła jej w czymś ważnym.

Niekontrolowanie na jej minę parsknęłam głośnym śmiechem. Wykrzywiła tak żałośnie wargi, że już nie wytrzymałam.

Nie polubimy się.

Każdy popatrzył raz na mnie, raz na dziewczynę, a kątem oka widziałam jak Pedri staje bliżej mnie w razie gdybym miała zaatakować, a ręka Pabla zaciska się jeszcze bardziej.

Można by było to nazwać walką na spojrzenia, którą wygrałam bo dziewczyna po chwili spuściła wzrok.

Uśmiechnęłam się zwycięstwo i wyminęłam ją, aby przejść do części gdzie był basen z leżakami.

Wygrałam.

The best plaster is him. ||  𝐏𝐚𝐛𝐥𝐨 𝐆𝐚𝐯𝐢𝐫𝐚.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz