Rozdział 18

194 8 1
                                    

Alice

- Już nie mogę się doczekać jak co roku będę widział cię z brzuszkiem.

Na jego słowa znieruchomiałam, zaczęłam się zastanawiać ile on chce mieć dzieci. Zawsze marzyłam o tym aby mieć syna i córkę. Myślałam nad wszystkim co wydarzyło się w ostatnim czaske. Nasze zaręczyny, ślub. Przejście od nienawiści do czegoś więcej. Nie sądziłam jednak, że ten oto wielki i niebezpieczny cappo, potrafi być tak czułą i delikatną osobą zarazem.

- Ile chcesz mieć dzieci?

Zapytałam go z ciekawością w głosie, oczekując na jego odpowiedź. Patrząc na jego minę nie wiedziałam, czy liczy, czy zastanawia się nad odpowiedzią . W tym samym czasie postanowiłam mu powiedzieć o moich planach dotyczących dzieci.

- Ja chciałabym mieć syna i córke. Zawsze mażyłam aby mieć dwójkę dzieci. Starszego syna i młodszą córkę. Wiedziałabym wtedy, że starszy brat zawsze ochroniłby młodszą siostrę.

- Mmmm, brzmi fajnie. Jednak ja myślałem przynajmniej nad piątka dzieci. Chciałbym mieć dużą i szczęśliwą rodzinę. Mimo tego w jakim świecie żyjemy, i jeszcze nie raz przydaży się nam coś nie miłego, to i tak pamiętaj kochanie, że nie pozwolę aby ktokolwiek was skrzywdził. Zawsze bedziecie na pierwszym miejscu.

- Piątkę? Dobrze usłyszałam czy mi się wydawało? 

- Kochanie dobrze słyszałaś, jak bedziesz miała ochotę na więcej to będzie o wiele więcej.

- Chyba w twoich snach. Moge się zgodzić nawet i na drużynę piłkarską, jeśli ty będziesz je rodził.

Obydwoje zaczęliśmy się śmiać, jednak ta rozmowa nie została jeszcze zakończona. W momencie którym chciałam jeszcze coś powiedzieć, Michael dostał wiadomość. Z jego miny za bardzo nie można było odczytać czy to są i formacje dobre czy złe. Po przeczytaniu wiadomości spojrzał się na mnie i widać było,że myślał.

- namierzyliśmy osobę która wysyła ci wiadomości. Carlo trochę namęczył się ze znalezieniem tej osoby jednak mu się udało.

- Nie wierze, wkońcu zaczyna się coś wyjaśniać. Zostaje nam tylko jeszcze znaleść kreta w naszych szeregach i będziemy mogli dopriwadzić sprawę do końca.

W momencie którym wypowiedziałam te słowa, zaczęłam się zastanawiać nad tym co powiedziałam. Naszych. Spojrzałam się nie pewnie na męża, jednak widziałam jego zadowoloną minę.

- Przepraszam.

- Za co? 

- Chyba troszkę się zagalopowałam. Chciałam powiedzieć w twoich szeregach. 

Opuściłam głowę zawstydzona jednak Michael złapał mój podbródek i podniósł go do góry patrząc przy tym w moje oczy.

- Skarbie. Nie masz za co przepraszam te szeregi są moje jak i twoje. Gdybyś zapomniała jesteś moją żoną, i pamiętaj to co należy do mnie również należy do ciebie. 

Patrzyłam na niego nie pewnie i nie wiem co przyszło mi do głowy, ale pierwszy raz wyszłam z inicjatywą pocałunku. Nie myśląc długo przybliżyłam się do niego i pocałowałam. Był to najdelikatniekszy pocałunek jakim kiedykolwiek kogoś uraczyłam. Przez chwilę nie reagował i był chyba w szoku na to co się wydarzyło, wkońcu nie często darzyliśmy siebie intymnymi chwilami, za bardzo nie zbliżaliśmy się do siebie. Nie licząc naszego pierwszego razu.  Jednak długo nie trwało jego zawieszenie i od razu zaczął poruszać swoimi ustami. Całowaliśmy się bardzo namiętnie i czule. W tym pocałunku było chyba wszystko to czego nie chcieliśmy powiedzieć. W pewnym momencie jego ręka zaczęła się przemieszczać pod moją szpitalną koszule. Delikatnie przesuwał palcami po moim udzie zmierzając coraz wyrzej. Już po chwili jego ręka zaczęła znojdować się na mojej kobiecości a ja myślałam, że oszaleje. Nagły prąd i pożadanie jakie poczułam w jednej chwili sprawiły, że przestawałam myśleć. Lecz to nie było miejsce ani czas na takie rzeczy. Nie chciałam jednak musiałam orzerwać to co zaczynało się dziać. Co by było gdyby do sali wszedł lekarz lub pielęgniarka? Chyba spaliłabym się ze wstydu. Jego palce zaczęły coraz szybciej poruszać się, objęłam jego twarz i delikatnie ldsunęłam od siebie.

Zemsta Casello Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz