Rozdział 30

113 11 0
                                    

Alice
Marzyłam o tym aby zobaczyć Michela gotującego w kuchni. Może robienie tostów i soku pomarańczowego to nie jest szczyt kulinarny jaki chciałam zobaczyć swoimi oczami zdolności męża, ale jednak.
Widząc go w szarych dresach stojącego przy kuchennym stole  bez koszulki, poczułam przechodzącą przez moje ciało fale podniecenia. Jednak nie chciałam pokazywać w jaki sposób na mnie podziałał. Domyślałam się jednak, że on wie w jaki sposób działa na mnie. Obydwoje działamy na siebie w ten sam sposób, nie da się tego ukryć. Dawno nie spędziłam tak świetnie czasu. W pewnych momentach zachowywaliśmy się jak małe dzieci, które dopiero teraz mogą zaznać prawdziwego dzieciństwa. Robiliśmy seanse filmowe wieczorami, biegalismy po plaży jak male dzieci, chlapaliśmy się wodą sprawdzając kto pierwszy się podda. Oczywiście nie muszę mówić o tym kto przegrał, miałam małe szanse. Brakowało mi takiej beztroski w towarzystwie najbliższej osoby, oraz zapomnienia o wszystkich problemach tylko ja i on. Również zdażało się nam oglądać do późnych nocnych godzin. Najwięcej oglądaliśmy horrorów, dobrze się bawiąc i komentując zachowania głównych bohaterów. Oczywiście nie obyło się bez prób dobierania się do mnie. Jednak tak jak powiedziałam, Michaela czekał miesiąc bez dotykania mnie. A ja stwierdziłam że nie będę ułatwiać mu zadania. Nie miałam konkretnego powodu do dania mu " szlabanu" jednak chciałam sprawdzić jego silną wolę, gdy już wie że nie mam problemu z ponownym zbliżeniem się do niego.

Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu.

- Czego?  - Michael odebrał w dość nie miły sposób.

- Rozumiem. Daj znać jak coś ustalicie.

Mówił zagadkowo a ja niezbyt coś z tego rozumiałam. Jednak musiało się chyba coś wydarzyć, ponieważ Michael wcisnął pedał gazu do samego końca. Lubiłam szybką jazdę, jednak co do prędkościa miałam swoje ograniczenia.

- Co się stało?  - zapytałam niepewnie.

- Dzwonili moi ochroniarze. Ktoś siedzi nam na ogonie.

Na te słowa od razu się spiełam. Przypomniało mi się całe porwanie. Teraz nie jestem sama, mam obok siebie męża, który nie pozwoli zrobić mi krzywdy. Przynajmniej miałam taką nadzieje.

Przyśpieszaliśmy coraz bardziej, Michael skręcił w lewo potem w prawo, jednak te osoby nie odpuszczały cały czas podążali za nami.  W pewnym momencie poczuliśmy jak uderzają w tył naszego auta, raz drugi i trzeci.  Michael dał rade opanować pojazd, dzięki czemu nie wpadliśmy w żaden poślizg.

Po pewnym czasie udało nam się trochę zgubić śledzący nas samochód. Jednak nadal nie zmiejszaliśmy orędkości w jakieś się poruszaliśmy. W mojej głowie pojawiały już się myśli zwycięstwa, kiedy w pewnym momencie samochód sam zaczął zwalniać. Spod maski zaczął wydobywać się dym.

- Kurwa!!!

Michael ryknął na całe gardło a ja nie wiedziałam co się dzieje.

- Co się stało?

- Hamulce nie działają. Ja pierdole.

- Co??? Ale jak to???  O boże zaraz zginiemy.

Zaczęłam panikować jednak nie wypowiedziałam już żadnych słów. Moja panika odbywała się w mojej głowie. Nagle usłyszeliśmy trzask i samochód zaczął skręcać tylko w sobie znanym kierunku. Michael nie mógł zapanować nad pojazdem.  Całe szczęście nie poruszaliśmy się już z taką prędkością jak na początku.  Nagle nastąpiło uderzenie, poduszki powietrzne się otworzyły.  Uderzyliśmy w drzewo.  Nie mieliśmy jednak czasu na długie zastanawianie się. Tamci ludzie na pewno cały czas siedzieli nam na ogonie.

- Kochanie jesteś cała? - w jego głosie było słychać dużą troskę.

- Tak a ty?

- Też. Ale teraz szybko wysiadamy.

Zemsta Casello Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz