Rozdział 11

229 9 0
                                    

Michael

- Powtórz - warknąłem wkurwiony

Alice spojrzała się na mnie i miałem wrażenie, jakby się wystraszyła, zaczęła powoli odsuwać się ode mnie.

Moim zamiarem nie było przestraszenie jej. Nie powiem wkurwiłem się niesamowicie jak powiedziała mi o smsie, mimo tego że nie widziałem jeszcze jego treści.

Natychmiast przybliżyłem się do mojej narzeczonej i szybko złapałem za ręke, aby nie miała możliwości ucieczki.

- Skarbie, przepraszam - westchnąłem - poprostu zdenerwowałem się, a widzę że coś się z tobą dzieje od powrotu z toalety.

- Nie chciałam ci o nim mówić, jednak cały czas siedzi mi w głowie -kiedy to powiedziała cała posmutniała i nie wiedziała jak ma się zachować. Pewnie obawiała się, mojego kolejnego wybuchu gniewu.

- Możesz mi pokazać jego treść?  - zapytałem już całkowicie spokojnie.

Natomiast w środku cały się gotowałem, jednak nie mogłem wyładowywać swojej złości na niej, bo przecież jest niczemu winna. Z wielkim wachaniem wzięła telefon do ręki i pokazała mi treść.

Od razu moje wkurwienie stało się o wiele większe. Jak to mogło się stać?  Nie dość, że grożono mojej kobiecie to ta osoba była jeszcze obecna na naszym przyjęciu.

- spokojnie malutka, znajdziemy tą osobę która ci groziła. Mam nadzieje że zdajesz sobie sprawę z tego, że będziesz zmuszona mieć większą ilość ochroniarzy. - powiedziałem na tyle spokojnym tonem, na jaki tylko było mnie stać.

Wstałem z zamiarem wyjścia z pomieszczenia, kiedy miałem już opuścić pomieszczenie zatrzymał mnie jej głos.

- Michael? - zapytała nie pewnie.

- Tak? Co się stało? - od razu moją uwagę zwrócił jej nie pewny ton.

- Nie zostawiaj mnie samej. Nie chce teraz tu być bez nikogo. - powiedziała niepewnym i zawstydzonym głosem.

- zaraz wrócę skarbie ide porozmawiać z ochroną o dzisiejszym zdarzeniu. - odpowiedziałem Alice i już miałem wychodzić z pokoju.

- kochanie, proszę - wyszeptała prawie nie słyszalnie. - Nie chce być sama, ufam tylko tobie.

Po raz pierwszy powiedziała do mnie kochanie, nie wiem czemu ale coś zadziało się w moim wnętrzu. Po tych słowach nie mogłem zostawić jej samej. Zamknąłem drzwi i podeszłem do niej.

- Dobrze zostanę z tobą, daj mi tylko chwilę - poinformowałem ją o potrzebie wykonania telefonu.

W tej samej chwili wyciągłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Santino.
Pewnie, nie zdaje sobie z niczego sprawy i zabawia się z przyjaciółką mojej narzeczonej. No ale trudno jego sprawy muszą poczekać.

Mija drugi, trzeci i czwarty sygnał, gdy już miałem się rozłączyć w ostatniej chwili odebrał.

- Czego? - warknął w słuchawkę.

Aha czyli jednak mu przeszkadzam, no trudno musi pochamować swoje podboje i wziąć się do pracy.

- potrzebuję nagrania z monitoringów z dzisiejszej imprezy. - powiedziałem stanowczym głosem aby wiedział że nie żartuję.

- Nie może to poczekać do jutra bracie? - usłyszałem jego zrezygnowanie w głosie i już wiedziałem, że jego wieczór został popsuty.

- Nagrania mają być na wczoraj, i chuj mnie to obchodzi jak to zrobisz, ale masz czas do rana aby je wszystkie pozgrywać i zrobić ujęcia z podejrzanych momentów. - wydałem rozkaz i bez niepotrzebnego żegnania rozłączyłem się.

Zemsta Casello Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz