20//Jestem beznadziejna...

72 1 0
                                    

Wstałam rano niewyspana z bolącymi rękami zrobiłam to co zawsze ale tym razem nie jadłam śniadania. A makijaż zrobiłam mocniejszy niż zawsze. Wyszłam do szkoły sama. Po drodze spotkałam Julkę i Monię. Patrzyły się na mnie dziwnym wzrokiem ale starałam się je ignorować. Weszłam do szkoły I stała tam reszta osób. Patrzyły się na mnie jak Julka I Mona jedynie Wika jakoś taka dziwna była. Nwm co jej było ale wsumie to już nie mój problem. Zaczęła się lekcja Polskiego pani mnie wzięła do tablicy. Nic nie umiałam bo dzisiaj miało być zastępstwo. Naszczeście nie dostałam 1 ale dostałam 2 więc mogło być gorzej. Poszłam do ławki i obok siedziała Fagata. I powiedziała.

Fag: Jesteś taka głupia że nawet się nie nauczysz.
H:Haha śmieszne.
Fag:No bardzo.
Pani Na:Fagata co ty taka chętna do rozmowy. W takim razie zapraszam do tablicy.
Fag:A-ale to Hania mnie zagadała!
H:Co ja nic nie gadałam.
Pani Na:Fagata nie wtrącaj w to Hani słyszałam wszystko!
Fag:Suka*szept*
Pani Na:Coś mówiłaś?
Fag:Nie

*skip time Fagata kończy*

Pani Na:Fagata dostajesz 1.
Fag:Co!!
Pani Na:Było nie pyskować.
*Fagata wraca do ławki*
H:Coś mówiłaś.
Fag: Zamknij się.
Pani Na:Dziewczyny proszę być cicho.
H:Przepraszam Pani profesor.
Fag:Przepraszam.
Pani Na: No dobrze wracając do lekcji...

*na przerwie*

Podsłuchałam rozmowę dziewczyn gadały coś o czymś ale nagle usłyszałam z ust Wiki.

W:Jezu a wogule umiecie coś na tą kartkówkę z matmy?

Odrazu mnie zamurowało. CO? JAKA KARTKOWKA? CZEMU JA NIC NIE WIEM? MAM NADZIEJE ŻE NIE DZISIAJ JEST. W głowie ciągle mi to siedziało czy to dzisiaj jest jakaś kartkówka. Na przerwie próbowałam się poduczyć ale mi nie wychodziło bo się stresowałam. Zadzwonił dzwonek weszłam do klasy i Pani powiedziała :wyciągamy karteczki" wtedy odrazu się załamałamnic nie umiałam. Dzisiaj jeszcze są 2 matematyki więc Pani dzisiaj jeszcze powie co dostaliśmy. Mieliśmy 15min. Zadań było 5 pierwsze 5 min nic nie zrobiłam bo nic nie rozumiałam. Mijały minuty aż Pani powiedziała "oddajemy karteczki" zrobiłam 3 zadania. Mieneła 1 lekcja. Była przerwa ja siedziałam zestresowana na korytarzu a inni mówili jak im poszło. Zadzwonił dzwonek znowu weszliśmy. Pani trzymała kartkówki w ręce i zaczęła po kolei je rozdawać. Wkońcu doszło do mnie. Pierwsze co zobaczyłam to 1. Miałam się już rozpłakać ale Pani do mnie podeszła i powiedziała. "Mówiłam o tej kartkówce." Spytałam się Pani czy mogę iść do toalety zgodziła się. Weszłam do toalety I zamknęłam się w kabinie zaczełam płakać powtarzałam sobie ciągle *jestem beznadziejna*. Musiałam już wychodzić bo minęło 5 min otarlam się z łez i Weszłam do klasy. Oni zaczęli już temat więc musiałam szybko robić. Lekcję się skończyły ja wracałam do domu sama. Okropnie bolał mnie brzuch bo nic nie jadłam od rana ale dużo osób mówiło mi że jestem gruba więc nie chce.

Weszłam do domu poszłam do pokoju odrobiłam lekcję wsumie to chciałam odrobić ale nic nie zrozumiałam więc postawiłam je na bok rzuciłam się na łóżko i znowu się rozpłakałam i powtarzałam * jestem beznadziejna*. Wstałam z łóżka otarłam łzy  stanęłam przed lustro i znowu się kurwa popłakałam jaka ja jestem brzydka gruba i głupia. Tymrazem już nie wytrzymałam wzięłam znowu żyletkę I znowu zaczełam się ciąć po 10 min. Znowu Wstałam poszłam do kuchni po bandaż owinełam go wokół rąk i ud. I poszłam znowu odrabia te lekcję. Otworzyłam podręcznik i próbowałam coś zrozumieć i coś tam zrozumiałam. Odrobiłam lekcje i poszłam się umyć bo była już 23. Umyłam się zrobiłam higienę i poszłam spać.

-----------------------

Przepraszam że taki nudny ale n wiedziałam co napisać a chciałam coś żeby było.
Teraz roździały będą rzadziej bo będę musiała się uczyć ale w wolnym czasie będę starała się coś pisać.

Historyjka genzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz