Rozdział 20

998 39 18
                                    

Zayden

Ginekolog. Chyba najbardziej stresujący lekarz do którego chodzą dziewczyny.
Jak dobrze, że siedziałem w poczekalni z Blair, bo przecież ona jeszcze z trzy razy by zemdlała.

-Pani Blair Johnson - spojrzałem w kierunku drzwi.
Stała tam starsza kobieta i posłała nam miły uśmiech. Wstałem i wyciągnęłem rękę w kierunku dziewczyny.

-Nie bój się. Będzie dobrze. To tylko badanie, aby sprawdzić czy z dzieckiem wszystko w porządku - powiedziałem spokojnie.
Chwyciła mnie za rękę i wstała. Dzisiejsza noc była ciężka, ponieważ Blair się obudziła. Miała jakiś koszmar.
Dostała jakiegoś ataku paniki. Musiałem ją uspokoić przez co później nie mogę spać.

Weszliśmy do gabientu. Za biurkiem siedział mężczyzna. Mogę stwierdzić, że był na pewno straszy ode mnie. Mogę stwierdzić, że mógł być po trzydziestce.
Usiadłem naprzeciwko tego faceta.

-Blair Johnson zgadza się? - spytał.
-Tak. Byłam u pana w tym miesiącu, ale.. - widziałem po jej twarzy, że nie umiała ubrać tego w odpowiednie słowa. Postanowiłem dokończyć jej wypowiedź, którą zaczęła.

-Jakiś mężczyzna ją napadł. Na szczęście
mieliśmy się, wtedy spotkać i uratowałem Blair. Jednak widziałem, jak kopnął ją w brzuch. Boję się, że coś może być nie tak - odpowiedziałem za nią.
-Rozumiem. W takim razie zrobi USG i zobaczymy czy z dzieckiem jest wszystko w porządku - odpowiedział lekarz.
Nie miałam pojęcia czy Blair chce, abym był na badaniu, więc ruszyłem do wyjścia z gabinetu.

-Zay, a ty gdzie idziesz? Masz okazję zobaczyć dziecko - odparła.
Usiadłem obok niej i trzymała mnie za rękę. Czułem, jak blondynka jest zestresowana.
-I, jak panie doktorze? - spytała.
-Muszę stwierdzić, że wszystko jest w porządku - odparł i posłał nam lekki uśmiech.

Wstał i ruszył do swojego biurka. Dałem czas Blair, aby się ogarnęła. Ponownie usiadłem na krześle na przeciwko lekarza.
-Jest pan dobrym przyjacielem. Podziwiam pana za to, że uratowałeś panią Johnson - chyba się przesłyszałem.
Ja przyjacielem Blair. Śmiać mi się chcę.
Szczerze powiedziawszy od początku naszej relacji czy mogę to nazwać przyjaźnią? Wysiliłem się na sztuczny uśmiech.

-Z całym szacunkiem panie doktorze, ale nie jestem przyjacielem Blair, a partnerem jej i ojcem dziecka - po mojej wypowiedzi akurat przyszła blondynka.
Lekarz coś zaczął tłumaczyć dziewczynie. Po chwili poczułem wibracje telefonu. Wyciągnąłem go i przeprosiłem. Wyszedłem z gabinetu.
Od razu odebrałem.

-Dzień dobry czy rozmawiam z panem Zaydenem Alanisem? - usłyszałem.
-Tak przy telefonie - odpowiedziałem.
-Pańska młodsza siostra trafiła do szpitala w Barcelonie - byłem przerażony.
-Co się stało? - spytałem.
-Miała wypadek samochodowy - odpowiedziała.
Po tej odpowiedzi rozłączyłem się. Z ledwością złapałem oddech. Byłem przerażony. Moja siostra miała wypadek. Płakałem zwyczajnie się popłakałem. Usiadłem na krześle w poczekalni i schowałem twarz w dłoniach.

Dopiero uniosłam wzrok, gdy ktoś dotknął mnie w ramię. Uniosłam wzrok. Ujrzałem Blair. Była uśmiechnięta, ale gdy mnie ujrzała uśmiech zszedł z jej twarzy.

-Boże Zayden co się stało? - nie umiałem jej odpowiedzieć, więc po prostu wstałem i ruszyłem do wyjścia.
-Zay poczekaj! - usłyszałem w jej głos w tle.
Wyszedłem na zewnątrz. Musiałem zaczerpnąć świeżego powietrza.

-Zayden możesz mi powiedzieć co się dzieje? - szarpnęła mnie Blair tak za ramię, aby patrzył w jej oczy - Dlaczego płaczesz? - dodała.
-Isabella....onaa - nie umiałem tego powiedzieć.
-Co Isabella? Co z nią? - blondynka też zaczęła się, już denerwować.
-Miała wypadek i leży w szpitalu! - krzyknąłem.
-Boże skąd to wiesz?
-Ze szpitala do mnie dzwonili. Muszę wrócić do Barcelony. Dasz sobie radę tutaj beze mnie? - chciałem się upewnić.
-Chyba żartujesz sobie teraz. Lecę z tobą - zaoponowała.
Pokiwałem głową na znak, że zrozumiałem. Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do hotelu,aby zabrać moje rzeczy. Teraz tylko chciałem znaleźć się w Barcelonie i zobaczyć Isabellę.

,,Jestem tylko opiekunką?"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz