Rozdział 4

886 30 0
                                    

Zayden

-Zaopiekuj się nią dobrze rozumiesz? - spytałem przez telefon swojego przyjaciela Deana.
-Stary nie musisz się o nic martwić. Będzie bezpieczna ze mną - utwierdzał mnie w przekonaniu.
Nie mogłem nic zarzucić Deanowi, bo na pewno był bardziej rozsądny od Thomasa, ale jednak miał odpały, że myślał, jak szesnastolatek.

-Mam nadzieję. Pamiętaj, jak coś to dzwoń i nie, mam w dupie, która godzina będzie u was i mnie. Masz po prostu mnie informować - powiedziałem.
-Mówisz, jak nadopiekuńczy ojciec - stwierdził po chwilowej ciszy między nami.
-Tyle, że jestem, jak nadopiekuńczy starszy brat, a jak Isabella mi złoży chociaż jedną skargę to masz przejebane u mnie - ostrzegłem go chociaż wiadomo, że nic mu nie zrobię.

Po tych słowach rozłączyłem się i wyszłam z mieszkania. Wsiadłem do taksówki. Nagle mój telefon zawibrował z kieszeni.
-Gdzie jedziemy panie Alanis? - spytał taksówkarz.
-Na lotnisko - odpowiedziałem i wyciągłem komórkę z kieszeni.

Zawsze, gdy ktoś dzwonił to miałem wrażenie, że jednak to ona. Myliłem się i tym razem. Dzwonił, jakiś mój klient.
-Witam z tej strony Zayden Alanis - miałem tą formułkę wyuczoną na pamięć.
-Dzień dobry Panu. Chciałem się zapytać czy jest, już gotowy projekt mojej firmy? - oznajmiła kobieta po drugiej stronie.

-Wie pani co bym musiał zadzwonić do mojej firmy. Potrzebuję, już teraz tych informacji? - miałem tak łagodny głos, jak nigdy wcześniej.
-Nie panie Alanis, ale chciałabym wiedzieć mniej więcej w jakim terminie go dostanę - odparła miłym głosem.
-W takim razie najpóźniej do końca tego tygodnia, a jeśli pani tego nie dostanie od żadnego mojego pracownika to proszę się ze mną skontaktować - odpowiedziałem.
-W porządku. Dziękuję za informację - rozłączyłem się i schowałem telefon ponownie do kieszeni.

Przysięgam, że jak ktoś znowu zadzwoni po raz setny w tym dniu to rozjebie ten telefon. Chciałem się dowiedzieć co się z nią działo przez ten miesiąc. Mam przeczucie, że tamtego wieczoru ona coś chciała mi powiedzieć i był to coś ważnego, a jednocześnie dobrego tyle, że przez tą sytuację wszystko się spieprzyło. Nie byłem nigdy w Tornoto i doskonale wiem, że to duże miasto.

Tyle, że jeszcze nie wiedziałem o tym, że poprzez wylot w jej rodzinne strony. Odkryje prawdę, która była bolesna i jednocześnie szczęśliwa. Czy, aby na pewno mogę dostać szczęśliwe zakończenie z kobietą, która pokochała mnie przez pryzmat tego jaki jestem.

,,Jestem tylko opiekunką?"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz