III

110 3 0
                                    

Kiedy weszły do środka, Zuza miała jeszcze tony nerwów. Co będzie, gdy już będą same? Dźwięki imprezy oddalały się, a między nimi zapanowała kluczowa cisza.

Gdy Janina ruszyła w stronę domu Zuzy, w samochodzie wciąż panowała głucha cisza. Powietrze było gęste od niepewności; obie nie miały pojęcia, jak zacząć rozmowę. Zuza siedziała zablokowana w myślach, a słowa, które pragnęła wypowiedzieć, wciąż krążyły w jej umyśle, nie mogąc się wydostać. Janina, patrząc na drogę, starała się zebrać myśli.

Powietrze gęstniało od napięcia, a Zuza czuła, że serce bije jej szybciej, lękając się tego, co może nastąpić.

— I jak było w Anglii? — zaczęła Jasia, nie zrywając wzroku z drogi. – Po tym jak mnie zdradziłaś sumienie cię że zeżarło i postanowiłaś uciec do Anglii?

Zuza wstrzymała oddech. Słowa Janiny brzmiały jak ciosy, a ona czuła ukłucie winy.
Zuza próbowała znaleźć słowa, ale te ugrzęzły jej w gardle.

— Możemy o tym zapomnieć? To było kupe lat temu. — odpowiedziała krótko, nawet nie patrząc jej w oczy. Bała się konfrontacji. — Przepraszam jeszcze raz. — dodała cicho.

Janina parę razy przewróciła oczami, nie pozwalając sobie na jakąkolwiek delikatność. — Ta — rzuciła krótko, nie mając dłużej ochoty rozmawiać z Zuzą.

Janina milczała przez moment, wciąż z furią przewracając oczami. Zuza zamarła w swoim miejscu, czując narastającą frustrację.

— I co znalazłaś kogoś nowego przez ten cały czas? — spytała po chwili.

— Nikogo na stałe,  — odparła cicho wzdychając. — A co z tobą? — dodała.

— Co, co ze mną? — spytała, wciąż nie zmieniając swojego wyrazu twarzy. Pozostawała oschła, nie ukrywając swojej wewnętrznej złości.

— Znalazłaś kogoś?

— Huh, oczywiście, że tak. — odparła, wzruszając ramionami.

Zuza poczuła, jak jej serce staje w miejscu, a myśli zaczynają się kotłować. Przez chwilę nie mogła wydobyć z siebie słowa. Zamiast tego jej umysł zalała fala wspomnień, jakby w jej głowie uruchomił się projektor.

— Chłopak, dziewczyna? — spytała po chwili.

Janina spojrzała na Zuzę z uniesioną brwią, jakby wyczuwała jej narastające napięcie.

— Dziewczyna — oznajmiła z pewnością, chociaż w jej głosie była nuta obojętności, a może nawet satysfakcji.

— Aha... — wycedziła w końcu, czując, jak w gardle rośnie jej emocjonalny ciężar.

Nastała chwilowa cisza, a w powietrzu zaczęło się unosić napięcie. Zuza wciągnęła głęboko powietrze, ale nadal czuła się dziwnie, jakby jakiś niewidzialny ciężar przysiadł jej na klatce piersiowej.

— Więc, znacie się długo? — zapytała z trudem, próbując brzmieć neutralnie, chociaż jak na złość, w jej głosie dało się słyszeć nutę zakłopotania.

— Od roku — odpowiedziała Janina, jej ton nie zdradzał zbytniej emocji. — Poznałyśmy się na uniwersytecie. Świetnie się dogadujemy.

Zuza zamarła, czując, że jej serce bije coraz szybciej, a jednocześnie wypełnia się poczuciem smutku i straty. Przypomniała sobie, jak bardzo tęskniła za Warszawą, a teraz, gdy wróciła, wszystko wydawało się inne.

— Super... — powiedziała cicho, walcząc z emocjami. — Cieszę się, że znalazłaś szczęście.

Janina spojrzała na nią z niepewnością, jakby dostrzegała, że słowa Zuzy są puste, pozbawione prawdziwej radości. Zuza błądziła wzrokiem po wnętrzu samochodu, próbując zbierać myśli. Nawet nie zorientowała się, kiedy w końcu dotarły na miejsce.

Gdy Janina zatrzymała samochód przed domem Zuzy, w powietrzu narastało napięcie. Zuze wciąż nie opuszczał duszący ciężar emocji, a w jej sercu kłębiło się uczucie żalu i rozczarowania. Otworzyła drzwi auta, ale nie wysiadła od razu. Wzięła głęboki oddech, próbując zebrać myśli.

— Dzięki, że mnie podwiozłaś — powiedziała w końcu, kierując wzrok na Janinę, która wyglądała, jakby znów była gotowa do odwrócenia się i wyjścia z jej życia.

Janina spojrzała na nią, jej twarz była zimna i nieprzenikniona. — Możesz dziękować, ale nie wiem, czy to wystarczy, żeby naprawić to, co się stało — odparła, nie ukrywając swojego rozczarowania.

Zuza wzięła głęboki oddech, próbując się skupić. Wydawało jej się, że wszystko wokół jej wiruje, a lekkie drżenie nóg nie ułatwiało zadania, jakim było opuszczenie samochodu. Czuła, jak alkohol wciąż krąży w jej żyłach, wpływając na jej równowagę i zdolność myślenia.

Kiedy Jasia zauważyła, że Zuza nie ruchomo siedzi w samochodzie, spojrzała na nią z uniesioną brwią, czasem zniecierpliwiona, a czasem z troską. Otworzyła drzwi samochodu i lekko chwyciła Zuzę pod ramie.

— Trzymaj się, pomogę ci — powiedziała, unosząc ją delikatnie. Zuza poczuła siłę Jasi, która wyciągała ją z samochodu na zewnątrz.

Czując, jak ziemia pod jej stopami wciąż się huśta, Zuza starała się z nią współpracować, stawiając nogi w stronę swojej bramy. Każdy krok wydawał się jej wyzwaniem, ale wsparcie Jasi dodawało jej otuchy. W końcu dotarły do drzwi jej domu.

Cicho weszły do środka, starając się nie obudzić żadnego z jej współlokatorów. Zuza ściągnęła swoje buty i z pomocą Jasi siadła na kanapie próbując dojść do siebie. Wzięła kilka głębokich wdechów i próbowała powstrzymać się od chęci do ponownego wymiotowania.

Wyższa przeszła kilka kroków w głąb wnętrza i błądząc wzrokiem po pomieszczeniu natknęła się na coś, co spowodowało, że jej serce na chwilę wstrzymało się w klatce piersiowej.

Na półce, tuż obok złożonych książek, leżało małe, ceramowe serce, które Jasia podarowała jej wiele lat temu z okazji rocznicy ich związku.

— Dalej to masz? — spytała, czując nutę nostalgii. — Myślałam, że zdążyłaś już to wyrzucić.

Zuza odwróciła się w jej stronę, a jej wyraz twarzy zmienił się. — Cóż... — odparła cicho, a na jej twarzy zagościł uśmiech.

W momencie, gdy Zuza spojrzała na ceramowe serce nagle zadzwonił telefon Jasi. Dźwięk przerywał napiętą między nimi atmosferę. Wyższa spojrzała na ekran swojego urządzenia, spotrzegając, że to jej dziewczyna, Agata.

— Przepraszam, muszę to odebrać — powiedziała Jasia. Kiedy podeszła do okna, aby rozmawiać w spokoju, Zuza usiadła na kanapie, chcąc w tym momencie zanurzyć się w myślach i odczuć ciężar jego słów.

Rozmowa trwała zaledwie kilka minut, ale w tym czasie Zuza zdążyła się rozmyślić. Słyszała jedynie urywki rozmowy Jasi, nie mogąc jednak zrozumieć treści. Zamiast tego czuła, jak emocje zaczynają wracać, a wspomnienia nieprzeżytych chwil znów zaczynają ją przytłaczać.

— Muszę iść. Agata chce, żebym do niej przyjechała — oznajmiła, a jej głos brzmiał cicho i niepewnie.

Zuza skinęła głową. Napięcie między nimi wciąż było wyczuwalne, ale teraz dominowało poczucie straty. — Rozumiem... — odpowiedziała, starając się zachować spokój. — Idź do niej.

Jasia zbliżyła się do niej, a ich spojrzenia się spotkały. — Do zobaczenia i lepiej nie pij tyle więcej, bo znowu będę musiała cię odwozić. — jej głos był miękki, ale również stanowczy.

Kiedy Jasia wyszła, Zuza zamknęła drzwi. Miała pustkę w głowie i nie wiedziała co ma myśleć. Powędrowała do łazienki i wzięła zimny prysznic, próbując ochłonąć po tym co się dziś wydarzyło.

when we meet again • wlwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz