XI

59 4 0
                                    

Jasia przewracała się z boku na bok, starając się znaleźć wygodną pozycję w nowym łóżku, kiedy nagle dzwonek telefonu przerwał ciszę nocy. Zaspana, sięgnęła po telefon leżący na nocnej szafce, a jej serce zabiło mocniej na widok nazwiska wyświetlającego się na ekranie.

Wielką niepewność zastąpił lęk z jeszcze większą dawką niechęci. Z wahaniem odebrała, a głos Agaty, lekko charczący i niewyraźny, uderzył ją jak silny atak fal.

— No siema, jak tam u Zuzy? Już się bzykałyście? — zapytała Agata, śmiejąc się, lecz w jej śmiechu był wyraźny ślad alkoholu.

Jasia poczuła, jak krew uderza jej do głowy. Wyraźnie zdenerwowana, odparła:

— Agata, co ty chcesz? Czy ty w ogóle wiesz, co mówisz?

— Cóż, ciekawe, co z nią robisz... — Agata odpowiedziała z ironicznym tonem, a w Jasi narastała złość. – Jest chociaż lepsza w łóżku ode mnie?

— Przestań. Piłaś coś? — zapytała ostro, starając się zignorować komentarz.

— Pierwsza zadałam pytanie.

Jasia poczuła, jak gniew zaczyna kipieć w niej jak wrząca woda.

— Gdzie jesteś do cholery? — wykrzyknęła, czując, że emocje biorą górę.

— Na moście. — odpowiedziała Agata spokojnie, jakby to była najzupełniej normalna odpowiedź.

— Na moście?

Zdecydowana, wstała z łóżka i ubrała skórzaną kurtkę, starając się nie hałasować. Na korytarzu usłyszała za sobą szelest. To Zuza przebudziła się i zaspanym głosem zapytała:

— Gdzie idziesz?

Jasia poczuła, jak ciśnienie w jej głowie wzrasta.

— Nie martw się, niedługo wrócę — odpowiedziała, starając się brzmieć uspokajająco, choć sama czuła, że nie może dłużej czekać.

Zuza nie zdołała nic powiedzieć, ale wyraz jej twarzy jasno sygnalizował, że zdaje sobie sprawę, iż coś jest nie tak.

Jasia złapała nerwowo klucze i wyszła, wszystko inne przestało mieć znaczenie. Noc powitała ją chłodem, ale adrenalina sprawiła, że nie czuła zimna.

Jasia wsiadła do swojego samochodu i zasiadła za kierownicą, włączając silnik. Jeszcze przez chwilę bezwiednie trzymała ręce na kierownicy, próbując się uspokoić. W myślach analizowała, co może się wydarzyć. Zimny powiew powietrza weszł do wnętrza, gdy otworzyła okno, ale nie miało to większego znaczenia.

Droga była pusta, a jej umysł wypełniały chaotyczne myśli. Każda sekunda ciągnęła się jak wieczność, a niepokój narastał. Gdy w końcu dojechała na miejsce, na chwilę zamarła, dostrzegając zarys sylwetki Agaty ledwo stojącej w oddali.

— Agata! — krzyknęła, po czym wysiadła z samochodu i zaczęła biec w jej kierunku.

Zbliżywszy się, dostrzegła jak ta ledwo stoi o własnych siłach. Nie wiedziała czy kiedykolwiek widziała ją tak bardzo pijaną. Na jej twarzy widniał grymas, a oczy zdawały się być przymknięte, co tylko potwierdziło, że nie jest w najlepszej formie. Jasia bez wahania objęła ją ramieniem, podtrzymując, żeby nie upadła.

— Kurwa Agata, ile wypiłaś? — zapytała, starając się, by w jej głosie nie było słychać paniki, choć w środku czuła, jak emocje kipią.

— Nie dotykaj mnie, kurwa. — Agata warknęła.

Jasia nie mogła jej tak zostawić, nawet jeśli zerwały i były obecnie w złych relacjach.

— Agata, co ty odpierdalasz? W tej chwili musisz wrócić do domu. Widzisz, do jakiego stanu się doprowadziłaś? — Jasia powiedziała to z takim natężeniem, że nawet nie zauważyła, jak bardzo zadrżał jej głos.

Agata już miała otworzyć usta, by wykrzyknąć coś w odpowiedzi, jednak zamiast tego, nagle schyliła się i zaczęła wymiotować. Jasia niemal od razu ujęła jej plecy, próbując podtrzymać ją i zapewnić choć odrobinę komfortu.

— O Boże... — wyszeptała, gdy Agata opadła na kolana, a jej ciało drgało w reakcji na mdłości. Jasia nigdy nie widziała jej w takim stanie, co wywołało w niej mieszankę przerażenia i współczucia.

Kiedy Agata skończyła, Jasia pomogła jej wstać i zobaczyła, jak jej oczy są szkliste, a na twarzy maluje się wyraz całkowitego upokorzenia.

— Chodź, podwiozę cię do domu. — powiedziała, łapiąc Agatę pod ramiona, by podnieść ją z ziemi.

Jasia zaczęła prowadzić ją w kierunku swojego auta, czując jak ciało Agaty opada w dół, a jej kroki stają się coraz mniej stabilne.

Każdy krok na twardym chodniku wydawał się nie kończyć, lecz wreszcie dotarły do samochodu. Jasia odsunęła dla niej drzwiczki i pomogła się usadowić na fotelu z przodu.

Zapięła pasy, a po chwili ruszyła w stronę jej mieszkania. Jasia prowadziła w ciszy, skupiając się na drodze. Siedziały w gluchej ciszy, co nigdy przedtem się nie zdarzało. Jak jeszcze były razem potrafiły rozmawiać ze sobą godzinami, a teraz?

Z każdą minutą, gdy mijały kolejne latarnie, czuła narastający mur między nimi. Po kilkunastu minutach, które minęły w przygnębiającej ciszy, Agata postanowiła przełamać milczenie.

— Nikt cię nie pokocha tak samo jak ja. A w szczególności nie Zuza. — powiedziała, jej głos brzmiał jak podsycony gniewem wyraz.

Jasia przewróciła oczami, starając się nie dać wciągnąć w kłótnię. Wiedziała, że każda jej odpowiedź mogłaby tylko zaognić sytuację, więc milczała, koncentrując się na drodze. Ale Agata nie wydawała się na tym skończyć.

— Nienawidzę cię. Jak mogłaś mnie zostawić? — wykrzyczała, a jej głos był pełen emocji. W tej chwili Jasia usłyszała w nim zarówno ból, jak i złość.

— To ty wyrzuciłaś moje rzeczy przez okno. — odpowiedziała w końcu, chociaż nie miała pojęcia, dlaczego się broniła. Wolała być spokojna, ale słowa Agaty wciąż bolały jak ukłucie w sercu.

Agata zamilkła na chwilę, a w powietrzu rozprzestrzeniła się niepewność. Jasia mogła dostrzec, jak jej była partnerka zaciska pięści na kolanach, a twarz była zielona od irytacji i złości.

— Bo wolałaś iść do Zuzy, a mnie zostawić. Zawsze ją kurwa wolałaś! — dodała Agata po chwili, a w jej głosie zabrzmiał zjadliwy ton.

Jasia nie mogła uwierzyć, że wprowadza je w jeszcze większy chaos. Przez chwilę czuła, że nie jest w stanie niczego zrobić. Z jednej strony chciała uspokoić Agatę, a z drugiej — przekazać jej, że to, co się wydarzyło, nie było łatwe ani dla niej, ani dla nikogo innego.

— Kochałam cię, ale nie mogłam już tego dłużej znieść. Zrozum. — powiedziała w odpowiedzi.

— Aha, no tak, kochałaś. Już nie kochasz. — powiedziała Agata z ironią, a jej głos zdradzał, jak bardzo była zraniona.

Ponownie milczała, próbując powstrzymać narastające emocje. Jej dłonie na kierownicy były spięte, a puls bił jej w skroniach.

— Nic dla ciebie nie znaczyłam, prawda? — ciągnęła.

— Agata, nie. — powiedziała, choć sama nie wiedziała, co dokładnie miała na myśli. Jej serce pękało na kawałki, a irytacja mieszała się z żalem. Chciała krzyczeć, ale jednocześnie pragnęła, aby ta rozmowa się skończyła.

— Zatrzymaj się.

when we meet again • wlwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz