XIV

61 2 0
                                    

W kuchni panowała przyjemna atmosfera. Promienie słońca wpadały przez okno, oświetlając stół zastawiony talerzami, na których leżały świeżo usmażone naleśniki, owoce i kawa. Jasia i Zuza siedziały naprzeciwko siebie, obie jeszcze zaspane, ale szczęśliwe, że mogły spędzić poranek razem.

Emil, przysiadłszy na krańcu stołu, ziewnął soczyście, a następnie sięgnął po kawałek naleśnika.

— Ej, w ogóle wiecie, że Gruba robi dziś domówkę. Idziemy? — zawołał nagle, gdy tylko przełknął pierwszą porcję.

Paula, która właśnie dawała sobie zastrzyk energii ze świeżego soku pomarańczowego, uniosła brwi w zdziwieniu.

— Kurwa, ten kaszalot? — spojrzała na Emila z wyraźnym niedowierzaniem. — Naprawdę myślisz, że chcemy się tam pojawić?

Jasia z ciekawością spojrzała na Zuze.

— O kogo chodzi? — zapytała, niepewna, co ośmieliło Emila do zaproponowania takiego wyjścia.

Zuza westchnęła, a na jej twarzy pojawił się grymas zmęczenia.

— Gruba, czyli Nikola, to była Emila. — wyjaśniła. — Jest lekko przyjebana, więc nie wnikaj w jej niektóre zachowania. Często robi imprezy, ale... no, nie ma co liczyć, że będą na wysokim poziomie.

— Mhm, pamiętam ją. — Jasia przypomniała sobie kilka nieprzyjemnych sytuacji z przeszłości. — A co ona znowu wymyśliła?

Emil przewrócił oczami, wyraźnie zniecierpliwiony.

— W zasadzie to nie wiem, ale mówi, że chce, żeby wszyscy przyszli w przebraniu.

Paula pokręciła głową, rozbawiona.

— Już się boję jej przebrania. — skomentowała, a w jej głosie brzmiała ironia. — Powiedziałabym, że mogłaby się przebrać za beczkę, ale ona nie potrzebuje nawet przebrania, by tak wyglądać.

— A może wezmę ze sobą Pawła? — zasugerowała ostrożnie, spoglądając na Jasie. Wiedziała, że za nim nie przepada.

Jasia wzruszyła ramionami, z wyraźnym niezadowoleniem na twarzy.

— Jak chcesz.

Zuza wzięła głęboki oddech.

— W zasadzie miałam się spotkać z Pawłem w piątek... — zaczęła, ale od razu poczuła na sobie wzrok Jasi. — No, ale nie wyszło.

Zauważyła, że Jasia lekko zmarszczyła brwi, ale szybko powróciła do swojego neutralnego wyrazu twarzy.

— Więc może spotkam się z nim na tej imprezie. — kontynuowała Zuza, niepewna, jak Jasia przyjmie ten pomysł.

Jasia udawała, że z zainteresowaniem zaciąga się kawą, uważnie ukrywając swoje uczucia.

— Ta, no pewnie... — powiedziała, starając się zabrzmieć swobodnie.

Pauza między nimi wydawała się długa. Jasia patrzyła w bok, udając, że jest zajęta rozmyślaniem o naleśnikach, które zdawały się nagle niezwykle interesujące.

— Tak w ogóle, to nie wiem, czy w ogóle mi się chce na tę imprezę. — rzuciła w końcu, z udawanym ziewnięciem.

— Idziesz ze mną i nie przyjmuję odmowy. — odparła stanowczo Zuza.

Jasia skinęła głową, ale w jej oczach wciąż można było zobaczyć drobny cień rozczarowania.

— Jasne, zobaczymy. — odpowiedziała, a w jej głosie brzmiała lekka nutka rezygnacji.

when we meet again • wlwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz