XVII

61 3 0
                                    

Jasia usiadła przy stole w ciemnym kącie pokoju, unikając wzroku biesiadujących gości, którzy snuli się między sobą z kieliszkami w dłoniach. Czuła się odizolowana, jakby świat nagle wyparował, a jedyną przestrzenią, która pozostała, było to niewielkie miejsce, w którym jej emocje szalały jak burza.

Gorący napój wznoszący się z konsumpcyjnego kieliszka był jej jedynym towarzyszem w tej chwili. Jego gorzki smak wydawał się jej pociechą i jednocześnie klątwą. Siedząc w milczeniu, w jej myślach przemykały obrazy z ostatnich chwil.

"Dlaczego Zuza się tak zachowuje?" — pytanie to krążyło w jej głowie jak natrętna mucha, której nie mogła się pozbyć. Dobrze znały się z Zuzą, a jednak w ostatnich dniach wszystko między nimi wydawało się skomplikowane. Chciała zrozumieć, dlaczego ich relacja zaczęła się kruszyć.

Jasia odgarnęła włosy z czoła i westchnęła, czując, jak lód w jej sercu znowu staje się nieznośny. Oparła łokcie o stół i spojrzała na kieliszek, czując, jak jego zawartość wzbiera w jej umyśle. Chciała tylko jednego — wrócić do chwili sprzed tej imprezy i gry.

Wtem, z zamyślenia wyrwało ją nieoczekiwane podejście do stołu. Gruba, stanęła obok niej.

— Hej, Jasia. — odparła dosiadając się. — Co tam? Wszystko okej?

Jasia uniosła wzrok, ale nie potrafiła uformułować odpowiedzi. Przyjemny uśmiech Grubej był jak paczka cukierków w sklepie – atrakcyjny, ale nie dla niej w tej chwili.

— Tak, wszystko w porządku — odpowiedziała wymuszonym tonem, starając się jednocześnie nie zdradzić swoich złych emocji.

Gruba siedziała naprzeciwko niej, wciąż się uśmiechając, z jakąś szczególną pewnością siebie, która momentalnie zaczęła ją drażnić.

— Wyglądasz na trochę przygnębioną — zauważyła.

Jasia wzruszyła ramionami, nie chcąc wchodzić w szczegóły.

— Może chcesz, żebyśmy poszli gdzieś w bardziej ustronne miejsce? — zaproponowała Gruba, a w jej głosie brzmiała nuta flirtu. — Trochę się rozerwiesz.

Ogarniał ją wstyd na myśl, że byłoby jej dobrze z kimś innym, a nie z Zuzą.

— Nie, dzięki — powiedziała, próbując brzmieć stanowczo, ale jej głos był cichy.

Jednak Gruba nie zamierzała się poddawać.

— Jesteś piękna, wiesz? — powiedziała, a jej głos stał się bardziej łagodny.

Zaskoczona tym komplementem, spojrzała na nią z uwagą.

Wtedy Gruba sięgnęła ręką w stronę jej włosów, delikatnie łapiąc pasmo i puszczając je między palcami.

— Zuza nie jest odpowiednia dla ciebie. — dodała, a w jej oczach pojawiła się pewność.

W tym momencie zrozumiała, że nie miała ochoty ani na flirty, ani na chamskie komplementy. Po prostu chciała czuć się okej, a nie tak zagubiona jak teraz.

— Co ty możesz o niej wiedzieć? — zaczęła, próbując opanować swoje emocje.

Gruba uniosła brwi, wyraźnie zaintrygowana.

— Może to, że właśnie rucha się z Pawłem w sypialni dla gości? — dodała i powoli wstała, nie odrywając od niej wzroku.

Jasia wstała z krzesła, a jej serce zabiło szybciej.

— Żartujesz sobie? — zapytała zaskoczona, szukając w oczach Grubej jakichkolwiek oznak kłamstwa. Jej umysł nie chciał zaakceptować tej brutalnej prawdy.

Gruba zachichotała, co dobitnie potwierdziło, że nie miała wcale zamiaru żartować.

— Słyszałam dziwne odgłosy zza drzwi — odpowiedziała z nonszalancją, na którą nie zasługiwała. — Da się domyślić, co takiego tam robią.

Jasia poczuła, jak coś w niej zamarza. Niezadowolenie, które ją otaczało, nagle przerodziło się w złość.

— Mam dość tej twojej zjebanej imprezy. — powiedziała, czując, jak w jej głosie narasta złość. Jej przykrość zamieniła się w gniew.

Bez zastanowienia odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wyjścia. Zamknęła drzwi, zostawiając za sobą głośny trzask, po czym wyszła na zewnątrz.

Zimne powietrze natychmiast uderzyło ją w twarz, sprawiając, że szarpnęła płaszcz, jakby chciała zaraz uciec od swoich myśli. Szla ulicą, a jej myśli wciąż krążyły wokół słów Grubej.

Wyjęła telefon i zamówiła taksówkę, starając się skupić na czymś innym niż ból w jej sercu. Stanęła na krawężniku, wyciągając paczkę papierosów. Zapałki w jej dłoni drżały. Podpaliła jednego i zaciągnęła się głęboko dymem, próbując wypełnić pustkę.

Z zimnym powietrzem na twarzy, łzy zaczęły spływać po jej policzkach, tworząc małe smugi na skórze. Zacisnęła pięści, czując bezsilność. Oparła się o mur i dała upust swoim uczuciom, rycząc w ciszy nocy.

Płacz był dla niej ulgą, ale i przypomnieniem, jak bardzo była zraniona. Zamknęła oczy, a obraz Zuzki z Pawłem przebiegał jej przed oczami jak film, którego nie chciała oglądać.

Otarła łzy z policzków kiedy taksówka podjechała, a jej światło oświetliło półmrok. Jasia wsiadła do samochodu prosto do przytulnego wnętrza, gdzie powietrze pachniało świeżą tapicerką.

— Dokąd? — zapytał kierowca.

— Klub na Mazowieckiej. — odpowiedziała, starając się brzmieć obojętnie, choć w jej głosie czuć było gorączkowy ton. Chciała zatopić się w muzyce, ludziach, tańcu i alkoholu. To miało być jej lekarstwo na złamane serce.

Taksówka ruszyła, a Jasia spoglądała przez okno na migoczące światła ulicy, które przypominały jej o utracie kontroli nad swoim życiem.

Nie chciała wracać do domu, gdzie czekała na nią Zuza, ta sama Zuza, która jeszcze do niedawna była jej bliską przyjaciółką. Sądziła, że ich relacja jest wyjątkowa, a teraz czuła, jak wszystko się rozpadło.

Kiedy dotarli na miejsce, Jasia zapłaciła kierowcy, po czym zdecydowanym krokiem ruszyła w stronę wejścia do klubu.

Przekroczyła próg, a wnętrze klubu przywitało ją stroboskopowymi światłami i ciężkim brzmieniem basów.

Jasia usiadła przy barze, wciąż jeszcze czując echa tamtej rozmowy z Grubą. Jej myśli były mętne, a serce wciąż przepełnione złością i smutkiem. Postanowiła, że zasłużyła na chwilę zapomnienia.

— Poproszę mojito — powiedziała barmanowi, a nutka niepewności w jej głosie została szybko zagłuszona przez pragnienie ucieczki od wszystkiego, co się wydarzyło

Zaraz po tym przysunęła się do niej atrakcyjna dziewczyna o włosach w kolorze ombre i okularach.

Jasia spróbowała skupić swoje myśli na nowym towarzystwie, a atmosfera klubu, wypełniona pulsującą muzyką, zaczynała koić jej zranione serce. Nieznajoma uśmiechnęła się do niej, a Jasia poczuła, jak jej serce przyspiesza.

— Często tu bywasz? — zaczęła rozmowę, zasiadając obok Jasi. Jej głos był ciepły.

when we meet again • wlwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz