Rozdział 11

9.3K 369 102
                                    

Nie poszłam do szkoły. Nie miałam odwagi. Po imprezie Azrael odwiózł mnie do domu. Podczas jazdy nie wymieniliśmy między sobą ani jednego słowa. Panowała tam dziwnie napięta atmosfera. Marzyłam tylko o tym, by iść spać, a gdy wstanę  cały dzień oglądać serial. I tak też zrobiłam. Od samego poranku oglądałam Shadowhunters. Ten serial był w mojej ulubionej trójce, a to był już chyba z dwudziesty raz, gdy go oglądałam. Nigdy mi się nie nudził. Wpatrywałam się w telewizor, a obok mnie leżał Aris.

– Chyba pora coś zjeść. – Pogłaskałam zwierzaka po brzuchu, po czym zeszłam z kanapy.

Skierowałam się do kuchni, a kot natychmiast zaraz za mną. Najpierw nasypałam mu karmy, a następnie zabrałam się za przygotowanie sobie czegoś do jedzenia. Nie chciało mi się wielce gotować, więc padło na płatki. Wsypałam je do misy i gdy już chciałam wlać do nich mleka, rozebrzmiał dzwonek, a ktoś dobijał się do drzwi. Przestraszyłam się, a mleko rozlało się po blacie i mojej przydługiej bluzce, która służyła mi za piżamę.

– Kurwa! – wrzasnęłam.

Z pewnością nie byli to moi rodzice. Było zbyt wcześnie, by wrócili z pracy. Nawet nie posprzątałam, tylko ruszyłam do drzwi, by zobaczyć, kto zaszczycił mnie swoją obecnością. Otworzyłam je, a w wejściu stał Azrael z torbą treningową.

– Witam, Lory – przywitał się.

Wytrzeszczyłam oczy i odruchowo zaciągnęłam niżej koszulkę. Ten pajac przyszedł mi do domu, gdy ja byłam w piżamie, a w kuchni trwał mleczny potop, który był spowodowany przez niego. Chłopak wpatrywał się we mnie, a jego wzrok odruchowo padł na moje nogi. Faceci...

– Czego chcesz? – spytałam.

– Jedziesz ze mną na trening – oznajmił.

Prawie go oplułam swoją śliną. Jeśli on myślał, że miałam zamiar jechać z nim w tamtym momencie to był w grubym błędzie.

– Nie ma takiej opcji – zaprotestowałam. – Czy ty widzisz jak ja wyglądam? Niezbyt wychodnie. – Wskazałam na siebie. – A w kuchni mam potop mleczny.

Chłopak pokręcił głową.

– Ten potop pomogę ci ogarnąć, cokolwiek to znaczy – zaproponował.

Westchnęłam ciężko, ale ostatecznie otworzyłam szerzej drzwi i zaprosiłam go gestem ręki do środka. Przechodząc obok mnie, przystał na moment i nachylił głowę tuż nad moje ucho.

– Wyglądasz pięknie – szepnął.

Dreszcze rozprzestrzeniły się po moim ciele. Albo robił to specjalnie, albo na mnie to źle działało. Zamarłam, a on zadowolony poszedł dalej. Dupek.

– Czyli to jest ten potop – Przerażony wpatrywał się w blat.

– To twoja wina. Dzwoniłeś tym dzwonkiem jakby od tego zależało twoje życie – osądziłam go.

– Nie pozwolę byś siedziała w domu. Myślisz, że to ci pomaga? Udowadniasz tym kretynom, że mają na ciebie wpływ – pouczył mnie.

Może tutaj miał trochę racji. Wolałam siedzieć w domu i poczekać aż temat trochę ucichnie. Nie miałam ochoty być po raz setny w centrum uwagi i drwin.

– Twoi koledzy się też do nich zaliczają – wypomniałam.

Azrael przewrócił oczami.

– Z Zanem rozmawiałem, a Jason... – zawiesił się na chwilę. – Da ci spokój.

– Jasne – prychnęłam.

Minęłam go  i zabrałam się za czyścienie blatu. Po chwili poczułam za sobą jego obecność tuż za sobą.

Fragile Shadow [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz