Perspektywa V
Musiałam się przewietrzyć, dużo tego ostatnio. Chciałabym aby czasem ktoś mnie wysłuchał, ale po co ja mam martwić innych, wszyscy mamy się martwić nawzajem? Mamy tylko siebie. Cieszę się, że N ma się już troszkę lepiej i że J jest szczęśliwa, lubię wiedzieć i czuć że jest jej dobrze. Kiedy ona jest szczęśliwa to ja też jestem. -
-rozmyślając o tym wszystkim, zapomniałam się i poleciałam za daleko, a raczej bardzo blisko kolonii. Zauważyłam Uzi gadającą o czymś z N. Czy on mnie nie minął po drodze? J jest teraz sama? Uznałam że ukryje się i podsłucham o czym gadają. Tak, tak wiem to trochę nie miłe, ale kij z tym jestem ciekawa! Usiadłam więc niedaleko nich za kamieniem i słuchałam.
-N, ale jak ty to sobie wyobrażasz?
-Normalnie! Będziesz taka jak my! Nie będzie tak łatwiej?
-Może i tak, ale ja nie chce jeść innych? Obrzydza mnie to od czasu obozu. Nadal nie wiem jak mogłam robić coś takiego! To ohydne!- krzyczała sfrustrowana Uzi!
-Ale Uzi..
-N TO JEST NAPRAWDĘ GŁUPI POMYSŁ! - krzyknęła fioletowo-włosa na chłopaka, po czym ten posmutniał
-Przepraszam... nie przemyślałem tego.. ja już pójdę -rozłożył skrzydła i odleciał na szczęście nie zauważając mnie, a Uzi wyglądała jakby pożałowała tego co powiedziała, uznałam że wyjdę i pogadam z nią.
-Hej Uzi! -krzyknęłam, a ona odwróciła się zdezorientowanie
-V? Co ty tu robisz? Od kiedy ty tu jesteś?
-Ja tu zadaje pytania. O czym gadaliście z N? i dlaczego zrobił się taki smutny?
-Ehhhhh... N chciał aby mnie przebudować czy coś takiego w drona demontażowego, ale ja nie chce bo to oznaczało by jeszcze większy kanibalizm z mojej strony.
- Po pierwsze to nie kanibalizm, bo jak mówisz jesteście innej rasy jakby to powiedzieć, my jesteśmy dronami demontażowymi za to wy jesteście pracownikami więc żaden kanibalizm.
Po drugie, N nie posmutniał raczej z tego powodu że mu „grzecznie" odmówiłaś.-Od kiedy ty się o N martwisz? Jak kiedy to ty nawet jego imienia nie pamiętałaś.
-Od zawsze. Od zawsze martwię się o N, a ty byłaś dla niego bardzo nie miła, wiesz?- powiedziałam z oburzeniem w głosie
-Ehh no powiedziałam trochę zbyt agresywnie- przyznała się do błędu Uzi
-W dodatku powiedziałaś tak trochę, że jesteśmy ohydni.
-Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło!
-Ja wiem, ale najprawdopodobniej N tego nie wie. Posłuchaj, my sami nie wiemy czym jesteśmy i dlaczego wyglądamy tak a nie inaczej i dlaczego tylko my? Nie trzeba nam dokładać. -mówiąc to próbowałam powstrzymać emocje, fioletowo-oka chyba to zauważyła i jedyne co zrobiła to mnie przytuliła, co było dziwne ale chyba tego potrzebowałam.
-V... Zabierzesz mnie do was? chce pogadać z N i przede wszystkim go przeprosić
-Dobra. -rozłożyłam skrzydła, wzięłam Uzi i poleciałyśmy do gniazda.
Perspektywa J
V nie było już długo, zaczęłam się martwić. Chwilkę po V wyleciał N i obojga już nie było. Siedziałam sama. Nagle po chwili usłyszałam stuki i do gniazda wszedł N, był smutny było to widać, ale zaszył się w kącie i zaczął czytać swoją książkę o psach. Chwilę później wleciała V z Uzi, całkiem zadziwiający widok nie powiem, że nie. Uzi podbiegła do N coś mu powiedziała szeptem i razem wyszli na dwór. V usiadła przy stole ze mną.
-V wszystko okej? -zapytałam
-Tak. Czemu pytasz?
-A nic, po prostu wydawałaś się ostatnio zmartwiona i ja również się zmartwiłam -podeszłam do niej i ją przytuliłam
-Eh.. dużo ostatnio się działo, ale już mi lepiej, bo mam ciebie skarbie -odpowiedziała patrząc na mnie i odwzajemniając przytulasa
Usiadłam jej na kolanach i objęłam ją mocno, po czym zbliżyłyśmy swoje twarze do siebie i nasze usta zetknęły się w pocałunku. Kocham jak V potrafi namiętnie całować. Moja kochana V!
-No no no! Cóż za miłość w powietrzu wisi- powiedział ten fioletowy toster, a my obie odrazu przerwałyśmy czynność pokazywania sobie miłości i zarumienione spojrzałyśmy w stronę Uzi i N
-Dziewczyny, przepraszam że przerywamy ale chciałem powiedzieć, że idę do Uzi na noc! Widzę że akurat to dobrze! Bo musicie obie sobie chyba pobyć razem haha- powiedział N podśmiechując
-No nie wiem czy N nie wrócisz i te dwie już nie będą małżeństwem, bo aż dobre yuri wisi w powietrzu! -powiedział toster
-IDŹCIE JUŻ, BO ZARAZ JEDNO Z WAS STRACI GŁOWĘ I TYM RAZEM NIE N -powiedziałam wkurzona, a oni odrazu zabrali się do ucieczki, tym sposobem ja i V zostałyśmy same. Szykowała się cudowna noc. Miłosna noc. Tylko ja i moja cudowna dziewczyna.
—————————————————————————
WITAM WITAM WKOŃCU NAPISAŁEM ROZDZIAŁ! PISZE W OKULARACH SŁONECZNYCH ALE MOJE OCZY ZACZYNAJĄ JUŻ O WIELE LEPIEJ PRZYSWAJAĆ ŚWIATŁO WIĘC MOŻE NIE BĘDZIE TAK ŹLE! Mam nadzieję że podoba wam się rozdział! A będzie jeszcze więcej bo ja z fandomu się nigdzie nie wybieram! Jak wam się podobał 8 ep? Uważam że był zajebisty i czułem cały czas że V żyje! (dosłownie oglądałem to z ludźmi i z moją dziewczyną na vc na dsc będąc w parku [prosze nie pytac co robilem w parku północy] i widząc V wydarłem się [ps chyba pozniej smerfy mnie i moje przyjaciółki szukały XD]) Pozdro i widzimy się w kolejnym rodziale❤️🎀💅👑
CZYTASZ
"Miłość na żółto"//Murder Drones ★JxV★
Ficção AdolescenteKsiążka zawiera spoilery oraz zmiany w fabule. Porusza ważne i delikatne tematy, ale i są elementy komediowe. Wszystkie sytuacje są dopasowane to postaci przez teorie moje jak i innych użytkowników. Zapraszam do czytania i mam nadzieję, że się spodo...