Rozdział 3

26 4 0
                                    

.
Julie

Tydzień od mojego spotkania z Chadem , i utarcia nosa Flilipowi minął jak z bicza strzelił- parę razy spotkaliśmy się na mieście, rok szkolny się zakończył, i już szykowałam się na pierwsze odwiedziny w jego domu. Strasznie się stresowałam , wkońcu znałam go tydzień , i nie miałam pewności czy mnie tam nie uwięzi.

Postawiłam na czarną sukienkę do ziemi , proste włosy upiętę w niechlujnego koka na górze głowy, białe buty , i makijaż w stylu no makeup. Ostatnie przeglądanie się przed lustrem, i wychodzę. Chłopak czeka już na mnie na klatce . Sam wygląda bardzo elegancko ( biała koszula i czarne dżinsy)

-Cześć kochanie - mówi
Uśmiecham się
-Dlaczego mnie tak nazywasz ?
- A czy ty nie powiedziałaś wczoraj , że na ciebie zasługuję?
-Zasługujesz, a nie że cię kocham.
-Aha , To sory Julie.
-Nie ma sprawy
Zarumienił się . Widziałam to .

-Idziemy?- spytałam chcąc przerwać niezręczną ciszę.
-Tak.
Podczas drogi wypytałam go o jego dom , a na każde moje pytanie odpowiadał:
-Dom jak dom , zobaczysz.
Doszliśmy do dużego budynku, który z zewnątrz wyglądał jak ponury zamek.

-Nie żeby coś , ale wygląda trochę jak dom wampira-powiedziałam chichocząc.
Chad się zmieszał i cały czerwony odpowiedział.
-To dzięki mojej matce , lubiła taki styl.
-Nic złego, podoba mi się.
W środku wyglądał jak zwyczajny dom, ale szczerze z zewnątrz bardziej mi się podobał.
-usiądź , proszę.

Zaparzył herbatę malinową . Słodziak .
I zapamiętał że moim ulubionym owocem jest malina.
Podwójny słodziak.
Pijąc herbatę, trochę porozmawialiśmy, a on wypytywał mnie głównie o ulubiony kolor , owoc , zapach itp. trzymał telefon , i podejrzewałam że to zapisuje, chichocząc.

-Mam tu spory taras - powiedział - Idziemy ?
-Tak- westchnęłam -Zawsze chciałam mieć taras , albo chociaż balkon.
Zanim wyszliśmy , chłopak założył jeszcze bluzę. Taras był ogromny , i znakomicie nadawał by się do tańca.
Chłodny wiatr owiał mi ramiona - wkońcu była godzina 23.00 i zimno.
Owinęłam się rękami . Chłopak to zauważył , zdjął swoją czarna bluzę z kapturem i dał mi ją .

- nie zmarzniesz?- Spytałam.
-ważne żebyś ty nie zmarzła.Zatańczymy?
-Okej?
Chwycił mnie ręką w talii, drugą uniósł mi do góry i zaczęliśmy tańczyć. To trwało chyba wieki. W oewnym momencie przysunął mnie bliżej i wyszeptał:
- Mógłbym z tobą tańczy w blasku gwiazd przez całą wieczność.

Uśmiechnęłam się. Chętnie odpowiedziałabym ,,ja z tobą też" ale mogłby pomyśleć , że jestem płytką suką, wkońcu znam go niecałe dwa tygodnie. Zamiast tego przutuliłam go mocno wdychając ten jego różany zapach. Również mnie przytulił. Staliśmy tak wtuleni w siebie chyba ze sto lat. A kiedy się odsunął poczułam pewnego rodzaju zawód.

- Jesteś taka piękna.. nie zasługuję na ciebie.
-To ja nie zasługuję na ciebie.
-Dlaczego tak myślisz?
-Bo jesteś przystojny ...
-Ja ? Ja wyglądający jak ostatni wampir z horroru? Ja ? Naprawdę tak myślisz?
- wcale nie wyglądasz jak wampir.-powiedziałam trochę oburzona.

Mruknął pod nosem coś co przypominało,,dobrze" .
Zetknęłam na zegarek.
Cholera.
Była 2.00 .
-Chyba już nie zdążysz wrócić do domu - zachichotał- jak chcesz , zostań na noc - mam mnóstwo sypialni gościnnych.
-Dziękuję.

Zaprowadził mnie do sypialni na drugim piętrze , bardzo estetycznie urządzonej - było małe łóźko , z białą pościelą, mnóstwo roślinek (i sztucznych, i żywych) mały biały dywan i szafka nocna z lampką.
Podziękowałam chłopakowi, i weszłam do małej łazienki , żeby się odświeżyć i przebrać . Nie oddałam chłopakowi bluzy , więc pomyślałam że chyba mogę w niej spać. Pod sukienką na szczęście miałam spodenki - i te dwie rzeczy robiły mi za piżamę.

Vampire and me🫶🏻Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz