rozdział 12

21 4 4
                                    

Chad

Ten kretyn zadzwonił do mnie przez messengera. Po odrzuceniu trzech połączeń odebrałem.

-Czego? - warknąłem.

-Przekażesz coś Julie? Ja...

-Spieprzaj. Jest w szptalu.

-W szpitalu? Dlaczego? - Ton jego głosu był dziwnie zmartwiony.

-Nie twoja sprawa kretynie.

- No to powiedz jej że jestem debilem i...

-Teraz się do tego przyznajesz!?- byłem wściekły- Po tym wszystkim co jej zrobiłeś powinieneś nosić ją na rękach! Spieprzaj. Ona cię nie kocha. Kocha mnie. Jest ze mną.

Rozłączyłem się zanim cokolwiek zdążył powiedzieć.

Co takiego chciał żeby jej przekazać? Nie dowiem się.

I dobrze.

Byłem właśnie w drodze do szpitala w niedzielę. Matka Julie uparła się, żeby została tam przez cały weekend.

Myśl , że nigdy już nie doświadczę takiej nadopiekuńczości ze strony mojej matki kłuła mnie w serce, które na szczęście odziedziczyłem po niej.

Nie chciałbym mieć martwego , wampirzego serca. Nie potrafiłbym kochać, nie potrafiłbym czuć.

Był ciepły dzień , jak na luty. Większość śniegu już stopniała, a termometry wskazywały 2 stopnie na plusie.

Kiedy wszedłem do szpitala a następnie do salki Julie, ta właśnie kłóciła się z matką.

-Mamo, no weź, weekendy chciałam poświęcać na treningi- mówiła błagalnym głosem.

-Julie, dziecko występujesz w maju. Masz jeszcze niecałe trzy miesiące treningu. Możesz odpuścić sobie jedną niedzielę.

-Muszę być najlepsza! Bardzo chcę wystąpić na tych igrzyskach!

-Kochana , nie musisz być we wszystkim najlepsza. Nie ma już twojej matki! Jestem ja , i kocham cię nieidealną.

Co?

Julie popatrzyła na drzwi, i zauważyła mnie.

-Chad? Nie wiedziałam że przyjdziesz... Tak sobie rozmawiamy.

-To ja już pójdę , dobrze?- spytała mama Julie.

Dziewczyna kiwnęła głową. Poczekała aż kobieta wyjdzie , i spytała:

-Słyszałeś coś? Z naszej rozmowy?

-Nie będę kłamać, tak. O co chodzi z tą drugą matką?

-Usiądź, bo to długa opowieść.

Usiadłem na krześle koło łóżka

-No więc... To nie jest moja biologiczna matka. Urodziła mnie inna kobieta, pierwsza żona ojca. Ona mnie wychowała. Od początku mojego życia chciała zrobić ze mnie pannę idealną. To ona kazała mi tańczyć balet - potem go pokochałam , ale na początku nie chciałam. To ona wpajała mi , że mam być idealna pod każdym względem, i srogo karała za normalne rzeczy takie jak jedynka ze sprawdzianu , czy zabawa w błocie kiedy byłam dzieckiem.

-Nikt nie jest idealny- mruknąłem - Nie wiedziała tego?

- Z tego co wiem była wychowywana dokładnie tak samo. Może stąd się to wzięło? Nie wiem. Po kiedy miałam 12 lat uderzyła mnie tak mocno że straciłam przytomność.

-Chryste.

-Ojciec zadzwonił po pogotowie. Potem była długa kłótnia w wyniku której wzięli rozwód. Kiedy miałam 13 lat, przedstawił mi moją obecną matkę. Od razu pokochała mnie jak swoje dziecko , którego nie mogła mieć. Wzięli ślub. Mama dba o mnie i nie oczekuje idealności. Chociaż dalej mam w głowie coś z tych nauk. Teraz już wiesz , dlaczego tak się staram.

Vampire and me🫶🏻Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz