13

164 14 0
                                    

Lekko wygładziłam swoją czerwona koszulkę po czym mój wzrok skierowałam na idącego obok mnie Pablo, chłopak podobnie jak ja był ubrany w koszulkę reprezentacji Hiszpani . Kierowaliśmy się w stronę stadionu na którym odbywał się finał. Powiedzenie że nie stresowałam się tym dniem było czystym kłamstwem, Panicznie się bałam. W zasadzie nie tylko ja, Pablo przeżywał całą grę bardziej niż grający na boisku Williams. Od wczorajszego wieczoru nie widziałam Lamine, chłopak pożegnał się ze mną w nocy po czym wrócił do swojego pokoju a z samego rana wyruszył na trening. Gavira otworzył przede mną drzwi a moim oczom ukazał się długi korytarz prowadzący na murawę. Zagryzłam policzek od środka przymykając lekko powieki

- Uda im się - wyszeptał do mnie Gavi na co lekko pokiwałam głową - gotowa?- zapytał gdy nas a boisko dzieliły schody. W zasadzie miał dużą racje, chłopcy byli przygotowani idealnie, dobry skład oraz idealna strategia, co mogło pójść nie tak? Skierowałam wzrok na chłopaka tym samym dając mu znak abyśmy poszli, ten w odpowiedzi uśmiechnął się i ruszył pierwszy.

Bawiąc się palcami szłam za pomocnikiem drużyny a już po chwili stałam przy tacie który szybko mnie objął ramieniem widząc moją zmartwioną minę, podobnie jak Gavira chciał mnie zapewnić o wygranej naszej drużyny. Biorąc głęboki oddech posłałam mu słaby i blady uśmiech i już się miałam odezwać gdy nagle poczułam dotyk przy mojej nodze. Kierując swój wzrok na trawę dostrzegłam rączki Keyne obejmujące mnie od dołu. Chłopiec był ubrany tak samo jak ja w czerwoną koszulkę a na jego plecach widniał napis Yamal. 

- Cześć słoneczko- chłopiec słysząc moje słowa uśmiechnął się promiennie unosząc swoje rączki. Szybko go podniosłam co wykorzystał wtulając się w moją klatkę piersiową - gotowy na wielki mecz?- w odpowiedzi pokiwał lekko głową nie będąc zbyt zainteresowany rozmową z moją osobą. Z moich ust wydobył się cichy śmiech gdy zaczęłam nami kołysać 

- Widzę że ktoś cię bardzo polubił - usłyszałam za swoimi plecami, a gdy tylko się obróciłam moim oczom ukazała się sylwetka Nico. Mężczyzna skierował się w naszą stronę lekko machając w stronę chłopca na co ten zasłonił oczka rączkami wtulając się w moją szyje - no weź, przerabialiśmy to

- Chyba się boi twoich włosów - wyszeptałam na co Hiszpan parsknął śmiechem a jego ręka automatycznie wylądowała na końcówkach 

- Chyba pora na zmiany- wzruszył ramionami po czym odkręcił swój napój i wziął kilka łyków. Gdy tylko skończył skierował swój wzrok pod trybuny gdzie można było dostrzec starszego z braci Yamal - znasz tą dziewczynę? - zadał szybko pytanie pokazując butelką na stojącą przy barierce brunetkę z którą właśnie rozmawiał Lamine

- To jest chyba Alex, jego przyjaciółka z dzieciństwa z tego co mi mówił - wyjaśniłam skupiając swój wzrok na owej dwójce. Lamine stał oparty o barierki tłumacząc coś dziewczynie na co ta kiwała ze zrozumieniem głową nie odrywając od niego swojego wzroku 

- Przyjechała specjalnie dla niego aż do Berlina? - zapytał ponownie zdziwiony postawą dziewczyny. Właściwie nie wiedziałam jak dokładnie mogę odpowiedzieć na to pytanie sama nie znałam całej historii przybycia tu młodej Hiszpanki. Właściwie pewnego ranka gdy siedziałam z chłopakiem w moim pokoju oglądając jakiś film jego telefon zadzwonił a na wyświetlaczu właśnie wyświetlił się numer dziewczyny. Gdy Lamine odebrał ta poinformowała go że jest właśnie na śniadaniu wraz z jego rodzicami i przyjechała go wesprzeć

- Tak raczej tak - wypowiedziawszy te słowa popatrzyłam na śpiącego na moim ramieniu chłopca lekko się śmiejąc. Powoli skierowałam się na ławkę by usiąść a Keyne położyłam na swoich kolanach. 


✧・゚: *✧・゚:*   *:・゚✧*:・゚✧


Wciąż trzymając Keyne na swoich kolanach patrzyłam na boisko, właściwie chłopiec miał posiedzieć z rodzicami na trybunach jednak ani ja ani jego mama nie chciałyśmy go budzić więc został ze mną. Mecz zaczął się kilka minut temu a walka była zacięta. Mój wzrok kierował się na biegającego po prawej stronie chłopaka który obecnie miał piłkę. Hiszpania miała większą przewagę nad strzałami. Podawali sobie piłkę wręcz perfekcyjnie, szło im po prostu idealnie.

Pierwsza połowa minęła bezpiecznie, wynik był zerowy jednak wiedziałam że chłopcy w drugiej połowie pokażą jak zdobyć idealną bramkę. Nie myliłam się. Już po pierwszych minutach drugiej połowy Williams wraz z pomocą Yamal'a trafił piłką w bramkę. Chciałam automatycznie wstać jednak śpiący na moich kolanach Keyne mi to utrudniał. Chłopcy siedzący obok mnie podnieśli się krzycząc i obejmując się, a sam tata stał dumny patrząc na Nico. Mecz trwał dalej i tak jak myślałam Anglicy nie byli na przegranej pozycji. Wynik zmienił się na 1-1 po przez bramkę Palmer'a. Zagryzłam wargę odszukując brązowych oczu które się już we mnie wpatrywały. Chłopak posłał mi spojrzenie mówiące '' Wszystko jest pod kontrolą''. Oby się nie mylił. Minuty dobiegały końca a wynik nie zmieniał się. Piłka była podawana co chwila do innej drużyny co jeszcze mocniej mnie wystraszyło. Zaszli tak daleko, musi się udać. Po przez moje przerażenie nie zdałam sobie sprawy że Keyne również zaczął obserwować mecz. spojrzałam na siedzącego blisko mnie Pedro który z uwagą i strachem patrzył na podania. Wiedziałam że fakt iż został wykluczony strasznie go bolał jednak nie mógł nic z tym zrobić, Im mniej będzie się obciążał tym szybciej wróci do gry. Tuż po lewej stronię chłopaka siedział totalnie wyluzowany Pablo, z którego nagły stres i przerażenie zeszło. 
I gdy patrzyłam na rozluźnioną twarz Gaviry usłyszałam donośny krzyk 


Gol.

87 minuta,Hiszpania wychodzi na prowadzenie


Automatycznie chwyciłam mocniej Keyne i wstałam wydając z siebie głośny krzyk. Ostatnie minuty stałam z nadzieją iż Anglia nie zdobędzie bramki. I nie zdobyła. Hiszpania wygrała Euro. Rozglądałam się po otoczeniu patrząc na reakcję innych. Chłopcy siedzący obok mnie ruszyli biegiem na boisko, kibice krzyczeli a z głośnika wydobył się komentarz gratulacji. Powoli w moją stronę zmierzali rodzice Lamine wraz z Alex a widząc ich, Keyne ruszył biegiem aby przytulić swoją mame. Stałam tam z moja warga zaczęła drżeć sama nawet nie wiem kiedy Yamal porwał mnie w swoje ramiona podnosząc i obracając, gdy tylko postawił mnie na ziemie złączył nasze czoła wycierając pojedynczą łze

- Zrobiłeś to.. Lamine wygrałeś - wyszlochałam nie wiedząc ja dokładnie mogę dobrać słowa. Chłopak uśmiechnął się składając na moim czole pocałunek przytulając mnie do swojej piersi

- Nic bym nie zrobił bez ciebie - odparł dość szybko a gdy zobaczył mój wzrok szybko dodał - kocham cię

- Kocham cię - odpowiedziałam mu co spotkało się z jeszcze większym uśmiechem. Ale taka była prawda. Kochałam Hiszpana ponad wszystko, czułam się przy nim bezpiecznie i komfortowo, nie wstydziłam się swojego ciała, uśmiechu czy głupich tekstów które wypowiadałam. Wiedziałam że mnie akceptował taką jaka jestem


Lamine Yamal stał się moim domem



✧・゚: *✧・゚:*   *:・゚✧*:・゚✧

Koniec?


Co sądzicie?

rozdział trochę dłuższy niż zwykle, nie jest jakis rewelacyjny ale uważam że wyszedł w miarę okej 

Milego dnia/nocy <333


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 07 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

HASTA EL FINAL LAMINA YAMALOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz