Pov: Hugh
Siedziałem z Ryanem i oglądaliśmy razem telewizję. Już mu po części przebaczyłem, że wyjebał na mnie mąkę, więc mógł zbliżać się do mnie na odległość mniejszą niż pięć metrów. Nie tolerowałem jednak jego pierdolenia o jednorożcach. Tak więc oglądaliśmy program o rosomakach żyjących na wolności, kiedy odezwał się nagle, psując mój stan skupienia.
- Tak sobie myślę, czy nie wrócić do Blake.
Moje serce stanęło, a przed oczami rozmazał się obraz bawiących rosomaków.
Wrócić?
- Ona cię przecież nie chce - mruknąłem, jakkolwiek to źle nie zabrzmiało. - Skąd taka nagła decyzja?
Wzruszył ramionami.
- Wiesz, powiedziała, że nie chce takiego życia. Może potrafię dać jej inne. Skłonić ją do powrotu.
Przez moją głowę przelatywało milion myśli, ale tylko jedna była tak ukształtowana, że ciągle dzwoniła mi w głowie.
To był bardzo, bardzo zły pomysł.
- Daj jej czas - zasugerowałem - Może ona też potrzebuje o tym pomyśleć.
I zrozumieć, że Ryan nie jest dla niej.
- Ale nawet nie zapytałem, gdzie zatrzymała się na noc - odparł, wyciągając telefon. - Nic nie zrobiłem. Tylko siedziałem tu z tobą i-
- Właśnie, siedziałeś. Zrób to też teraz. - odebrałem mu urządzenie elektroniczne. - Uspokój się, zrelaksuj, jak coś będzie chciała, to sama zadzwoni. Ty masz być spokojny.
- Jak mam być spokojny, skoro nawet nie wiem, czy żyje? - warknął. - Oddawaj. Muszę sprawdzić, co u niej.
- Ryan, zaufaj mi. Jestem starszy i rozsądniejszy. Wiem, czego chcą kobiety. Jeśli będzie cię potrzebować, zadzwoni.
Opadły mu ręce.
- Czyli mnie nie potrzebuje? - szepnął, a w oczach krył się tak głęboki żal, którego nigdy nie widziałem.
- Potrzebują cię inni ludzie - odparłem, unikając odpowiedzi na to pytanie. - Zrozum. Ona też potrzebuje czasu.
- Ale ile? - nie odpowiedziałem. - Ile czasu, zanim powie mi, że chce rozwód?
- Dobra, po pierwsze: niczego nie zakładaj od razu, okej? A po drugie: i tak by pewnie nie odebrała.
Po krótkiej chwili wahania odsunął się w drugi kąt kanapy, podciągając kolana do klatki piersiowej.
- Nie potrzebuje mnie, nie potrzebuje mnie - powtarzał, wpatrując się tępo w telewizor.
- Ryan. Wszyscy cię potrzebujemy. Skoro Blake odeszła, trudno. Ogarnij się i poukładaj sobie wszystko. Pamiętaj, że jestem przy tobie.
Spojrzał na mnie, a potem bez słowa przytulił mocno. Czułem się nieco niezręcznie, widząc go w takiej sytuacji, ale tylko oddałem uścisk.
- Ogarnąć się i poukładać - powtórzył. - Okej.
- Jestem przy tobie.
Odsunął głowę i spojrzał mi w oczy.
- Jesteś przy mnie.
~~
dobra po pierwsze. sorki bardzo ze taki krotki ten rozdzial i duzo w sumie dziwnych niezrozumialych rzeczy tutaj jest. miala byc jeszcze jedna scena ale stwierdzilam ze ja wywale do nastepnego rozdzialu zeby miec o tym pisac. xd.
w kazdym razie zycze wam milego dnia i szkoly meowww!!