Rozdział 7

84 8 35
                                    

Pov: Hugh

Siedziałem z Ryanem i oglądaliśmy razem telewizję. Już mu po części przebaczyłem, że wyjebał na mnie mąkę, więc mógł zbliżać się do mnie na odległość mniejszą niż pięć metrów. Nie tolerowałem jednak jego pierdolenia o jednorożcach. Tak więc oglądaliśmy program o rosomakach żyjących na wolności, kiedy odezwał się nagle, psując mój stan skupienia.

- Tak sobie myślę, czy nie wrócić do Blake.

Moje serce stanęło, a przed oczami rozmazał się obraz bawiących rosomaków.

Wrócić?

- Ona cię przecież nie chce - mruknąłem, jakkolwiek to źle nie zabrzmiało. - Skąd taka nagła decyzja?

Wzruszył ramionami.

- Wiesz, powiedziała, że nie chce takiego życia. Może potrafię dać jej inne. Skłonić ją do powrotu.

Przez moją głowę przelatywało milion myśli, ale tylko jedna była tak ukształtowana, że ciągle dzwoniła mi w głowie.

To był bardzo, bardzo zły pomysł.

- Daj jej czas - zasugerowałem - Może ona też potrzebuje o tym pomyśleć.

I zrozumieć, że Ryan nie jest dla niej.

- Ale nawet nie zapytałem, gdzie zatrzymała się na noc - odparł, wyciągając telefon. - Nic nie zrobiłem. Tylko siedziałem tu z tobą i-

- Właśnie, siedziałeś. Zrób to też teraz. - odebrałem mu urządzenie elektroniczne. - Uspokój się, zrelaksuj, jak coś będzie chciała, to sama zadzwoni. Ty masz być spokojny.

- Jak mam być spokojny, skoro nawet nie wiem, czy żyje? - warknął. - Oddawaj. Muszę sprawdzić, co u niej.

- Ryan, zaufaj mi. Jestem starszy i rozsądniejszy. Wiem, czego chcą kobiety. Jeśli będzie cię potrzebować, zadzwoni.

Opadły mu ręce.

- Czyli mnie nie potrzebuje? - szepnął, a w oczach krył się tak głęboki żal, którego nigdy nie widziałem.

- Potrzebują cię inni ludzie - odparłem, unikając odpowiedzi na to pytanie. - Zrozum. Ona też potrzebuje czasu.

- Ale ile? - nie odpowiedziałem. - Ile czasu, zanim powie mi, że chce rozwód?

- Dobra, po pierwsze: niczego nie zakładaj od razu, okej? A po drugie: i tak by pewnie nie odebrała.

Po krótkiej chwili wahania odsunął się w drugi kąt kanapy, podciągając kolana do klatki piersiowej.

- Nie potrzebuje mnie, nie potrzebuje mnie - powtarzał, wpatrując się tępo w telewizor.

- Ryan. Wszyscy cię potrzebujemy. Skoro Blake odeszła, trudno. Ogarnij się i poukładaj sobie wszystko. Pamiętaj, że jestem przy tobie.

Spojrzał na mnie, a potem bez słowa przytulił mocno. Czułem się nieco niezręcznie, widząc go w takiej sytuacji, ale tylko oddałem uścisk.

- Ogarnąć się i poukładać - powtórzył. - Okej.

- Jestem przy tobie.

Odsunął głowę i spojrzał mi w oczy.

- Jesteś przy mnie.

~~

dobra po pierwsze. sorki bardzo ze taki krotki ten rozdzial i duzo w sumie dziwnych niezrozumialych rzeczy tutaj jest. miala byc jeszcze jedna scena ale stwierdzilam ze ja wywale do nastepnego rozdzialu zeby miec o tym pisac. xd.

w kazdym razie zycze wam milego dnia i szkoly meowww!!

Martwy basen i RosomakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz