Pov: Narrator
Pewnego dnia, kiedy leżeli w łóżku (jak zresztą robili to w sumie większość czasu, bo Ryan nie chciał dobrowolnie ani na chwilę tracić tego połączenia między ich ciałami), Hugh, rozmyślając o tym wszystkim, wpadł na pewien pomysł.
- Ry? - zagadnął swojego kompana, który wtulał się w niego z zamkniętymi oczami.
- Hmm? - mruknął młodszy, nie trudząc się otwarciem oczu.
- Tak sobie myślałem... - Jackman pogłaskał go po włosach, bo nie wiedział, jak zareaguje na jego propozycję. - Może powiemy o naszym związku, co? Blake powinna wiedzieć, co się z tobą dzieje, fani zresztą też.
- Sam mówiłeś całkiem niedawno, że gdyby Blake się mną przejmowała, to zadzwoniłaby.
Australijczyk westchnął, wpatrując się w sufit. Nie wiedział, jak to wyjaśnić.
- Wiesz... lepiej bym się czuł, gdybyśmy po prostu... Kurwa, zrozum, chcę nas. Nie chcę ciebie samego, nie chcę ciebie i Blake, nie chcę, żeby ludzie nie wiedzieli tego, że to ty jesteś tym, którego szczerze kocham. Okej, nie umiem w przemówienia, ale mówię, co czuję i za cholerę nie wiem, co pierdolę.
Ryan zaśmiał się cicho.
- Ja chyba wiem. I... może masz rację. Może trzeba to powiedzieć. W sumie nie mamy czego się bać, prawda? Nasze życie i nasza sprawa. Chyba że ktoś postanowi nas zajebać za to, że czujemy autobus to tej samej płci.
- Czuję się, jakbyśmy żyli w jakimś kłamstwie - westchnął, chowając twarz w dłoniach.
- Nie żyjemy w kłamstwie, tylko... przemilczamy pewne rzeczy - poprawił go Reynolds. - I jak mówiłem, można zrobić, jak mówisz. Nikt nam tego nie broni. Tylko musisz być w stu procentach pewny, że tego chcesz.
- A od kiedy to ty rzucasz takimi tekstami, a nie ja? - zainteresował się starszy.
- Od kiedy zacząłeś przejmować się opinią innych bardziej niż własnym szczęściem.
- Źle interpretujesz moje słowa.
Leżeli przez chwilę w milczeniu, po czym Hugh postanowił wcielić plan w życie i wziął telefon.
- Daj mi swoją piękną rączkę, kochany.
- Dostanę coś za to? - mruknął Ryanek, któremu nawet przez myśl nie przeszło, żeby mógł to zrobić bez komplikacji.
- Upieczemy potem ciasteczka.
- Dobra! - odzyskał chęci do życia i podał mu dłoń. Jego towarzysz życia uśmiechnął się. Łatwo było go przekupić.
Jackman delikatnie ujął jego rękę i splótł ich palce. Światło było zgaszone, bo w sumie im obu lepiej było egzystować w ciemności. Oczywiście motywem przewodnim było to, że nie chcieli marnować prądu.
- Kocham cię - wymruczał starszy do ucha Reynoldsa, robiąc zdjęcie. Lampa błyskowa (lub flesz) pozwoliła mu nadać zdjęciu niesamowity efekt, czyli światło.
Młodszy na powrót przytulił się całym sobą do Hugha, a ten wstawił fotografię na instagrama, dodając dopisek 'Do końca świata i jeszcze dłużej ❤️. 🏳️🌈', oznaczając oczywiście Ryana. Może i jest bumerem i kiedyś, kiedy zobaczył tę flagę, zaregował 'o, tęcza', to teraz miał niemal bolesną świadomość, co ona oznacza. Nauczył go tego Ryan, któremu kiedyś wysłał zdjęcie i dodał właśnie ten symbol, a on zaczął mu spamić wiadomościami 'JESTEŚ GEJEM?????????', 'ZAWSZE WIEDZIAŁEM' i tym podobne. Cóż za szczęście, że jego przyjaciel był taki pomocny.
- Teraz idziemy robić ciasteczka.
- Nareszcie! - wydarł się Kanadyjczyk, wyskakując z łóżka. - Całe wieki na to czekałem!
Hugh przewrócił oczami i poszedł za nim, kiedy opuścił pokój i zbiegł po schodach z taką prędkością, że to cud, iż się nie wyjebał. Byłoby spektakularnie.
.・。.・゜✭・.・✫・゜・。.
Pov: Hugh
Nie wiem, co ja sobie myślałem, zgadzając się na robienie ciasteczek wedle jego pomysłu, ale na pewno byłem wtedy pijany.
- I jak zamierzasz to teraz uprzątnąć, mistrzu kuchni? - zapytałem, patrząc na walające się po kuchni mąkę i kakao.
- Proste: ty sprzątniesz - odparł. - Nie martw się, masz dużo metod. Możesz jakimiś nudnymi ręcznikami, ale też odkurzaczem. Chociaż nie wiem, czy ogarnie też sufit.
Bo nie wiem, czy wiecie, ale Ryan, wsypując do miski mąkę, potrafi ubrudzić nią sufit dwa metry wyżej. To pewnie jakaś umiejętność, ale ja w tym momencie byłem tak załamany, że myślałem tylko o stanie swojego domu.
- Masz dwie minuty na doprowadzenie kuchni i siebie do porządku albo zabiorę jednorożca - poinformowałem go.
- Nie karaj mojego jednorożca za swoją głupotę! - zaprotestował.
- Moją? To ty rozjebałeś proszek po całym pomieszczeniu!
- Ale zrobiłem to z miłości do ciebie.
- Ryan... - załamałem się. - Jak miłość do mnie skłoniła cię do rozpieprzania po kawałkach całej mojej posiadłości?
Wzruszył ramionami.
Westchnąłem.
- Okej, sprzątniesz kuchnię, a ja pójdę znaleźć nam coś do przebrania.
- Czemu ja nie mogę znaleźć sobie ubrań? - obruszył się.
- Bo wybrudzisz mi kolejne ładne ubrania, kiedy będziesz próbował ujeżdżać renifera czy coś w tym stylu.
- Nie ma nawet grudnia.
- Stul dziób.
Obraził się, a ja udałem się do pokoju w celu znalezienia odzieży. Ten idiota porozwalał wczoraj mi pół garderoby, próbując znaleźć spodnie idealnie w takim kolorze, jak marynarka. Pomińmy fakt, że ubrał się tak na oglądanie jebanego króla lwa u mnie w pokoju. U nas.
Po kilku minutach zszedłem na dół, gdzie chyba nadal na mnie obrażony kociak doczyszczał klamki szafek. Nawet na mnie nie spojrzał, kiedy w majestacie schodziłem ze schodów. Zranił mnie.
- Masz. - rzuciłem mu zwykły dres, bo bałem się o stan moich lepszych rzeczy. Poza tym kiedy kupowałem te ubrania, wziąłem rozmiar większy, więc uroczo by w nich wyglądał.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale, albo to zakładasz, albo będziesz chodził po tym domu nago, bo nie pozwolę, żebyś kładł mi się do łóżka taki uwalony.
Przez chwilę chyba rozważał te opcje, a potem westchnął i kiwnął głową.
- Tylko dlatego, że jesteś zbyt niski rangą, żeby ot tak mieć porno w domu.
Pokręciłem głową, kiedy szedł na górę. Był debilem, ale go kochałem.
~~
krotkie bardzo wiem. SORKI ROBIR CO MOGE. moge tylko zapewnic ze. beda emocje. ZNACZY ZALEZY DLA KOGO EMOCJE BO JA TAK MOGE ODPIERDALAC ZE MOZNA UMRZEC NA ZAWAL ALE TEZ SIE ZALAMAC.
w kazdum razie zycze wam wesoluch swiat w8elkanocnych bo w marcu/kwietniu tez moge zapomniec zyczyc!! pozdrawiam i sciskam cieplutko:33