Pov: Ryan
- Nie.
- Oh. - wyszeptałem.
Nie?
Odwróciłem się gwałtownie i pobiegłem na górę, nie zważając na wołanie Hugha. Wyjebałem się u szczytu schodów, ale natychmiast wstałem i dotarłem do pokoju, zatrzaskując drzwi. Przekręciłem klucz i rzuciłem się na łóżko. Kurwa, myślałem, że się zgodzi. Naprawdę w to wierzyłem. A teraz co? Wielkie, kurwa, gówno. Nie miałem nic. Nie miałem Blake, dzieci, Hugha. To bolało bardziej, niż gdyby ktoś mi powiedział, że zostaję wykluczony z zawodu aktora. To bym jakoś przełknął.
Ale straty Hugha nie.
Pov: Hugh
To zabrzmi okropnie, ale szczerze? Nie mam wyrzutów sumienia. Powiedziałem mu, co czuję i co myślę. Oczywiście smutno mi z powodu tego, że Ryanowi jest smutno, ale przecież to nie moja wina, że nie czuję tego, co on. To zawsze lepiej, niż być w związku z jednostronną miłością. Chciałem to wyjaśnić, więc kiedy usłyszałem trzask drzwi, poszedłem na górę, nadal ściskając w dłoni jego telefon. Nacisnąłem klamkę, ale oczywiście drzwi były zamknięte na co tylko się da. Zapukałem więc.
- Ryan, otwórz - poprosiłem. - Porozmawiajmy.
- Nie mamy o czym.
Westchnąłem i zapukałem jeszcze raz.
- Ryan.
- Odejdź. Dam sobie radę.
- Ryan. Martwię się o ciebie, nie rozumiesz? Może cię nie kocham, ale jesteśmy przyjaciółmi od wielu lat. Nie chcę, żebyś coś sobie zrobił. Proszę. Otwórz.
Mówiłem do niego dłuższy czas, po czym powolnym, niechętnym w chuj krokiem odszedłem. Nie bardzo mogłem mu zaufać w kwestii usamodzielnienia się, ale jaki miałem wybór? Może to trzeba przeczekać.
.・。.・゜✭・.・✫・゜・。.
Dzięki za radę, mózgu. Tyle już czekałem, że on mógłby z dwadzieścia razy się już zabić.
Po dwóch dniach proszenia i podstawiania mu pod drzwi różnych środków, takich jak pożywienie i jego własny telefon (gdyby wolał do mnie napisać, bo rozmawiać pewnie jest bardzo trudno) uznałem, że mam w dupie, co powie. Wyłamię drzwi.
- Masz ostatnią szansę! - zawołałem do Ryana. On klasycznie nie odpowiedział, ale w sumie po tym czasie milczenia i mówienia jakby do siebie byłem już przyzwyczajony.
Wykonałem skomplikowaną operację zdejmowania drzwi z zawiasów. Kiedyś się je założy. Zbliżyłem się do jego łóżka. Pewnie nie ruszał się z niego od dwóch dni.
- Ryan, proszę cię, wstań. Musimy pogadać.
- Nie mamy o czym - odparł. Jego głos był zachrypnięty po dwóch dniach nieużywania narządu mowy.
- Mamy. Proszę, posłuchaj mnie.
Pokręcił głową. Twarz nadal miał schowaną w poduszce i był do mnie odwrócony plecami. Nie musiałem być jasnowidzem, żeby wiedzieć, że oczy ma zaczerwienione od płaczu, a jego nogi najpewniej oduczyły się chodzenia.
- Boże, Ryan, ja... Okej, nieważne. Jak się czujesz?
- Powiem ci tyle: dwa razy w swoim życiu byłem naprawdę smutny. Raz, kiedy umarł mój ojciec. A drugi raz, kiedy mnie odrzuciłeś.
Za cholerę nie wiedziałem, co odpowiedzieć.
- Przepraszam - szepnąłem, mimo że tak dobrze wiedziałem, iż nie jest to moja wina. - Po prostu... nie czuję tego samego.
Pociągnął nosem i tak mocno ścisnął pluszowego jednorożca, że go pewnie udusił. Teraz i ja czułem przemożny smutek, więc powoli wycofałem się do siebie. Przynajmniej teraz mam na niego oko. Nie wiedziałem już sam, co robić. Powinienem z nim zostać. Powinienem przywrócić na jego twarz ten piękny uśmiech. Ale po prostu, kurwa, nie potrafiłem.
Pov: Ryan
Szczerze? Życie straciło sens.
Powinienem się domyślić, że nie będzie mnie chciał. Przecież był w związku z kobietą. Mężczyzna to był dla niego najwyżej najlepszy przyjaciel, nikt więcej. Nigdy nie poczułem się bardziej smutny i jednocześnie upokorzony, że mnie odrzucił. Pewnie przez następne dziesięć lat nie będę w stanie spojrzeć mu w oczy. A nie wiem, ile wytrzymam bez tych pięknych tęczówek w nieokreślonym kolorze.
Drogi pamiętniczku, jestem niewystarczający dla Hugha.
~~
jak mowilam: prosze, nie zjedzcie mnie. nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo czy jakos tak.
generalnie nw jakie klamki sa w Australii te galkowe brytyjskie czy jak u nas xd. sory za dysinformacje.
pewnie zauwazylisciw rowniez ze rozdizaly sa krotkie ale po prostu n moglam tutaj od razu wprowadzic pewnych elementow a w laniu wody lepszy ode mn jest pewien rosomak!! takze wybaczcie mi
w kazdym razie zycze wam milego dnia!! jeszcze bedzie dibrze:3