21. Kłopoty się zaczynają

36 4 1
                                    

- Jak informujemy służby przeworzące niebezpiecznego bandytę właśnie są transportowani do szpitala

- No to ładnie - odparłam

- Musimy powiadomić resztę zespołu - powiedział Cole chwytając szybko za telefon - Wąsata na wynos jedzenie prosimy

- Oki doki

- No i co teraz

- Wracamy do bazy - stwierdził Cole

- No to nici z wycieczki - westnełam nie zadowolona

- Przykro nam, może innym razem - poklepał mnie po plecach Jay

I tyle wysiłku w ubraniu ich i tak nic z tego za wiele nie wyszło

- Jedzonko zapakowane - wyszła znowu do nas z białą reklamówką z napisem "Jestem Eko"

- Dziękuje pani wąsata - odparł Cole podając jej pare zielonych do ręki a sam wziął od niej torbę

Skąd on wiedział ile jej dać?

- Dobra idziemy - rzekł Jay po czym zamierzałam za nimi iść

- A Shani? - zatrzymałam się na chwilę i spojrzałam na kobietę - Jesteś silną dziewczyną. Aż przypominasz mi pewną niewiele starszą dziewczynkę od ciebie tyle że z innego świata. Tylko że ona ma problemy z akceptacją zdarzeń nie to co ty

- Eee dzięki.... Chwilunia skąd

- No choć Shani - nie zdążyłam nic powiedzieć bo zaraz ten Cole chwycił mnie za ręke i pociągnoł idąc szybkim marszem

- Skąd znała moje imię. Przecież się nie przedstawiłam ani nikt je nie wymówił - za dawałam sobie te pytania w głowie jednak jedynie zostawał mi ten uśmiech jej który nas żegnał

- Pixal powiedziała że chłopaki właśnie mają pogoń za tą zbirami. Musimy się pośpieszyć i im pomóc

- No to szybko - przyspieszył bardziej chłopak trzymający mnie za nadgarstek

- Ehhhh Cole?

- Co?

- Ale biec mogę sama - oznajmił am zwracając uwagę na jego ręke

- Aaa racja - lekko zawieszony ale puścił moją reke

- Uuuu chu chu - zagwizdał dziwnie Jay na co zbliżył się do niego Cole i dostał od niego pięścią w głowie - Ała no co?!

- Wiesz co?

- Ale ja nie wiem - stwierdziłam na ich zaczepke jednak oboje zamilkli

W końcu dobiegliśmy do naszego pojazdu i szybko do niego wsiedliśmy. Zanim tylko jakoś zareagowałam ten ruszył z piskiem opon łamiąc chyba wszystkie przepisy drogowe

- Nie rzucając się w oczy? Co nie Cole? - mądrze stwierdził Jay

- W tej sytuacji musimy się pośpieszyć - odparł mijając niebezpiecznie samochody z jadące w drugą stronę

W tym czasie ja która jeszcze zapinam pas

- Trzymaj jedzenie - rzucił do mnie torbe kierowca

- Tylko nie jedz mojego żarcia

- A ty łącz z chłopakami z nie jedzeniem się przejmujesz!.... Ale mój gulasz zostaw

- A sam przejmujesz się jedzeniem - sprzeczne się Jay grzebiąc coś w radiu

- Czy ja jestem gruba że się przejmujecie swoim jedzeniem które pilnuje?! - oboje z automatu zapadli w niezręcznej ciszy

- Faceci - zdenerwowana pomyślałam sobie w głowie. Wolałam zachować tym razem swój komentarz dla siebie

Rzadka władczyni | NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz