6

124 10 2
                                    

Reszta przed południa minęła nam dosyć spokojnie. Spokojnie to znaczy, że więcej się nie kłóciliśmy i nawet udało mi się wytłumaczyć Kostkowi, że Faustyna nie jest taka zła za jaką ją uważa. Prawda poniekąd miałem wpływ na jego zdanie na jej temat, ale ja tylko opowiedziałem tą sytuacje z mojej perspektywy. Około godziny 17 zaczęliśmy się zbierać żeby iść poszwendać się po okolicy i znaleźć jakieś fajne miejscówki. Zapaliłem sobie szluga i po chwili zszedłem na dół żeby poszukać blondynki. Zastałem ją w przytulnym salonie. Był zachowany w taki obozowym stylu. Miał kominek, dębowe meble a kanapa była obszyta materiałem w rubinowo – czarną kratę. Miałem wrażenie, że cały ten dom przypomina mi domek obozowy. Dziewczyna przeglądała coś w telefonie i była tym tak bardzo pochłonięta, iż nie zdawała sobie sprawy, że jak głupi stoję w progu i się w nią wpatruję. Naprawdę nie wiedziałem ile to trwało, ale przestałem dopiero gdy podniosła wzrok znad telefonu, popatrzyła mi w oczy i posłała mi delikatny uśmiech. Czułem jak robię się cały czerwony, co nie było moją naturalną reakcją. Wziąłem parę głębokich wdechów i z powrotem odwróciłem się w jej stronę. Byłem strasznie zestresowany a to uczucie nie towarzyszyło mi już od dawna. Powoli podszedłem do kanapy i usiadłem zdecydowanie za blisko niej. Kurwa co ja odpierdalam. Subtelnie i nie chętnie zwiększyłem odstęp pomiędzy nami i powoli zacząłem:
- Ty ogólnie jesteś miejscowa, no nie? – idioto no pewnie, że tak przecież przyszła tu na piechotę
- No tak – zaśmiała się, kurwa no i wyszedłem na debila – a co?
- Tak się zastanawiałem czy nie chciałabyś pokazać nam okolicy i może jakieś fajne miejscówki czy coś w tym stylu?
- Nam?
- No mnie i Oliwierowi
- Eh Tobie chętnie, ale on za mną nie przepada nie chce żeby były pomiędzy wami jakieś zgrzyty z mojej winy
- Słuchaj, nie kłóciliśmy się jakkolwiek to brzmi o Ciebie tylko o sytuacje, Kostek zachował by się tak samo przy każdej innej osobie jestem tego pewien, ale niestety padło na Ciebie, on po prostu się martwi. Z resztą i tak już sobie wszystko wyjaśniliśmy więc nie masz się czym przejmować, a nawet jeśli ma do Ciebie jakiś kwas to możesz gadać tylko ze mną
- No to mogę w sumie, i tak nie mam nic lepszego do roboty, a może uda mi się go do mnie przekonać
- Według mnie masz duży talent przekonywania – powiedziałem na co blondynka delikatnie się zaśmiała. Miała cudowny śmiech. Kurwa. Miała zwyczajny śmiech. Siedzieliśmy w ciszy wpatrując się w siebie kiedy dziewczyna nagle mnie przytuliła na co delikatnie się wzdrygnąłem.
- Jeju wybacz, powinnam zapytać?
- Powinnaś, ale chyba nie przeszkadza mi jak tego nie robisz – westchnąłem – po prostu odruchowo.
Po chwili znowu złapaliśmy kontakt wzrokowy i zanosiło się na to, że żadne z nas nie ma zamiaru go przerywać, chyba że zrobi to ktoś inny
- Bartek no idziemy!?  Mieliśmy wyjść 30 a już jest 41 – usłyszałem krzyk brata – a no tak czego innego mogłem się spodziewać – powiedział sarkastycznie, a ja zauważyłem zniechęconą minę Fausti.
- Kostek! – upomniałem go bo obiecał, że już będzie miły, a przynajmniej się postara.
- Sory no odruchowo – przewróciłem oczami i powoli wstałem z kanapy, dziewczyna ruszyła za mną, ale szepnęła mi jeszcze, że idzie powiedzieć ciotce, że już idzie, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Z bratem poszliśmy do przed pokoju żeby ubrać buty i kiedy już chciał wyjść zatrzymał się widząc, że nie idę za nim.
- Nie pierdol, że ona idzie z nami
- Kostku tłumaczyłem Ci, że z kimś miejscowym lepiej poznamy okolice, a po drugie jest spoko i tylko ty nie umiesz tego pojąć. Bardzo doceniam to jak się o mnie martwisz ale zapewniam Cię, że nie ma takiej potrzeby, i naprawdę jeśli będę potrzebował wsparcia to mogę Cię zapewnić, że będziesz pierwszą osobą, do której się udam. Nikt mi nie pomógł tak jak ty, i nawet nie wiesz jak bardzo jestem Ci wdzięczny. – westchnąłem – Nie robię tego gówna dla Ciebie bo postawiłem się w twojej sytuacji i nie chciałbym żeby mój brat otarł się o śmierć. A teraz proszę Ty postaw się w mojej sytuacji, w której według mnie Faustyna jest naprawdę szczerą i dobrą osobą.
- Niech Ci będzie, ale nie obiecuję, że będę ją od razu lubić, musi się postarać – zaśmiał się i wystawił ręce z miną pytającą czy może się przytulić, skinąłem głową na tak, a chłopak delikatnie się przytulił.
- Nie przesadzaj – westchnąłem na jego słowa.
- Chyba Ci się spodobała – szepnął
- Nie przesadzaj – westchnąłem po raz kolejny, ale tym razem poczułem jak moją twarz oblewa szkarłatny rumieniec
- Ogólnie jesteś mega czerwony – zaśmiał się przy czym mnie puścił – ale jaja.
- Nie zesraj się.. – zacząłem, ale przerwał mi ktoś komu nie będę miał tego za złe.
- Już możemy iść – powiedziała blondynka, która była tematem naszej kłotni już chyba z trzy razy. Dziewczyna ubrała buty i wyszliśmy z domu. Fausti pokazywała nam bardziej publiczne miejsca takie jak pomost z wydzieloną strefą do pływania czy specjalne pole do robienia ognisk. Byliśmy też w mieście, które było całkiem duże. Tam pokazałam nam najlepsze miejscówki z jedzeniem, gdzie są różnego rodzaju sklepy spożywcze i galeria handlowa. Pokazała nam też deptak, który rozciągał się na linii brzegowej jeziora. Dalej szliśmy przez jakieś mniej zamieszkane ulice, bo były tam pojedyncze domy. Blondynka pokazała nam początek drogi na jakieś pola i opowiadała o tym jaka urzęduje tam patusiarnia. Z Olim po patrzyliśmy na siebie dwuznacznie i przypomnieliśmy sobie sytuacje przez, którą tu wylądowaliśmy. Gdybym powiedział na głos, że co raz mniej tego żałuje to Kostek nie odzywałby się do mnie do końca pobytu.
- Ej Faustyna, bo straszna stypa, masz może jakiś znajomych, którzy znają takie bardziej właśnie pato miejsca typu właśnie jakieś pola czy coś w tym stylu? – zapytał Kostek. Dziewczyna przewróciła oczami i zaczęła szukać czegoś w telefonie. Okazało się że wybierała numer bo chwilę później przyłożyła telefon do ucha.
- Heeej Patryś jesteś gdzieś na mieście? – poczułem jakby wbijała we mnie szpileczkę a moją reakcję chyba zauważył Kostek bo zaczął się na mnie wymownie patrzeć. Ja rzuciłem mu spojrzenie mówiące ogarnij się na co ten zaczął układać z palcy serduszko. Wystawiłem mu środkowego palca a ten wypiął mi język, postanowiłem zakończyć tą niemą kłótnię i słuchać o czym blondynka gada z tym jakiś Patrysiem. – Serio w tej melinie?
- Lubię meliny – krzyknął Oliwier
- Wyjdź po nas bo ja nie pamiętam gdzie to jest. Ja się tam nie zapuszczam cwelu! Ta jeszcze czego pizda a nie cytrynówka.
- Ej może się jednak polubimy z tym Patrykiem – szturchnął mnie Kostek – i z nią może też.
- Druga część Twojej wypowiedzi bardziej mi odpowiada – westchnąłem i słuchaliśmy dalej.
- Doprowadzisz mnie do nerwicy, chodź tu po nas albo Ci nogi z dupy powyrywam. Nie będę Ci przynosić papierosów bo nie palę – nie skończyła bo Oliwier zaczął machać jej swoimi szlugami przed twarzą, dziewczyna zrobiła wielki oczy i nadal zaskoczona wróciła do rozmowy – dobrze, ale teraz tu chodź. Tak mam ale to nie moje! Jeb się, nara! – westchnęła i wzięła parę głębokich oddechów – Jak chcecie zwiedzać meliny to mój brat zaraz tu będzie, znaczy to mój przyjaciel, ale wszyscy uważają, że zachowujemy się jak rodzeństwo i tak się przyjęło. – zakończyła a mi ulżyło co nie umknęło uwadze Kostka, który zaczął poruszać sugestywnie brwiami.
- Ogar się Kostek! – krzyknąłem, a on zrobił wielkie oczy po czym zaczął się śmiać, przewróciłem oczami i patrzyłem jak o mało co się nie przewrócił, więc wtedy to ja zacząłem się śmiać. Mimo wszystko po chwili się ogarnąłem bo wiedziałem, że świadkiem tego wszystkiego jest Fausti. Dziewczyna patrzyła na nas wzrokiem mówiącym ‘’ jesteście debilami, ale w sumie to was lubię” . Zaczęliśmy o czymś gadać aż w końcu zaczął zbliżać się do nas jakiś dobrze zbudowany chłopak, na oko rok starszy ode mnie. Faustyna podeszła do niego i szepnęła mu coś na ucho. Zauważyłem jak oczy mu się zaświeciły po czym podszedł do nas i wystawił dłoń w naszym kierunku.
- Siemka, jestem Patryk.
                                                                                                  ~1297~
Hejooo! Nie spodziewaliście się tak szybko co? Ale miałam wenę więc nie mogłam przepuścić okazji żeby coś napisać. Chce jeszcze powiedzieć, że jestem megaaaa dumna z tego rozdziału bo jest długi i jestem zadowolona jako autro i jako czytelnik . Ogl podczas pisania miałam ogromną ochotę zrobić z Patryka ćpuna, ale wystarczy, że znisczyłam Bartkowi przeszłość XDDD. No ale ogl to mam nadzieję że fajnie się będzie czytać i że będą się już pojawiać same takie długie rozdziały więc trzymajcie za mnie kciuki. I jeszcze możecie wbijacie na instagrama tego konta (nazwywa się tak jak ja tutaj(books_by_julsss))bo tam też będę dawać znać jak wleci rozdział więc będziecie wiedzieć pierwsi i jeszcze będzie mi bardzo miło <333
miłego dnia/nocy
POZDRO

fleeting romanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz