Czy to możliwe, że to zwykłe wino, które tak naprawdę codziennie pija, a nie to, które chciałam mu podać. Czyżby Miranda wylała to co przygotowałam, a podała nową porcję? Może chciała mnie tylko nastraszyć i zrobiła sobie żarty ze mnie.
Z upływem kilku minut dziewczyna zaczyna powoli chrząkać i kaszleć. Co chwile podejrzanie drapiąc się po gardle. Wygląda to tak, jakby to co wcześniej utknęło jej w gardle, a teraz podrażniło jej przełyk, przez co teraz ma problem z przełykaniem.
W pewnym momencie złapie mnie za dłoń i patrzy na mnie, a z jej oczu wypływają łzy, ale to nie takie zwykłe łzy. To krew.
- Grace nic ci nie jes...? Nie zdążyłam dokończy, a na ramieniu poczułam czyjąś dłoń. Odwracam się, aby zobaczyć czyja dłoń trzyma mnie w mocnym uścisku.
Jego twarz jest całkowicie zobojętniała.
- Puść mnie. – Mówię pewna siebie bez najmniejszego zająknięcia. Po chwili poluźnia uścisk i mnie puszcza.
Krople krwi zaczęły spływać z jej oczu na policzki. Teraz jestem pewna, że wypiła zatrute wino.
- Charlott co się dzieje – Zakasłała, a szkarłatne krople ubrudziły biały talerz. – czy ja umrę? - Z każdymi napadami kaszlu co raz więcej krwi było na talerzu. Jej krew jest dosłownie wszędzie. Nie tylko jej sukienka zostaje zabrudzona, ale i wszystko dokoła niej.
- Każda osoba, która spiskuje i chce jej pomóc. Niech doskonale wie, że jeśli cokolwiek zrobi. Podzieli jej losy. – Nie musiał tego mówić. Każdy doskonale zdaje sobie sprawę co, by się z nim stało, ale nie pozwolę, by jego groźby odebrały jej życie.
- Charli nie czuje lewej ręki. -W jej głosie słychać panikę. Delikatnie dotykam jej bladej skóry – Ja naprawdę jej nie czuję. Nie czuje twojego dotyku. – Przerażona zaczyna się dławić.
Muszę ukryć swoja dumę i prosić go o pomoc. Tu liczy się każda sekunda, by ją uratować.
- Nie możesz pozwolić, by ona umarła! - Łapie go za rękę i błagalnie łkam. – Zrobię wszystko tylko ją uratuj. -
- Niestety jest już za późno. – Otrąca moje błagania.
Zaczyna dławic się własna treścią żołądka. Łapie ją za twarz i staram się jej pomóc, ale to wszystko idzie na marne.
Już jest za późno
- Nie! Proszę cię nie zostawiaj mnie! – Jej ciało przechodzą fale drgawek. Wymiotuje na stół. To nie tylko treść żołądka, ale i ogromne ilości krwi.
- Charli nie możesz tu zostać. – Między napadami konwulsji szepcze dławiąc się i następnie opluwając moją suknie krwią. Ostatkami siły przyciąga mnie do siebie, aby ostatni raz objąć moje ciało.
- Nic nie mów. Wszystko będzie dobrze. - Szczelnie obejmuje jej osłabione ciało nie przejmując się tym, że zabrudzę sukienkę. - Wybacz mi nie chciałam tego. To miało być dla niego. Nie ciebie. – Panicznie powtarzam kolejne słowa.
- Uciekaj. - To ostanie słowa jakie udaje jej się do mnie powiedzieć. Zanim jej ciało staje się bezwładne, a jej głowa opada na moje ramię. Ledwie mogę ja utrzymać w swoich ramionach, bo jej ciało z kolejnymi sekundami staje się co raz cięższe.
- Co tu do cholery się dzieje? – Ethan Wyciera twarz chustką z resztek jedzenia, chociaż prawie nic nie ruszył z talerza. Rozjuszony tym co przed chwilą widział wstaje od stołu.
- Dokąd to! Nie pozwoliłem ci odejść. – Krzyczy na kierującego się do wyjścia mężczyzny. Reszta mężczyzn wyjdą się być w takim szoku, że nawet ruszą się o centymetr, ba nawet starają się nie wydawać żadnych dźwięków, by nie zwrócić na siebie uwagi.
CZYTASZ
Innocentia
FantasyOPIS On stworzony przez Boga. Anioł. Ma za zadanie zwabić, uwieść i z niszczyć owoc grzechu. Ona pół anioł. Pół upadła. Chodź uznawana za uosobienie dobra. Skrywa głęboko w środku w sobie ciemność. Zrodzona z najgorszego grzechu. Ta dójka została...