ON
Od dłuższego czasu próbuje zasnąć, ale gdy zamykam oczy widzę ją. Całą umazana błotem, potem i krwią, gdy wykopuje ten cholerny grób. Na początku jeszcze się trzymała, ale z każdą kolejną łopatą pełnej ziemi jej mur zaczął pękać. Jej szloch do tej pory błonka się w moich wspomnieniach
Nawet nie pomagają krople nasenne. Od dwóch dni nie mogę zasnąć. Nie mogę sobie wybaczyć to co się stało. Asmodeusz przejął moje myśli. Nie potrafiłem tego powstrzymać. Przez znak staje się słaby na ich perswazje.
Minęły już trzy dni, a ja nadal obserwuję ją z ukrycia niczym zwykły tchórz, którym jestem. Snuje się po korytarzach niczym cień. Teraz jest tylko namiastką dawnej siebie. Najpierw zabicie sarny, a teraz śmierć blondynki. To zabiło jej kolejna cząstkę dobra, którą w sobie głęboko skrywa.
Potrzebuje spokoju, wyciszenia, a jednym takim miejscem jest nasze schronienie. To tam mogliśmy czuć się bezpiecznie i pewnie, że nikt nie odkryje naszej tajemnicy. W ogrodzie ukrywaliśmy się przed resztą, która była przeciwna temu co zrodziło się między nami. Tam się poznaliśmy i to tam wyznałem jej co do niej czuje. To tam po raz pierwszy posmakowaliśmy pierwotnego grzechu. Z czasem Eden stał się naszym domem. Niestety nasze szczęście nie każdemu się spodobało i nie każdemu było na rękę.
Ubrany w białe zwiewne spodnie wyszedłem na dach. Wzbijam się w powietrze, a silny wiatr przedziera się między piórami.
Niegdyś po tym niebie latałem ze swymi braćmi. To oni mnie wyszkolili pod czujnym okiem naszego ojca. Od najmłodszych lat byłem uczony i wywyższany przez stworzyciela. Okrzyknął mnie w śród anielskich zastępów następcą niosącego światło. Widział we mnie nowego posłańca. Stałem się jego mieczem sprawiedliwości, który miał pokonać wszelkie zło. Obdarzył mnie o wiele większą siłę od siódemki archaniołów. Chodź takiej siły i tak dałem się oszukać.
Przekraczam jedną z trzech bram Edenu. Od tysięcy lat bramy rajskiego ogrodu nie są pilnowane przez strażników, ale nie każdy o tym wie. Nadal ogromna ilość aniołów sądzi, że strażnicy pełnia swoja wartę, lecz oni zostali odesłani przez samego boga. Teraz to on trzyma piecze nad tym miejscem.
Mało kto odwiedza to miejsce. Kiedyś to miejsce było domem pierwszych ludzi. Lilith i Adama. Oni zostali stworzenie przez boga na jego wzór. Żyli tutaj w błogim dostatku. Nie dotykała ich żadna choroba i głód, lecz poróżniło ich wywyższenie Adama przez boga.
Jest tutaj jak zapamiętałem.
Pamiętam dosłownie, każdy szczegół tego miejsca. Przemierzam przepiękne wzgórza ozdobione mnóstwem drzew i kwiatów. Mijam lazurowe jeziora, rzeki i wodospady. Ląduje nieopodal gęstego lasu położonego na rwącym potokiem. Z biegiem to stuleci to miejsce praktycznie się nie zmieniło. Siadam na tym samym kamieniu, na którym ona siedziała, gdy z nią się poznałem. Na początku obserwowałem ją z dystansu, by mnie nie zauważyła, ale pewnego razu odważyłem się do zrobić pierwszy krok. Nigdy nie zapomnę tej nocy, gdy po raz pierwszy postanowiłem się do niej zbliżyć.
To była najlepsza i równocześnie najgorsza decyzja jaka mogłem podjąć w moim życiu.
Zanurzam rękę w krystalicznie czystej wodzie. Nieopodal widzę młodą sarnę. Musi być ranna, bo kuleje na jedno kopyto. Mam wrażenie jakbym kiedyś już to przeżył, bo tak jest. W jedną sekundę zwierzę stawia uszy na baczność i przerażone ucieka.
- Miło cię widzieć. – Spokój zakłóca delikatny kobiecy głos. Teraz już wiem, dlaczego zwierzę się spłoszyło. Usłyszało ją. Dawną mieszkankę tego miejsca. Doskonale ją znam. To Lilith.
CZYTASZ
Innocentia
FantasiOPIS On stworzony przez Boga. Anioł. Ma za zadanie zwabić, uwieść i z niszczyć owoc grzechu. Ona pół anioł. Pół upadła. Chodź uznawana za uosobienie dobra. Skrywa głęboko w środku w sobie ciemność. Zrodzona z najgorszego grzechu. Ta dójka została...