🥀Biała Róża W Szkarłatnej Krwi🥀

39 4 1
                                    

<------~♤~------>

Izuku przesiadywał właśnie w komisariacie, była już jedenasta a on dalej siedział i słuchał uważnie co mówią policjanci. Mimo że nie spał całą noc i rano wypił trzy kawy to na tej rozmowie był jak nowo narodzony. Wziął od Ochako korektor i zamalował wory pod oczami, ułożył w miarę włosy i wziął jedne z tych lepszych ubrań.

- Czyli w skrócie, Pani Sone, zadzwoniła bo słyszała krzyki z domu mojej mamy? A jak przyjechaliście to była już nie żywa?

Komisarz westchnął I wziął łyka kawy.

- Słuchaj dzieciaku, przyjechaliśmy najszybciej jak mogliśmy jednak rany były za duże i za głebokie, twarz była tak jak już wspombielismy, rozłożona rozkładem prawdopodobnie Tomury. Nie widzimy innej opcji.

- Zapytam Pani Sone kiedy przyjechaliście, nie wierzę wam. - Izu wstal z krzesła zabierajac swoje rzeczy i klucze. - dziękuję do widzenia. - Powiedział I wyszedł z sali.

Może i było to niegrzeczne ale miał co chciał. Więcej słuchać nie chciał a ma jeszcze do załatwienia pogrzeb i uprzątnięcie mieszkania po całej tej tragedii.

Nie było dla niego w tym momencie łatwo, był niepełnoletni bo osiemnaste urodziny ma dopiero za cztery miesiące. Z kim on ma mieszkać? Jego mama nie miała rodzeństwa, ojciec ich zostawił jak dowiedział się że Izuku nie ma daru.

Pani Mizuki była bliską przyjaciółką Inko więc może ona się zgodzi? Przecież to tylko na cztery miesiące. A co z pracą? Izuku musi ją znaleźć żeby się jakoś utrzymywać i płacić za mieszkanie mamy. A teraz już w sumie za jego mieszkanie.

Blok w którym mieszkali nie był jakoś bardzo daleko od komisariatu, około dziesięć minut drogi na pieszo. Szedł sobie spokojnie dopóki na niebie nie pojawiły się czarne chmury i zaczęły kapać krople deszczu. No tak, kwiecień to jednak miesiąc w którym pierwszego dnia będzie lało jak z cebra a drugiego będzie powyżej dwudziestu pięciu stopni.

Midoriya założył kaptur ciemno-zielonej bluzy i dalej Szedł trochę szybszym krokiem. Deszcz przybrał na sile a Izuku już zdążył przemoknąć, na szczęście akurat jak rozbirzmial głos pierwszego uderzenia a niebo rozbłysło, chłopak już był w środku domu.

Wszedł do korytarza i zdjął mokre buty. Ściągnął z głowy kaptur i zdjął bluzę która również była cała mokra. Spojrzał jeszcze na bandaże które oprócz tego że były mokre to nie były przemoknięte krwią, co było dla Izuku dość dobrym znakiem.

Postanowił wejść w głąb domu, Wszedł do kuchni i od razu wyobraził tu sobie swoją mame. Nie chciał na to patrzeć, na podłodze nadal była czerwona duża plama ktora moze i byla ledwo widoczna ale była. Nie chciał tyle płakać, wiedział że łzy nie przywrócą jej życia.

Potem przeszedł do salonu który był w sumie z kuchnią połączony. Nic się nie zmieniło, usiadł na kanapie I odchylił głowę do tyłu. Dlaczego akurat jego musiało to spotkać? Takie właśnie myśli krążyły w jego głowie od dnia w którym policja zadzwoniła i powiadomiła go o morderstwie.

Nawet nie wiedział kiedy tak zasnął i zrobiła się z jedenastej trzydzieści, szesnasta pięćdziesiąt osiem. Trochę mu się przysnęło ale o dziwno nie męczyły go nawet koszmary co było dużym plusem bo Izu wreszcie mógł odpocząć.

ꜰᴏʀɢᴇᴛ ᴀʙᴏᴜᴛ ᴍᴇ 🥀 | BKDK |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz