🥀Złamana obietnica sprzed lat🥀

44 4 1
                                    

Za chuja nie ma pomysłów na nazwy rozdziałów...

<------~♤~------>

W końcu ostrze przyjechało po nadgarstku zielonowłosego. Na razie nic nie bylo, żadnej krwi ani nawet rozcięcia. Izu otworzył oczy i zobaczył ze z nadgarstka nic nie leci. Czyżby Izuku się nie przeciął?

Zrobił jeszcze dużo więcej kresek, co kolejna to mocniejsza i głębsza. Aż w końcu.

Krew.

I to nie mało, rany dopiero teraz się otworzyły na tyle ze nadgarstek w sekundzie był cały w czerwonej cieczy. Pobiegł na chwiejnych się nogach do łazienki I przeszukiwał szafki, chciał znaleźć bandaże. Rany zaczęły mocno szczypać i boleć a krew skapywała na kafelki.

Izuku było słabo, bardzo słabo...jakby zaraz miał zemdleć, wiedział że nie może, że musi opatrzec cięcia, udało mu się znaleźć bandaż więc wstał dosłownie ledwo stojąc na nogach i podtrzymując się umywalki, wstawił rękę pod wodę i dokładnie opłukał rany.

Wytarł wszytko delikatnie ręcznikiem, i rozerwał opakowanie od bandażu. Krew nie przestawała lecieć, rany były za głebokie. Za dużo ich. Izuku ciężko się oddychało, załozył bandaż mocno go przyciskając. Zsunął się pod ścianę i siedział tam tak kilka minut. W końcu sie uspokoił i postanowił wrócić do łóżka.

Mimo że bolało, bardzo bolało, to Izuku czuł się dobrze. Chyba naprawdę był masochistą...

Izuku położył się na łóżku I spojrzał na drugą rękę. Lewą była obandarzowna i do tego widać już było że bandaż lekko przecieka.

To było straszne...właśnie dowiedział się że stracił ukochaną mame, dostał ataku paniki i samookaleczył się. Gdy znowu o tym pomyślał łzy same zebrały się w kącikach oczu a ręka poszukiwała ostrza które Izuku schował pod poduszkę. Tak na wszelki wypadek.

Nie chciał ranić bardziej lewej ręki, i tak prawie zemdlał więc lepiej żeby jak już chciał to zrobić to na drugiej ręce. Tak czy siak, lewą była zawinięta w bandaż a Izuku nie bardzo chciało się go teraz rozwiązywać.

Zrobił pierwsze trzy kreski z prędkością światła, tym razem rany pojawiły się trochę szybciej jednak nie były tak głebokie jak tamte. Lewa ręką była bardzo obolała więc bolała za każdym ruchem, przez co Izuku lecej dociskał żyletke do nadgarstka I robił ruchy też wolniej. Po zrobieniu jeszcze wielu kresek w końcu sięgnął po bandaż który położył obok siebie, i zawinął w niego nadgarstek.

Przytulił się do misia zielonego króliczka którego dostał od mamy i próbował zasnąć. Tej nocy jednak nie zmrużył nawet oka ponieważ męczyły go okropne koszmary...

***

- Izuku źle się czujesz? - zapytał Uraraka patrząc na przyjaciela. - spałeś w ogóle? Masz widoczne wory pod oczami I siedzisz w bluzie, a mamy aktualnie kwiecień i plus dwadzieścia stopni w akademiku.

Izuku spojrzał na nią zmęczonym wzrokiem, zastanawiając się jakie zadała pytanie, grzebiąc widelcem w jajecznicy. Aktualnie siedzieli w kuchni we dwóch zajadając się jajecznicą. Bardziej to Uraraka bo Izuku nie ruszył wogule swojej porcji.

- Huh? Co mówiłaś? - zapytał I wrócił do bawienia się smażonym jajkiem.

Ochako spojrzla na niego zmartwiona, nie podobało jej się to że jej przyjaciel tak wygląda. Pozatym nawet nie ruszył jedzenia co też ją niepokoiło.

ꜰᴏʀɢᴇᴛ ᴀʙᴏᴜᴛ ᴍᴇ 🥀 | BKDK |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz