🥀Koszty operacji🥀

46 3 7
                                    

<——————~♤~——————>

Po chwili Bakugou poczuł kogoś ręce na ramionach. Spojrzał za siebie i zauważył Aizawe, All Mighta i Recovery Girl. W oddali usłyszał syreny a świat tak jakby zwolnił.  Wszytko działa się tak powoli a jednocześnie tak szybko...został odciegniety od Deku i trzymany przez szal Aizawy. Wydzierał się i starał uwolnić z uścisku jednak na nic. Ekspozycję też nie pomogły. Ani wyzwiska. Ani krzyki. Ani wyrywanie się.

Przyjechała karetka która od razu zaczęła reanimowanie, podłączanie kroplówki i kilka innych rzeczy. Wzięli zielonowłosego na noszę i włożyli do pojazdu. Mimo protestów i gróźb jakie rzucał Katsuki, nikt nie chciał zabrać go dodatkowo z Izuku do szpitala.

Czy to był koniec? Czy Izuku miał umrzeć? Przecież przestał oddychać... to były zdecydowanie najgorsze urodziny jakie mógł mieć Katsuki. A raczej najgorszy prezent urodzinowy.

– Młody Bakugou, może wrócisz spokojnie do swojego pokoju? Gwarantuje że lekarze zajmią się Midoriyą jak najlepiej. – Odpowiedział o dziwo spokojny jednak w jego głosie było słychać nutę przerażenia.

– W dupie to mam że się dobrze zajmą! JA chce jechać z nimi! Nigdzie nie idę, siłą mnie tam nie zaciągnięcie!!! – Wykrzyczał próbując wyrwać sie z taśmy Aizawy.

– Bakugou uspokój się. Będzie dobrze, a teraz wróć do siebie i odpocznij. All Might, przyprowadź Kirishime, przyjaźnią się może on coś zdziała. – rozkazał wychowawca a blondyn wykonał polecenie.

Już po chwili Kirishima był przy Bakugou i prowadził go do akademika. Oczywiście nie zabrakło Uraraki która bardzo dobrze udawała rozpacz jaka odniosła po dowiedzeniu się o stanie Deku.

Chłopcy weszli do środka a Ejirou siłą zaprowadził Katsukiego do jego pokoju. Blondyn od razu zaczął po nim nerwowo chodzić i odpalać fajki. W końcu Kiri postanowił się odezwać.

– Baku-bro, co się stało? Aizawa powiedział żebym się nie interesował ale...

– A chuj się to gównowłosy?! – Wykrzyczał odpalając już czwartego papierosa.

Nagle usłyszeli trzask a sekundę po, papieros Katsukiego zamienił się w proch.

– Nie truj się tym gównem! Wyjdzie z tego...chyba... – Wypowiedziała Mina wchodząc w głąb pokoju. – Zabrali go na operacyjną, odzyskał puls, jest szansa ale mała.

– Japierdole...

– O co tu do cholery chodzi?! – zapytał krzykiem Kirishima a Katsuki spojrzał na niego z mordem w ochach.

– Nie wkurzj go Kiri, Izuku jest w szpitalu, chyba chciał popełnić samobójstwo. – odpiedziala siadając obok czerwonowłosego na łóżko i wtulajac sie w chłopaka.

– Co?...

***

Bakugou został wezwany cztery godziny później (około ósmej rano) do All Mighta, nie wiedział po co chodz sie domyślał.
Wszedl do pokoju nauczycielskiego w którym był tylko i wyłącznie on i symbol pokoju.

– A więc? Jakieś wieści?

– Wieści są, czy dobre to bym nie powiedział. – odpowiedział zimnym nie do poznania głosem.

– Co to znaczy ze nie za dobre? Chyba nie chcesz mi powiedzieć że on?...

– Przykro mi...lekarze się starali...

Katsuki wściekł się na maksa. Nie. To nie była prawda. To nie mogła być prawda. W oczach zebrały się łzy a pieści mocno się zacisnęły.

– On nie żyje, tak? Chce go zobaczyć, nie wierzę ci. – Powiedział trzęsącym się głosem. Z strachu i z nerwów.

ꜰᴏʀɢᴇᴛ ᴀʙᴏᴜᴛ ᴍᴇ 🥀 | BKDK |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz