🥀Cmentarz🥀

29 4 2
                                    

No ogólnie to poetką nie jestem więc serio sory za te nazwy rozdziałów okej?...

<------~♤~------>

Izuku właśnie stał przed grobem swojej mamy moknąc w deszczu, łzy mieszały się z nim i spływały po całej jego twarzy. Garnitur już dawno był przemoczony a włosy opadały nisko.

Tak po prostu stal I wpatrywał się w grób, dopóki nie poczuł ręki na swoim ramieniu. Jego oczy powędrowały leniwie na blondynkę która się do niego smutno uśmiechnęła.

- Jak się czujesz Izuku? Katsuki przekazał ci moją propozycję? - Zapytała Mitsuki i schowała chłopca pod czarny parasol. - Przeziębisz się dziecko, czemu nie wziąłeś parasolki?

- Źle. Tak przekazał, nie myślałem nad tym jeszcze...a co do parasolki to po prostu żadnej nie miałem. - Odpowiedział wszystko zgodnie z prawdą, a Mitsuki widząc stan w jakim się znajdował przytuliła go co nie byli ciężkie bo Izuku był mniej więcej w jej wzroście.

Zielonowłosy oddał uścisk i wtulił się w kobietę. Mitsuki i Inko były że sobą bardzo blisko więc Izuku bardzo często widział się z blondynką jak i z Katsukim.

- Przemysł to dobrze Izuku, nie jesteś pełnoletni, rok szkolny się niedługo kończy jak i mieszkanie w dormitoriach. Widzę że mają tan bardzo słabą ochronę skoro kolega z waszej klasy też niestety nie żyje. Wracając, gdzie chcesz być przez te dwa miesiące? Izuku, daje ci propozycje i mam nadzieję że ją rozważysz. Od razu po ukończenu osiemnastu lat będziesz mógł się wyprowadzić do mieszkania mamy, teraz w sumie twojego. - Powiedziała, odsuwając się od Midoriyii.

- Przemyśle to, proszę nie rozmawiający już o tym, nie na pogrzebie.

- oczywiście. - odpowiedziała po czym wzięła za rękę męża i skierowała się w stronę wielkiej czarnej bramy czyli wyjścia z cmentarza.

***

Deku spędził kolejna godzinę stojąc obok grobu mamy, było już kilka minut po osiemnastej a pogrzeb zaczął cie o jedenastej rano.

Wszyscy już poszli, nie było żywej duszy a ulewa zrobiła się jeszcze gorsza niż była, lało jak z cebra ale on nadal tam stał. Teraz to już w sumie siedział, nie obchodził go zimny i mokry chodnik, obchodziła go teraz jego zmarła mama.

Siedział tak dopóki nie poczuł że przestało na niego padać, jednak nadal słyszał deszcz uderzający o kamień i chodnik, więc o co chodziło?

Izu spojrzał do góry i zobaczył nad sobą blond włosego chłopaka o rubinowych oczach który trzymał nad jego głową czarną parasolkę.

- Nadal tu siedzisz? Przeziębisz się. - Powiedział a Deku ponownie odwrócił głowę w stronę nagrobka.

- Nie przeziębie. - Odpowiedział smutnym i ochrypłym głosem.

- Założymy się? - Katsuki kucnęł obok Izuku i przeczesał ręką jego mokre włosy. - Wracamy, wyglądasz jak mokry zielony kundel.

- Nie chce.

- Chodź.

- Nuh uh.

- Idziemy Deku.

- Nigdzie nie idę.

- Wstawaj nie wkurwiaj mnie.

ꜰᴏʀɢᴇᴛ ᴀʙᴏᴜᴛ ᴍᴇ 🥀 | BKDK |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz