Rozdział 1: Przyjazd

23 5 12
                                    


Był ciepły, słoneczny dzień, kiedy Alex Hartfield wraz z rodzicami, Sarah i Davidem, dotarli do miasteczka. Ich samochód sunął gładko po malowniczej drodze, otoczonej bujnymi lasami i wiejskimi domkami. Alex siedział na tylnym siedzeniu. Oparty o szybę wpatrywał się w zmieniający się za oknem krajobraz. Złociste promienie słońca, przebijające się przez liście drzew, rzucały migotliwe refleksy na jego twarz. Był pełen ekscytacji, ale też niepewności, patrząc na to miejsce, które już niebawem miało stać się ich nowym domem.

- Spójrz na te drzewa, Alex - powiedziała matka, uśmiechając się do niego przez lusterko wsteczne. - To naprawdę piękne miejsce, prawda?

Alex przytaknął, nie odrywając wzroku od okna. Ojciec, który prowadził samochód, dostrzegł ciekawość syna.

- Z pewnością jest - odparł.

- W tym miejscu twoi dziadkowie spędzili większość swojego życia. Byli niezwykłymi ludźmi - dodała matka.

- Dojechaliśmy do domu - ogłosił ojciec, gdy samochód przejechał znak „Heaven Arcane - Witamy".

Alex skierował wzrok w stronę tabliczki, na której widniała nazwa miasteczka. Serce zabiło mu szybciej. Wiedział, że to właśnie tutaj rozpocznie się nowy rozdział w ich życiu. Miasteczko znajdowało się na skraju lasu, otoczone pagórkami, nadającymi mu naturalny charakter. Centrum, którego sercem była urocza ulica główna, sprawiało wrażenie zawieszonego w czasie.

Domy były niskie, ustawione blisko siebie, a ich fasady zdobiły malownicze kwiaty i pnącza. Każdy budynek miał swoją charakterystyczną tabliczkę z nazwiskiem rodziny, co nadawało temu miejscu spójności i budowało poczucie wspólnoty.

Główny plac, otoczony kawiarenkami, w których mieszkańcy umilali sobie czas rozmowami przy filiżance aromatycznej kawy, stanowił serce miejscowej społeczności. Na drzewie przy placu wisiały wiatromierze i karmniki, które przyciągały różnorodne ptactwo.

Przy placu znajdował się stary, drewniany zegar wieżowy, który w regularnych odstępach czasu wybijał pełną godzinę. Dźwięk jego dzwonu był jednym z charakterystycznych dźwięków niczym z bajek Disney'a.

Gdzie nie spojrzeć, wszędzie widać było znaki przeszłości. Kolorowe fasady, drzewa kwitnące w różnych odcieniach zieleni i ogrody pełne kolorowych kwiatów tworzyły niesamowity krajobraz.

- Jesteśmy na miejscu, Alex - oznajmiła matka. - Nie mogę się doczekać, aż zobaczysz nasz nowy dom.

Samochód wkrótce skręcił w jedną z bocznych uliczek. Alex dostrzegł jeszcze więcej zamkniętych w czasie domów, zielonych ogrodów i machających do niego mieszkańców. Mijali stary sklep z antykami, w którego oknie mieniły się zakurzone przedmioty. To miejsce szczególnie przykuło jego uwagę. Wydawało się pełne historii i sekretów. Samochód zatrzymał się przed rodzinnym domem. Alex był urzeczony widokiem, który ukazał się jego oczom.

Dom, który teraz nazywali swoim własnym, był o wiele większy i bardziej majestatyczny, niż się spodziewał. Znajdował się na niewielkim pagórku, z którego rozciągał się widok na malownicze otoczenie miasteczka. Był to duży, drewniany, dwupiętrowy dom o charakterystycznym wyglądzie.

Fasada budynku była pomalowana na kolor kremowy, który pięknie komponował się z naturalnym otoczeniem. Stary, drewniany dach nadawał budynkowi wyjątkowego uroku. Przy wejściu znajdował się obszerny ganek, na którym stały stare, drewniane fotele bujane i stolik.

Ozdoby w oknach były starannie wykonane i pięknie zdobiły budynek, a haftowane zasłony nadawały wnętrzu przytulnego charakteru. Okalające dom kolorowe kwiaty w sezonie letnim niewątpliwie dodawały mu uroku. Zaś otaczające go drzewa rzucały cień na posesję, tworząc przyjemne, chłodzące miejsce w upalne dni.

Heaven ArcaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz