Rozdział 14: Perliczka w cieście

6 2 17
                                    


Alex wybiegł z domu, nie zważając na pytania i spojrzenia rodziców. Zdecydowanym krokiem ruszył w stronę szkoły. Kiedy przechodził przez uliczki miasteczka, miał dziwne wrażenie, że wszyscy go obserwują. Mroczne cienie drzew przy drodze sprawiały wrażenie, jakby skrywały sekrety największego zła.

Wchodząc przez bramę szkolną, czuł, jak atmosfera nagle się zmienia. Wśród rozmów uczniów i dźwięków kroków na schodach pulsowało coś więcej. Coś niewidzialnego, co sprawiało, że skóra na jego plecach gęstniała. Kiedy otworzył drzwi do budynku, skrzypienie wydawało się wręcz przeszywające, a on wchodził do środka gotów na nowy dzień, który zapewne przyniesie kolejne niespodzianki. Po głowie krążyły mu pytania o tajemnicze siły, o dziewczynę z laboratorium, o swoją rolę w tej surrealistycznej grze. Cierpiąca Emma w latach 80. i torturująca ją wściekła Penelope. Teraz miał je spotkać. Zastanawiał się, jak to na niego wpłynie, gdy je zobaczy. Na szczęście przynajmniej Max okazał się nudnym dzieciakiem. Myśli wirowały mu w głowie. Spojrzał na zegarek. Czuł, że jest na progu czegoś większego, ale jednocześnie niebezpiecznego. Serce zabiło mu szybciej, gdy przemierzał korytarz, a światło szkolnych reflektorów zdawało się rzucać nań coraz bardziej nieprzyjazne spojrzenia.

Zwykle tętniące życiem miejsce zdawało się teraz wzbudzać nieokreślone uczucie grozy. Uczniowie przemieszczali się po korytarzach, jednak ich rozmowy były stłumione, a spojrzenia pełne zaniepokojenia. W salach lekcyjnych nauczyciele prowadzili zajęcia, ale ich zwykła entuzjastyczna postawa ustąpiła miejsca niepokojowi. Zauważył spojrzenia kolegów, które zdawały się sugerować, że coś nie tak dzieje się w szkole. Ludzie szeptali między sobą, a przez korytarze przewijała się atmosfera ogólnego niepokoju. Przechodząc obok szkolnej tablicy ogłoszeń, zwrócił uwagę na plakat dotyczący zbliżającego się wydarzenia kulturalnego, ale nawet on zdawał się emanować dziwną aurą. Zdał sobie sprawę, że wszędzie, gdzie nie spojrzeć, coś było nie tak – jakby rzeczywistość się przekształcała, ukazując mu inny wymiar, którego jeszcze nie poznaje. A może widział więcej?

Wszystko to sprawiło, że czuł się jak obcy we własnej szkole, jakby zaklęcie spoczywało na tym miejscu, zmieniając je w coś więcej niż tylko środowisko nauki. Idąc przed siebie, nagle zauważył Emmę i Maxa, którzy stali na końcu jednego z korytarzy. Ich twarze wyrażały zaniepokojenie i zdumienie, co tylko wzmogło w nim niepokój. Zbliżył się do nich, a atmosfera wokół zrobiła się jeszcze bardziej napięta.

Emma spojrzała na Alexa z wyrazem głębokiej koncentracji, a Max, zazwyczaj spokojny i opanowany, wyglądał na mocno zaniepokojonego. Bez słów skierowali wzrok w jego stronę, wyczekując, że może on rzuci światło na to, co się dzieje.

- Co się stało? Wyglądacie, jakbyście zobaczyli ducha – zapytał Alex, próbując zachować pokerową twarz.

Max, patrząc uważnie, przełknął ślinę, zanim zdecydował się coś powiedzieć.

- Naprawdę nic nie wiesz, serio? Całe miasteczko o tym mówi – odparł zdziwiony Max.

- A tak w ogóle, to gdzie cię wcięło? Wszyscy cię szukali – dodała Emma.

Alex nie miał innego wyjścia, jak coś sensownego odpowiedzieć, ale nie wiedział, jak zareagują naprawdę. Postanowił na szybko coś zmyślić.

- Nagły wypadek rodzinny. Musiałem wracać do domu. Ale mniejsza z tym. Lepiej powiedzcie, o co chodzi – odparł, zmieniając temat.

- Powiesili Williama Bakera przed urzędem miasta – rzekła Penelope spokojnym tonem, podchodząc do nich znienacka.

Alex zamarł na chwilę, patrząc na Penelope. Jego serce zabiło szybciej, a oczy szeroko się rozwarły. W pewnym momencie, kiedy na sekundę odwróciła się w stronę Emmy, instynktownie spróbował zapanować nad własnymi emocjami. Jego dłonie drżały, a oddech był przyspieszony. Próbował zrozumieć, jakim cudem ta spokojna i miła dziewczyna mogła być aż tak okrutna.

Heaven ArcaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz