Serce zdawało się pulsować, jakby jeszcze żyło, a to jedno słowo, wyryte w jego tkance, wydawało się być równie tajemnicze, co przerażające. To był znak – wiadomość od Penelope. Zanim Alex zdążył zareagować, usłyszał huk. Powietrze rozdarło się od gwałtownego uderzenia, a nagle z gęstwiny wyłoniła się Penelope, wraz z rodzeństwem, poruszając się z gracją drapieżników, gotowych do ataku. Ich ruchy były płynne, niemal nieziemskie, a broń w ich rękach lśniła w świetle księżyca jak instrumenty zagłady.
Rozpoczęła się walka.
Alex i Victor stawili im czoła, poruszając się z precyzją, jaką mogło zapewnić jedynie doświadczenie bojowe. Cios za ciosem, blok za blokiem – ich ruchy były zgrane, ale w obliczu przeważających sił wroga wydawali się być jak pionki na szachownicy, której zasady dyktowała Penelope. Walka była brutalna. Krew tryskała na ziemię, ciała padały niczym marionetki z przeciętymi sznurkami. Trupy rodzeństwa leżały wokół nich, a polana powoli zmieniała się w pole bitwy pełne chaosu. Alex i Victor czuli, jak zmęczenie ogarnia ich ciała, ale nie mogli przestać. Musieli walczyć. Ich serca biły w rytm dzikiej furii, a myśli krążyły wokół jednego celu – powstrzymać Penelope.
Alex, dostrzegając moment zawahania w szeregach przeciwników, sięgnął po kryształowy artefakt. Złapał go mocno i odwrócił się w stronę Penelope, która stała kilka metrów od niego. Z jego dłoni wystrzeliły promienie oślepiającego światła, rozpraszając ciemność i wprawiając przeciwników w chwilowy chaos.
– Penelope! – zawołał, jego głos pełen był gniewu i desperacji.
Penelope uniosła brew, wyraźnie zaskoczona, choć na jej twarzy szybko zagościł uśmiech.
– Czyżby to gra wstępna, kochanie? – rzuciła, jej głos był chłodny, niemal drwiący.
Po tych słowach zniknęła w mgnieniu oka, pozostawiając za sobą ślad chaosu i zniszczenia. Alex i Victor, mimo że walczyli do upadłego, wiedzieli, że to zaledwie preludium. Penelope uciekała, ale nie została pokonana – jeszcze nie.
– Kurwa, uciekła! – wykrzyknął Alex, próbując złapać oddech, wściekły, że pozwoliła im znowu wymknąć się z rąk.
Victor spojrzał na niego, w jego oczach malowało się zmęczenie, ale i determinacja.
– Teraz musimy się przygotować na kolejną falę. To nie koniec.
Stanęli ramię w ramię, odgarniając pot z czoła, wiedząc, że to nie była ich ostatnia walka. Cień Penelope wciąż wisiał nad nimi, a powietrze, pełne zapachu krwi i spalenizny, wciąż drżało od nadchodzącej burzy. Musząc stawić czoło kolejnemu atakowi, Alex i Victor rzucili się w wir walki z furią, która zepchnęła na bok ból i wyczerpanie. Ich ciała, mimo ciężaru zmęczenia, działały w pełnej gotowości. Każdy mięsień był napięty, każdy oddech krótszy, jakby każda sekunda mogła zdecydować o ich życiu lub śmierci. Na polanie panował chaos, a bitwa rozbłyskała w nocnym mroku niczym błyskawice przecinające czarne niebo.
Rodzeństwo atakowało z nieokiełznaną furią. Ich ostrza migotały w świetle księżyca, świszcząc przy każdym zamachu. Jednak Alex i Victor stali razem jak skała w samym sercu burzy, niewzruszeni, odpierając każde uderzenie z precyzją i zimną, wypracowaną kalkulacją. Alex nie pozwalał sobie na żaden błąd – jego miecz przecinał powietrze z chirurgiczną dokładnością, blokując ciosy w ostatniej chwili, kontrując bez wahania. Czuł jak wraca mu bitewna pamięć z przed wieków. Victor walczył z dziką siłą, jego uderzenia były jak młot, rozbijający każdy słaby punkt w szeregach przeciwników. Choć byli otoczeni, ich współpraca była bezbłędna – jeden cios Alexa prowadził do kolejnego ruchu Victora, jakby obaj funkcjonowali na jednej fali myśli, zmuszeni do wyostrzonej czujności przez zbliżającą się nieuchronnie śmierć.
CZYTASZ
Heaven Arcane
Mystère / ThrillerKsiążka jest miksem gatunków takich jak fantasy, science - fiction czy horror. Głównymi bohaterami są uczniowie liceum. Tytuł książki to nazwa miasteczka, do którego przeprowadza się wraz z rodzicami nastoletni Alex Hartfield. Malownicza okolica oto...