Rozdział 5

144 32 13
                                    


Elin

Przebudziłam się z głową ciężką, jakby ktoś napakował mi do niej ołowiu. Próbowałam otworzyć oczy, ale jasne światło wpadające przez okno do salonu zmusiło mnie do ponownego przymknięcia powiek. Potwornie kręciło mi się w głowie, wargi miałam suche niczym trociny. W ustach czułam nieprzyjemny, metaliczny posmak, który tylko potęgował mdłości. Z ledwością usiadłam na sofie, a świat dosłownie zawirował mi przed oczami.

„Cudownie. Kac gigant."

Próbowałam przypomnieć sobie, co wydarzyło się ubiegłej nocy. Obrazy przelatywały mi przez głowę, jeden po drugim, ale wszystko było rozmyte, niejasne, jakby pokryte mgłą.

„Adeline... Bar... Olle... Alkohol... Dużo alkoholu. Cholera! Mogłam się powstrzymać, ale nie, musiałam się upić do nieprzytomności... Ostatnie, co pamiętam to moja próba zdjęcia butów. I tyle. Pustka."

Sięgnęłam po telefon, żeby sprawdzić godzinę.

„Przed południem. Świetnie. Cały poranek straciłam na odsypianiu alkoholowej imprezy" – narzekałam w duchu.

Wzięłam kilka głębokich oddechów, próbując opanować mdłości. Chciałam wstać z sofy, żeby nalać sobie chociaż wody do szklanki, lecz ona stała już na ławie, a obok niej leżały tabletki przeciwbólowe. Zmarszczyłam brwi, próbując pojąć, skąd się tutaj w ogóle wzięły. Nie pamiętam, żebym je kładła akurat na ławie. Na pewno nie byłam na tyle przytomna, by w ogóle wiedzieć, co się ze mną działo.

„Czyżby Adeline? Nie, ona wracała z Olle od razu taksówką do domu. Nikogo tu nie było."

Poczułam, jak intensywny dreszcz przebiegł mi przez kręgosłup, by po chwili z przytupem uderzyć w lędźwie. To już drugi raz, kiedy odniosłam wrażenie, że ktoś uczestniczy w moim życiu. Wzdrygnęłam się na samą myśl, ale potem upomniałam się w duchu, że to tylko moja wyobraźnia.

„Może po prostu zapomniałam, że postawiłam tutaj tę szklankę wody i tabletki?"

Sięgnęłam po szklankę, łapczywie wypijając wodę prawie do dna. Była taka orzeźwiająca, chłodna, ukoiła moje spierzchnięte gardło. Przełknęłam dwie tabletki, licząc, że szybko przyniosą ulgę. Pęcherz zaczął o sobie dawać znać, ale potrzebowałam paru chwil, by wstać wreszcie z sofy. Wszystko mnie bolało, a każdy ruch był prawdziwą męką. Wreszcie podniosłam się i czym prędzej ruszyłam do łazienki.

Po skorzystaniu z toalety, chwiałam się przez chwilę, trzymając umywalki, nim odkręciłam kurek. Próbowałam umyć dłonie, niezdarnie rozchlapując dookoła wodę. Przemyłam twarz. Nawet nie zwróciłam uwagi na sposób, w jaki zmywałam makijaż. Zapomniałam, że ubiegłego wieczoru nałożyłam podkład, tusz do rzęs, czerwoną szminkę i kredkę na brwi. Spojrzałam w lustro i wtedy ujrzałam prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy.

Włosy rozczochrane, oczy podkrążone i rozmazany na całej twarzy makijaż. Westchnęłam. Zdecydowałam, że najpierw zmyję makijaż przy użyciu mleczka, później wezmę prysznic i może coś przekąszę, chociaż całe moje ciało krzyczało: „kawa!"

„Tak, kawa to jedyna rzecz, która wydaje się najbardziej potrzebna..."

* * *

– Ach, nie ma to jak prysznic – szepnęłam pod nosem.

Weszłam do sypialni, by ubrać wygodny, ciepły dres i zimowe skarpety wyściełane jakimś puszystym miśkiem. Uwielbiałam je, zwłaszcza kiedy chodziłam po zimnych kafelkach w kuchni. Odruchowo rozejrzałam się po pokoju, próbując dostrzec coś, co mogłoby wyjaśnić, skąd na ławie znalazła się szklanka z wodą i tabletki. Niczego jednak nie zauważyłam.

W obiektywie [Mroczny Romans +18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz